Niska cena cieszy konsumentów, ale martwi hodowców, zwłaszcza jeśli koszty produkcji nie spadają. Ci drudzy zastanawiają się nad przyszłością hodowli tradycyjnej karpi.
- Warunki pogodowe w tym roku były dobre - mówi Leopold Szostek. Wprawdzie lato było ciepłe, ale za to wiosna dość mokra, dzięki temu powstał zapas wody.
Porcje coraz bardziej symboliczne
I wszystko byłoby dobrze, gdyby nie ta cena. Prezes Gospodarstwa Rybackiego w Ełku (należą do niego również stawy w Knyszynie) nawet nie chce mówić po ile sprzedaje w tym roku karpie.
Dlaczego są one takie tanie? Bo konkurencją dla karpi są już nie tylko inne ryby. W tym roku wyjątkowo tanie jest mięso (np. wieprzowina). Dlatego część osób ogranicza się do przygotowania na wigilijny stół tylko symbolicznych porcji karpia (niektóre sklepy już zaczęły oferować go w płatach).
Hipermarkety psują rynek
- Poza tym hipermarkety zaniżają ceny karpi, sprzedają je niemal w cenie zakupu, w ten sposób przyciągają do siebie klientów na zakupy - zauważa Ryszard Jacewicz, który dzierżawi stawy w Pietkowie.
Ta taktyka stosowana jest co roku. Jacewicz dodaje, że to rzutuje na cały rynek i hodowcy (nawet ci, którzy z hipermarketami nie współpracują) w tym roku w sprzedaży hurtowej otrzymywali maksymalnie 8-9 zł za kilogram (brutto).
Stawiają na ryby morskie
Z drugiej strony, zapotrzebowanie na karpia też systematycznie spada. Ludzie zaczynają kupować więcej ryb morskich, z których filety są dwa razy tańsze niż te z karpi.
- Nasza tradycyjna hodowla karpi jest zagrożona - Ryszard Jacewicz nie ma co do tego najmniejszej wątpliwości.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?