Mieliśmy największą liczbę punków, ale ponieważ spóźniliśmy się z rozwiązaniem zagadki zajęliśmy trzecie miejsce. Ale i tak czujemy się zwycięzcami, bo był to nasz pierwszy taki rajd i udało się nam wiele osiągnąć - mówi pwd. Łukasz Kojta, drużynowy 22. SDW "Vi Tri" z Hufca ZHP Sokółka.
Rajd Grunwaldzki odbywa się co roku. W tym roku wzięło w nim udział ponad tysiąc harcerzy z całej Polski. Sokólska grupa wybrała się tam po raz pierwszy. Mieli do pokonania tzw. Trasę Polaków na Litwie. Wybrali ją spośród kilkunastu innych.
- Szukaliśmy wyzwania, ta trasa wydawała się trudna, więc ją wybraliśmy. Podobało nam się, że oprócz wędrówki był tam także spływ kajakowy - mówi Sylwia Skowysz.
Mieli za zadanie rozwiązać tajemniczą zagadkę Maga. Prowadziły do niej wskazówki, które harcerze otrzymywali każdego dnia wędrówki. Często były one mylące. - Przedostatniej nocy dostaliśmy wskazówkę od dobrych duszków, które powiedziały nam, gdzie znajdziemy osobę, która zna rozwiązanie zagadki. Mieliśmy ją odnaleźć o północy na starym cmentarzu. Musieliśmy pójść nad jezioro i zniszczyć złego maga. Polegało to na tym, że go przewróciliśmy, polaliśmy wodą. W ten sposób go unicestwiliśmy - opowiadają harcerze.
Podkreślają, że cała trasa rajdu była pełna zaskakujących momentów. Młodzi sokółczanie nie mogli się nadziwić formie, w jakiej została przygotowana trasa oraz gra aktorska głównych bohaterów. Nie było mowy o nudzie. - Bardzo nam się podobała sztuczka z człowiekiem wychodzącym z ziemi. Wieczorem, podczas ogniska pojawił się czarodziej, który powiedział, że wyczaruje nam jakąś osobę. Wrzucił do ognia saletrę. Kiedy wybuchła myśleliśmy, że z dymu wyjdzie człowiek. Ku naszemu zaskoczeniu, człowiek wyszedł, ale dosłownie spod ziemi. Obok ogniska leżał przysypany ziemią i przykryty płytą pilśniową. To było naprawdę super widowisko - mówi Paweł Bondaryk.
Jak się okazuje, magii było więcej. Podczas jednego z wieczorów, każdy patrol miał przygotować pokaz magiczny. Grupa z Sokółki wymyśliła sztuczkę z kawą.
- Polega to na tym, że mniejszy kubek z monetami wkładamy do większego, pełnego kawy. Pomiędzy dnami obu kubków jest gąbeczka, w która wsiąka kawa. Gdy od spodu podniesiemy mniejszy kubek, kawa zacznie znikać a pojawiają się pieniądze - tłumaczy Łukasz Kojta.
Harcerze podkreślają, że rajd był trudny. Pokonali w sumie 59 km, niosąc 70-litrowe plecaki z całym swoim dobytkiem. Ale nie żałują. I już wiedzą, że za rok ponownie wybiorą się na rajd.
- Mieliśmy odciski, bolały nas barki, ale to wszystko nic. To była świetna przygoda i już nie możemy doczekać się przyszłego roku - zapewniają harcerze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?