Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gabinet prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego w bibliotece UwB

Aneta Boruch
oglądała pamiątki przekazane bibliotece UwB.
oglądała pamiątki przekazane bibliotece UwB. Anatol Chomicz
Wiedziałam, że będzie pięknie, ale nie myślałam, że aż tak elegancko - to były pierwsze słowa Karoliny Kaczorowskiej, gdy weszła do odtworzonego w bibliotece uniwersyteckiej warszawskiego gabinetu prezydenta Kaczorowskiego. - Bardzo się cieszę, że tak wygląda. To jest styl, tu jest klasa.

Najważniejsze są książki, bo to one były życiem mojego męża - mówiła Karolina Kaczorowska, obserwując urządzanie gabinetu swego męża. Ale każdy z przedmiotów, jaki się w nim znalazł, to cząstka historii o ostatnim prezydencie II RP na Uchodźstwie.

Warszawski gabinet prezydenta Ryszarda Kaczorowskiego władze Uniwersytetu w Białymstoku umieściły na drugim piętrze biblioteki przy ulicy Marii Skłodowskiej-Curie. Przekazała go rodzinnemu miastu swego małżonka Karolina Kaczorowska. Zajmuje miejsce po lewej stronie od wejścia do czytelni. Jest otwarty, dostępny dla wszystkich.

W ostatni poniedziałek pani prezydentowa wstąpiła tu, by zobaczyć jak wygląda urządzanie gabinetu. Była wzruszona widokiem pamiątek po mężu i bardzo szczęśliwa.

- Jak sen to wszystko przeszło, przeminęło - mówiła.
Szczególnie ucieszył ją widok zdjęcia wnuków na parapecie okna. Oprawione w ramkę rzuca się w oczy.

- To są wnuki, jak grają w american football. Marcin grał w drużynie Uniwersytetu - opowiada pani Kaczorowska. - Gdy jego drużyna występowała, wygrała puchar Anglii, to jednak w nauce się opuścił. I ja mówię do jego brata: Rysiu, no jak on mógł tak zrobić, do tego dopuścić podczas studiów. A on mi na to: babciu, on rok może powtórzyć, ale ty wiesz co znaczy taki puchar i sygnet na palcu? A rok studiów to się nie liczy! Powiem chłopcom, że to zdjęcie tu jest.

Karolina Kaczorowska przywiozła też cenne pamiątki po mężu, które wzbogacą ekspozycję. Jak chociażby okulary, o których myślała, że mąż zabrał je ze sobą do Smoleńska i zaginęły. Okazało się, że jednak zostały. Podkładka z bibułą, która zawsze leżała na biurku, przybornik z piórami, których używał Ryszard Kaczorowski.

- Jest tu pióro angielskie. Mąż prosił, aby przywieźć mu do niego atrament z Anglii. Proszę bardzo - osobiście odpakowała z pudełka buteleczkę atramentu Karolina Kaczorowska. - Było w biurku.

Taki mój Rysio

A gdzie będzie nasz orzeł? - dopytywała pani prezydentowa, podkreślając, że cieszy ją, że teraz będzie w dobrych rękach. Od razu wskazano jej eksponowane miejsce na ścianie, na której zawiśnie godło narodowe.

Przy okazji powróciło wiele wspomnień - i tych rodzinnych, i tych związanych z publiczną działalnością prezydenta Kaczorowskiego na emigracji.

- Rzadko kiedy prosiłam, żeby nie szedł na zebranie harcerskie. Ale pamiętam, że pewnego dnia to zrobiłam, bo nie miałam jeszcze zrobionych lekcji na drugi dzień. Dzieci były małe i nie położyłam ich jeszcze spać. To oznaczało, że będę musiała siedzieć do późna w nocy. A moja Alusia, miała wtedy może z siedem lat, przyszła, objęła męża za nogę i mówi tak: tatusiu, być dobrym harcerzem to nie tylko chodzić na zebrania, ale mamusi też trzeba pomagać - śmiała się pani Kaczorowska. I zapewniała: Proszę mi wierzyć, że ja jej tego nie uczyłam. A jak córka dorosła to została psychologiem.

Wszyscy wiedzieli, że harcerstwo to największa pasja druha Ryszarda Kaczorowskiego. Rodzina ją z nim dzieliła. - Przeżyłam z mężem 58 lat i mam czyste sumienie z jednego powodu - nigdy mu nie robiłam wymówek, gdy szedł na zebranie. A przecież to wszystko robiliśmy w czasie wolnym i na wakacjach, bo przecież normalnie pracowaliśmy zawodowo - zwierzała się Karolina Kaczorowska.

Pani prezydentowa pokazała jedną z fotografii i podpowiedziała, że stała ona zawsze na biurku męża. - To pięcioro moich wnucząt, dziś już mają po dwadzieścia kilka lat. Zdjęcie zostało zrobione w Zamku - tak nazywano siedzibę polskich władz emigracyjnych w Londynie na Eaton Place.

W podwójnej ramce - portrety prezydenckiej pary. Bardzo osobiste, prywatne.

- Mąż poprosił specjalnie, by je zrobić i zawsze stało ono na stoliku, przy łóżku. Bardzo mi się podoba, on jest na nim bez prezydenckiego ubrania. Tylko taki mój Rysio.

Wszystkie książki mają trafić do Białegostoku

Przed biurkiem ciężki, rzeźbiony fotel z herbem Jelita, zdobiony lwami, który Ryszard Kaczorowski dostał w Gdańsku. Został zrobiony specjalnie dla niego jako dla honorowego obywatela miasta.

- Dla mnie najważniejsze są książki, czyli to, co było życiem mojego męża. Wy sobie nie zdajecie sprawy, ale gdy urodziły się dzieci, to nie mieliśmy nawet jednej książeczki, żeby móc czytać dziecku. I raptem kiedyś mąż przyniósł wydaną w Jerozolimie książkę. Czytał dziewczynkom co wieczór po kilka kartek, bo one chciały, żeby to czytanie było długie. I prosiły: dalej, dalej. Polska książka zawsze u nas była bardzo szanowana.

Czytelniczą pasję prezydenta doskonale poznał prof. Adam Dobroński, który wielokrotnie spotykał się z Ryszardem Kaczorowskim.

- W końcu pan prezydent miał już tyle tych książek, że wynalazł taką metodę: układał je na podłodze, na to kładł deskę, na to następną, i następną - opowiada profesor Adam Dobroński. - Kiedyś to się obsunęło i była z tego trzecia wojna światowa.

- On żył tym. Spotkać go można było albo piszącego przy biurku, albo na fotelu z książką czy nawet z gazetą w łóżku. - wspomina pani Karolina. - I mąż jeszcze za życia zapowiedział: pamiętaj, że wszystkie książki mają trafić do Białegostoku.
I trafiły. Sukcesywnie przyjeżdżały do Białegostoku w kilku turach już od 2009 roku. Zarówno z gabinetu warszawskiego, jak i te, dosłane już po śmierci prezydenta Kaczorowskiego z mieszkania w Londynie.
W tej chwili uniwersytecka biblioteka w Białymstoku ma w swoich zbiorach ponad dwa tysiące należących do niego książek, płyt, dokumentów i czasopism.

Zwiedzanie w realu i wirtualu

Oprócz książek do Białegostoku trafiły też meble i wiele innych pamiątek. Zdjęcia, obrazki, rzeźby, statuetki i przedmioty użytku codziennego. Na razie jest to około 175 różnego rodzaju eksponatów.

Do mebli, które przyjechały z Warszawy, biblioteka dokupiła sześć dwudrzwiowych szaf, gablotę oraz komódkę. W planach jest zakup jeszcze jednej komody, bo brakuje miejsca na wyeksponowanie dużych albumów. Udało się dobrać meble, które pasują do siebie stylistycznie.

Pomógł tu fakt, że warszawski gabinet prezydenta powstawał na początku lat 90., kiedy prezydent wrócił do wolnej Polski i mógł tu oficjalnie działać. Pracownikom biblioteki udało się odnaleźć sklep i fabrykę, z których pochodziły meble i dokupili sprzęty z tej samej serii.

Urządzanie gabinetu jeszcze nie jest ukończone. Ciągle dochodzą nowe eksponaty, trzeba jeszcze zrobić aranżację okna.
Całość będzie dostępna dla odwiedzających. Również w wersji wirtualnej. Bo gdy wszystkie prace dobiegną końca, gabinet i poszczególne eksponaty zostaną sfotografowane. A na stronie internetowej biblioteki powstanie link do gabinetu. Pod nim wyeksponowane zostanie całe wnętrze, z możliwością oglądania poszczególnych eksponatów.

- Myszą będzie można najechać na dany eksponat, powiększyć go i przeczytać informacje o nim - opisuje Halina Brzezińska-Stec, dyrektorka Biblioteki Uniwersyteckiej.

Na razie w różnych źródłach pracownicy biblioteki poszukują danych o historii różnych pamiątek, aby móc jak najlepiej opisać każdy przedmiot.
Władze uniwersytetu przyznają, że bardzo im zależało na zdobyciu pamiątek po Ryszardzie Kaczorowskim.

- To osoba znacząca jako doktor honoris causa naszego Uniwersytetu - mówi profesor Jerzy Nikitorowicz, rektor Uniwersytetu w Białymstoku. - Były różne zamiary co do tego gabinetu. Ktoś chciał go zabrać, a myśmy od razu zgłosili, że chcemy mieć go u siebie. Chcemy oddać hołd człowiekowi, który jest z tej ziemi.

Pani prezydentowa od razu to podchwyciła.

Oddanie hołdu człowiekowi z tej ziemi

Miejsce ustawienia gabinetu i ekspozycji pamiątek wybrane zostało nieprzypadkowo.

- Biblioteka, czytelnia to pewna świątynia wiedzy o historii, tradycji autorytetach - mówi prof. Nikitorowicz. - Dla nas to bardzo znaczące, bo dziś gubimy autorytety, gubimy wartości i trzeba zrobić wszystko, by je zachować.

Uroczystość otwarcia gabinetu zaplanowano na środę, 23 listopada, bo 26 przypadają urodziny Ryszarda Kaczorowskiego. Będzie na niej oczywiście pani Karolina. Już teraz cieszy się, że pamiątki po jej mężu będą ogólnodostępne, że nie zostały zamknięte w osobnych pomieszczeniach.

- To będzie żywe, każdy będzie mógł przyjść i zobaczyć - mówiła wzruszona. - Rysiu na pewno jest szczęśliwy. Bardzo wam dziękuję.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny