[galeria_glowna]
Hard Times to akustyczny zespół dowodzony przez Łukasza Wiśnię Wiśniewskiego. Znakomity harmonijkarz jest także doskonałym band leaderem i gawędziarzem, na koncertach gra też na drumli, ukulele i przede wszystkim fantastycznie śpiewa. Z czasem dopasował repertuar do tembru głosu i świetnie nagłośniony naprawdę robi wielkie wrażenie.
W zespole ma szansę błysnąć oszałamiającym flamenco Marcin Hilarowicz. Gdyby mieszkał w Warszawie, pewnie już dawno byłby gościem na setkach płyt. Zespół dobrze czuje się na scenie i wspólnie śpiewa refreny, nie skupiając się wyłącznie na wirtuozerii. A taki nastrój błyskawicznie podchwytuje zachwycona publiczność.
Inaczej rzecz się miała z występem J.J. Band. Organizatorzy kazali na długie minuty wszystkim opuścić salę, jakby zapominając, że na bilety wstępu na kolejne koncerty trzeba będzie zarobić w poniedziałek rano. Trudno - muzycy mogą mieć swoje kaprysy, ale szkoda, że nikt nie umiał ich poskromić.
J.J. Band do godz. 23z minutami grali przede wszystkim utwory Tadeusza Nalepy, w aranżacjach znanych z wydanej przed kilkoma laty płyty "Blues". Wręcz na kolana rzucał Marek Raduli, który niemal od niechcenia grał skomplikowane solówki, w dodatku niezwykle precyzyjnie posługując się techniką mechanicznego tremolo. Jak zwykle mnóstwo dobrej energii wniósł na scenę Krzysztof Dżawor Jaworski, który podobnie jak Jacek Jaguś i Bartek Łęczycki z J.J. Band wcześniej odsłonił swoją tabliczkę na Alei Bluesa.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?