Galeria Marszand. Odcienie wolności. Zbiorowa wystawa 19 podlaskich malarzy (zdjęcia)

- Chodziło o to, żeby ludzie sam powiedzieli o swojej własnej wolności i jak widzą wolność w aspekcie ludzkim – tłumaczy Krzysztof Koniczek, kurator wystawy zbiorowej „Odcienie wolności” w Galerii Marszand. - Twórcy mieli zareagować i zrobili to w bardzo różnorodny sposób.

„Odcienie wolności” prezentują dzieła wykonane przy wykorzystaniu różnorodnych technik malarskich. - Są prace czysto graficzne, na przykład Iwony Ostrowskiej czy Bogusława Lustyka, poprzez charakterystyczny puentylizm i faktury Marka Chomczyka, jest obraz Grzegorza Radziewicza, wykonany na żywo podczas festiwalu Lumo Bjalistoko – wymienia Koniczek. - Kilku artystów, jak Tadeusz Nieścier stosuje nietypową technikę – na przykład druk zdjęć na srebrnej blasze, co daje ciekawe efekty. Artur Chaciej poszedł w pełną dosłowność, bo na jego obrazie znalazł się nawet marszałek Piłsudski. Wystawa nie jest napuszona, ale każdy z nas czuje twórczą swobodę i chciałby być twórcą pełną gębą – a do tego potrzebna jest wolność, swoboda i dobre samopoczucie.

Sam Krzysztof Koniczek pokusił się o wykonanie charakterystycznej dl a siebie pracy z grubo kładzioną farbą, trójwymiarowej pod znamiennym tytułem „Fala wolności...”.

- Z tego całego żywiołu, z najróżniejszych powikłań, poruszeń fala wolności, niepodległości przypłynęła do nas – opowiada poetycko o swoim dziele Koniczek. - Wolność dla wszystkich artystów, wszystkich ludzi to wartość, którą staramy się pielęgnować i od czasu do czasu pokazywać w swoich pracach. Biało-czerwony prostokąt wydaje się być również pofalowany, widać na nim ślady pędzla, które jakby przeorały nasze narodowe barwy. - Z wolnością i niepodległością nie jest i nie było tak prosto, moja struktura wewnętrzna też jest dosyć poorana, to zwierciadło mojej duszy – tłumaczy ukryte znaczenia „Fal wolności...”. - Na pewno te pierwsze dni nie były łatwe i nadal ciągle o wolność walczy się co dnia, nie jest dana na zawsze i musimy bronić jej jak niepodległości.

Moja wolność jest inaczej pojmowana niż na ogół wszyscy o niej mówią – podkreśla Grzegorz Radziewicz. - Setna rocznica odzyskania niepodległości to dobra okazja, by mówić też o innej wolności – artystycznej, wolności artysty w dzisiejszym świecie. Rynek może bardzo mocno zniewalać artystę, ale też niepewność jutra, przymus spełniania oczekiwań, wiele jest pokus, które czyhają na jego niezależność. I stąd moja praca „Nocny motyl” jest taka kolorowa. Zrobiłem tak, bo mi wolno. To takie nawiązanie do młodej dziewczyny, która cały świat ma przed sobą i trochę jak ćma do światła, leci do niego. Światłem mogą być pieniądze, jakiś blichtr, pokusy w których i artysta bardzo łatwo może spłonąć.

Obrazy pełne duchowości, przedstawiające świat wewnętrzny autora umieścił w Galerii Marszand Jacek Niekrasz. - Nawiązują do podświadomości zbiorowej, pewnej symboliki, w sztuce interesują mnie ludzkie dylematy, rozbieżność w jego wewnętrznym życiu, nawet rozpad i ciągłe zmaganie się człowieka – tłumaczy malarz. - Postacie pojawiają się raczej w sposób symboliczny, to bardziej metafora niż mówienie wprost.

Wprost mówią świetne plakatowe prace Zbigniewa Waszczeniuka, historii z motywem kobiecości dotyka Artur Chaciej, z kolei kobieta z pracy Hanny Siemionow zdaje się wybiegać wzrokiem poza symboliczny szklany sufit. Kolorami atakuje „Muzyka wolności” Margharity Vityaz, zaś Maria Dziopak dodaje do tego bukoliczny obrazek „Szczęśliwi, bo wolni”. Warto odwiedzić Galerię Marszand i przyjrzeć się aż 19 sposobom opowiadania o wolności. Czas na to jest do 30 listopada.