Fotoobserwacje. Marcowa sesja Rady Miasta

(fot. Anatol Chomicz)

Radni weterani (Sławomir Nazaruk - FMP i Kazimierz Dudziński - PIS) zasiadający po prawicy przewodniczącego Rady Miasta Włodzimierza Kusaka (PO) oraz (tym razem nie mieszczący się w kadrze) zasiadający po lewicy inny weteran białostockiego samorządu - Janusza Kochan (SLD). Do końca kadencji jeszcze pół roku, ale już w maju z tego grona może ubyć Włodzimierz Kusak. Pod warunkiem, że przekonana do siebie eurowyborców (startuje z listy PO). A wtedy fotel szefa wszystkich europosłów już czeka. W końcu w Unii demokracja też nie może być zbytnio rozhulana.

(fot. Anatol Chomicz)

Co prawda dyrektor Białostockiej Komunikacji Miejskiej Bogusław Prokop sceptycznie podchodzi do pomysłu nocnych autobusów od poniedziałku do niedzieli, ale zaznaczył, że jeśli prezydent Tadeusz Truskolaski zadecyduje o utworzeniu dodatkowej komunikacji nocnej, to na pewno ona będzie. Nic dziwnego, bo - parafrazując słynną prawidłowość polskiej polityki sformułowaną dwie dekady temu przez byłą Miss Polonia - nie tylko premierowi się nie odmawia. Nawet jeśli się jest tylko "władcą" autobusów.

(fot. Anatol Chomicz)

Ewelina Chodkiewicz (PO), często radna-milcząca, tym razem miała swoje pięć minut. Nie tyle przez stylowe wstanie z fotela (aż niektórzy mogli złapać się za serce) i nagły przysiad (czym niektórych na sali mogła przyprawić o zawrót głowy), ale samotne veto przeciwko nazwaniu skweru na Plantach imieniem Lecha i Marii Kaczyńskich. Miała do tego prawo. Choć szkoda, że tym razem nie zachowała milczenia, które w konfrontacji z argumentami radnej, zaprawdę byłoby złotem.

(fot. Anatol Chomicz)

Nie od dziś wiadomo, że w polityce grunt to mocne plecy. Od razu jednak spieszymy donieść, że w przypadku radnej Eweliny Chodkiewicz i jej przysiadu tuż za wiceprezydentem Adamem Polińskim, ta zasada się nie sprawdza. W końcu to nie to oparcie, bo radna jest szefową biura regionalnego podlaskiej Platformy Obywatelskiej. Nie zmienia to faktu, że jej nagłe "przycupnięcie" za pierwszym zastępcą prezydenta niektórym mogło przysporzyć nagłego, i to niemałego, zawrotu głowy.

(fot. Anatol Chomicz)

Para mieszana, ale bardzo zgrana. Rzecz jasna w kwestii Dojlid. Halina Wasiak i Stefan Nikiciuk wielokrotnie udowodnili, że dla tej dzielnicy są w stanie zrobić dosłownie wszystko. Za sprawą ich determinacji radny Wiesław Kobyliński ukuł onegdaj powiedzenie, że to Białystok został przyłączony do Dojlid, a nie odwrotnie. Tym bardziej dziwne, że obecnie najbardziej ostry konflikt na linii władza-mieszkańcy rozgrywa się o zabudowę Dojlid (czytaj na stronie 18). Czyżby w tej sprawie dojlidzki duet był wyjątkowo bezradny?

Marcin Szczudło (Solidarna Polska) i Mariusz Gromko (PiS) niegdyś w jednym byli klubie, teraz więcej ich dzieli - przynajmniej samorządowo - niż łączy. Ale na szepty zawsze na sesji znajdą czas. Zwłaszcza, gdy są one na swój sposób uczynkiem miłosiernym względem duszy. W końcu strapionych trzeba pocieszać, a nie da się ukryć, że po tym jak rada miasta nie chciała zająć się w piątek walką z ideologią gender, radny Solidarnej Polski był niepocieszony. Wszak to miało być jego pięć minut przed całą Polskę.

(fot. Anatol Chomicz)

Marek Chojnowski zaczytany w zaproszenie na koncert poświęcony pamięci Jana Pawła II i Jana XXIII "Drogi świętości". Nie od dziś powszechnie wiadomo, że jedna z nich wiedzie przez ubóstwo, ale w przypadku szefa komisji budżetu i finansów to raczej nie ta ścieżka. W przeciwnym razie niczym dobry samarytanin musiałby rozdać nie tyle swój, co gminny majątek. Może to i byłoby na miarę świętości, ale czy racjonalności?

(fot. Anatol Chomicz)

Jacek Chańko (Białostoczanie 2014), jak na byłego piłkarza przystało, lekturę zaczął od stron sportowych. Tym samym mimochodem udowodnił, że papier nadal ma większą wagą niż laptop, tablet i smartfon razem wzięte. Nic dziwnego, skoro druk trafnie oddaje to, co wydarzy się za kilka dni. A nie da się ukryć, że koledzy z działu sportowego "Porannego" tytułem "Górnik jest słaby, ale przyjeżdża Jagiellonia" to właśnie przewidzieli.