Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fałszowali dolary na masową skalę. Wpadli.

Włodzimierz Jarmolik
sxc.hu
Fałszerze dolarów podrabiali pieniądze na masową skalę. Mieli przygotowaną do tego specjalną maszynę.

Połtarzecki, jak każdy doświadczony policjant, miał swoich zaufanych informatorów rekrutujących się spośród drobnych handlarzy, nie stroniących od paserstwa, małych złodziejaszków, tanich prostytutek. Przed niespełna dwoma laty zakończył się głośny proces bandy Salomona Janielewa, która bardzo długo zajmowała się fabrykowaniem fałszywych dolarów na masową skalę. Potem owszem, zdarzały się próby podrabiania banknotów pięciozłotowych, jednak do produkcji dolarów potrzebny był ktoś o klasie Janielewa. A ten odsiadywał właśnie 12-letni wyrok.

Śledztwo wkrótce ustaliło, że od końca 1932 roku domy niektórych chłopów i dorobkiewiczów z przedmieścia zaczęli odwiedzać trzej solidnie wyglądający panowie. Jest interes do zrobienia - oznajmiali! Mamy niezawodną maszynę do powielania banknotów dolarowych, ale są potrzebne pieniądze na drogie, zagraniczne chemikalia, no i oczywiście dolary do powielania. Nie chcemy forsy w ciemno, weźmie pan banknot pięciodolarowy, zrobimy próbę, a później sam pan zdecyduje, czy przystąpić do spółki czy nie. Szli więc do domu jednego z gości, gdzie czekał na nich majster. Brał on przyniesioną pięciodolarówkę, maczał w roztworze owych cennych chemikaliów, z obu stron przykładał kartki białego papieru, dopasowane do wielkości banknotu, a następnie wkładał wszystko do metalowej prasy, a prasę do żelaznego pieca. Po kilku minutach, podczas których wszyscy pili za powodzenie interesu, wyjmował prasę, a z niej 5-dolarówkę i dwa kawałki papieru, na których odbijały się idealnie dwie strony banknotu. Połówki majster precyzyjnie sklejał. Proszę sprawdzić w którymś z banków - mówił zdumionym świadkom swojej roboty. Oczywiście nawet oddział Banku Polskiego przy ul. Warszawskiej przyjmował powielone pieniądze bez zastrzeżeń, co pazernego dorobkiewicza utwierdzało w przekonaniu, że los dał mu niepowtarzalną szansę zrobienia majątku. Wpadał do domu, brał co najmniej 200 dolarów i pędził na wyznaczone spotkanie.

Majster celebrował te same czynności, lecz tym razem w wyjętej z pieca prasie, zamiast rozmnożonego w cudowny sposób banknotu, tkwiła garść zwęglonego papieru. Coś nie wyszło - mistrz rozkładał ręce - widocznie za długo trzymaliśmy w piecu. Pechowy kandydat na bogacza na przemian to popadał w rozpacz, to znowu groził powiadomieniem policji. Nie radzimy - mitygowali go fałszerze. Brał pan udział w nielegalnej produkcji waluty, za to grozi parę latek. Ten argument zwykle wystarczał. Trafiali się jednak twardziele lub ci, którzy stracili zbyt wiele, aby obawiać się policji. Takich zapraszano do spółki i wyjawiano sekret maszynki do powielania dolarów. Wtajemniczone ofiary same stawały się naganiaczami, licząc na odzyskanie choć części straconych dolarów. W ten sposób białostoccy oszuści nabrali blisko 50 osób. Wielu z nich musiało się zadłużyć lub sprzedać część majątku, aby wyrównać straty. Proces spalaczy dolarów, jak ich ochrzciła prasa, odbył się w kwietniu 1935 r. Na ławie oskarżonych zasiadło 16 osób.

Sam herszt, znany oszust Karol Jasiński, zdołał zbiec. Aresztowano go w styczniu 1936 r. w Łomży. Przed sądem twierdził, że chciał zdobyć większy majątek, aby zapewnić sobie spokojną starość. Miał wówczas 57 lat. Sąd nie przyjął do wiadomości tłumaczeń Jasińskiego i wymierzył mu pięć lat więzienia bez prawa skorzystania z amnestii.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny