Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Dr hab. Jarosław Matwiejuk: "Silne państwo nie może tolerować patologii w samorządzie". Co konstytucjonalista uważa o dwukadencyjności?

Marta Gawina, Uniwersytet w Białymstoku
Dr hab. Jarosław Matwiejuk jest kierownikiem Zakładu Prawa Konstytucyjnego i prorektorem ds. rozwoju Uniwersytetu w Białymstoku. Jest profesorem UwB. Był posłem na Sejm RP. Zasiadał także w Sejmiku Województwa Podlaskiego oraz w Radzie Miasta Białegostoku.
Dr hab. Jarosław Matwiejuk jest kierownikiem Zakładu Prawa Konstytucyjnego i prorektorem ds. rozwoju Uniwersytetu w Białymstoku. Jest profesorem UwB. Był posłem na Sejm RP. Zasiadał także w Sejmiku Województwa Podlaskiego oraz w Radzie Miasta Białegostoku. Uniwersytet w Białymstoku
- Silne państwo nie może tolerować patologii w samorządzie. Nie może akceptować udzielnych księstw i bezkarnych, wszechmocnych, lokalnych układów - mówi dr hab. Jarosław Matwiejuk, kierownik Zakładu Prawa Konstytucyjnego Wydziału Prawa oraz prorektor ds. rozwoju Uniwersytetu w Białymstoku. Jego zdaniem, reforma ograniczająca liczbę kadencji stworzy szanse dla nowych i nie tylko młodych ludzi. Zastrzega jednak, że nie ma gwarancji, że wszędzie znikną lokalne sitwy.

Nierzadko słychać głosy, że wybory samorządowe są szczególnie ważne, bo są nam najbliższe, bo decydujemy np. o tym, czy pojawią się dodatkowe ścieżki rowerowe w naszych miejscowościach, czy powstanie basen, żłobek albo gdzie będą budowane nowe bloki. Zgadza się Pan?

Absolutnie tak. Samorząd terytorialny mądrze rządzony decyduje o komforcie, jakości i w pewnym stopniu o poziomie życia mieszkańców. Śmiało możemy powiedzieć, że Polska samorządem stoi. Tworzy go: 2477 gmin (w tym: 1464 to gminy wiejskie, 711 - gmin miejsko-wiejskich, 302 - gminy miejskie, w tym 66 gmin będących jednocześnie miastami na prawach powiatu np. Białystok), 314 powiatów oraz 16 województw.

Z formalnego punktu widzenia samorząd to forma organizacji społeczności gminnej (miejskiej), powiatowej i wojewódzkiej (regionalnej), utworzona z mocy prawa i skupiająca mieszkańców w celu wykonywania zadań publicznych o lokalnym znaczeniu. Jest wybierany w demokratycznych wyborach, ma swoją organizację, własny budżet i podlega nadzorowi.

Tak rozumiany samorząd ukształtował się na ziemiach polskich w XIX wieku i z powodzeniem funkcjonował w okresie II Rzeczpospolitej. Jednak jako element demokracji lokalnej i społeczeństwa obywatelskiego nie był akceptowany przez władzę ludową, która go najpierw ograniczyła, a następnie ostatecznie zlikwidowała w 1950 roku.

Czytaj także: Działacze PiS: "Stajemy w obronie interesów polskiego rolnictwa". Żądają zablokowania Zielonego Ładu

40 lat później - 27 maja 1990 roku - Polacy wzięli udział w wolnych wyborach samorządowych. Było to wielkie wydarzenie?

Wręcz historyczne. Po raz pierwszy po 1945 roku, w demokratycznych wyborach wybrane zostały rady gmin, rady miast i prawie 52 tysiące radnych. Frekwencja wyniosła 42,27 procent. Proszę jednocześnie pamiętać, że samorząd terytorialny tylko na szczeblu gminy istniał do 1998 roku. Potem były kolejne reformy, w ramach których rozszerzano i modyfikowano samorząd. Pozytywnie oceniając skutki reaktywowania samorządu terytorialnego, ożywienie lokalnych wspólnot mieszkańców i dynamiczny rozwój miast oraz gmin, powołano do życia samorząd powiatowy i wojewódzki wraz z wprowadzeniem - z dniem 1 stycznia 1999 roku - trójstopniowego podziału administracyjnego. W 2002 roku zredukowano o połowę liczbę wybieranych radnych oraz wprowadzono powszechne wybory wójta, burmistrza i prezydenta miasta. Ta ostatnia zmiana bardzo uatrakcyjniła wybory samorządowe i podniosła jednocześnie frekwencję wyborczą.

Ostatnia zmiana z 2018 roku wydłużyła kadencję organów samorządowych z 4 do 5 lat, wprowadziła postulowaną od dawna dwukadencyjność wójtów, burmistrzów i prezydentów miast oraz jednomandatowe okręgi wyborcze w gminach do 20 tys. mieszkańców.


Zwolennicy dwukadencyjności uważają, że to szansa na walkę z układami. Przeciwnicy przypominają, że uniemożliwi ona start w wyborach dobrym gospodarzom.

Silne państwo nie może tolerować patologii w samorządzie. Nie może akceptować udzielnych księstw i bezkarnych, wszechmocnych, lokalnych układów. Reforma ograniczająca liczbę kadencji stworzy szanse dla nowych i nie tylko młodych ludzi, zatroskanych stanem rzeczy oraz chcących zmian. Niestety nie ma gwarancji, że wszędzie znikną lokalne sitwy. One będą próbowały przetrwać. Faktycznie najważniejszą konsekwencją ewentualnej reformy jest uniemożliwienie kandydowania na trzecią kadencję także tym wójtom, burmistrzom i prezydentom, którzy są uczciwi i mogą pochwalić się sukcesami. O nich byłbym jednak spokojny, na pewno odnajdą się na innych szczeblach samorządu lub poza nim.

W tym roku znów pójdziemy do urn. 7 kwietnia będziemy wybierać radnych sejmiku, powiatów i gmin oraz prezydentów miast, burmistrzów i wójtów. Kto może ubiegać się o te funkcje?

Każdy, kto spełni wymogi określone w Kodeksie Wyborczym. Radnym gminnym lub miejskim może zostać wybrany obywatel polski, obywatel Unii Europejskiej niebędący obywatelem polskim oraz obywatel Zjednoczonego Królestwa Wielkiej Brytanii i Irlandii Północnej, który najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat oraz stale zamieszkuje na obszarze tej gminy.

Radnym powiatu i sejmiku województwa może zostać wybrany obywatel polski, który najpóźniej w dniu głosowania kończy 18 lat oraz stale zamieszkuje na obszarze, odpowiednio, tego powiatu i województwa.

W wyborach na wójta, burmistrza lub prezydenta miasta wystartować może obywatel polski, który najpóźniej w dniu głosowania kończy 25 lat, z tym że kandydat nie musi stale zamieszkiwać na obszarze gminy, w której kandyduje. Są także tzw. zakazy kandydowania. W wyniku wieloletnich, negatywnych doświadczeń, ustawodawca zdecydował się zakazać startowania w wyborach do sejmików wojewódzkich kandydatom na wójta, burmistrza lub prezydenta miasta. Obowiązuje także zakaz jednoczesnego kandydowania do różnych rad i sejmików.

Czytaj także: Znamy kandydatów KO do rady powiatu białostockiego

Wybory samorządowe charakteryzują się także tym, że mandaty mogą zdobyć kandydaci, za którymi nie stoją wielkie partie polityczne, a lokalne komitety wyborcze.

Na tym polega istota tych wyborów, w których - przypomnę - wyłaniani są reprezentanci mieszkańców wspólnot samorządowych. Radni są od rozwiązywania lokalnych spraw i problemów ważnych dla mieszkańców, a nie od uprawiania polityki partyjnej. Jako osoba z wieloletnim doświadczeniem samorządowym, zarówno miejskim jak i wojewódzkim, ze smutkiem stwierdzam, że wielu radnych tego nie pojmuje.

I jeszcze taki cytat z Internetu: wybory samorządowe nie powinny być upartyjnione ani upolitycznione, bo to święto lokalnych społeczności, które wybierają znanych im i zaangażowanych ludzi.

Nic dodać, nic ująć. Ewentualnie dodałbym do tego zestawienia kandydatów szczerze zatroskanych stanem spraw lokalnych.

Czy my wyborcy możemy głosować tylko w swojej gminie/województwie?

Oczywiście, tylko tak.

O czym jeszcze powinni pamiętać wyborcy?

Tradycyjnie o dorobku, doświadczeniu i programie wyborczym kandydatów.

Co jakiś czas ścierają się ze sobą zwolennicy centralizacji i decentralizacji kraju. Ci ostatni chcieliby dać jeszcze więcej uprawnień samorządom. Co Pan na to?

Jestem zwolennikiem rozsądnej decentralizacji państwa. Samorządom po prostu nie można przekazać niektórych kompetencji państwa np. spraw związanych z rozwojem Sił Zbrojnych RP czy polityką militarną i bezpieczeństwem narodowym.

Przy okazji wyborów samorządowych, zazwyczaj pojawia się dyskusja o powiatach. Niektórzy stawiają pytanie o zasadność ich istnienia, bo wiele osób nawet nie wie, czym zajmuje się powiat.

W mojej ocenie istnienie powiatu ma sens. Jestem zwolennikiem stabilizacji struktury i kompetencji samorządu terytorialnego. Dopuszczam ewentualne niewielkie i głęboko przemyślane korekty pozycji prawnej samorządu. Powinny jednak być dokonywane po konsultacji z samorządowcami i ekspertami. Jestem przeciwnikiem zmian dokonywanych przez polityków pod presją chwilowych celów partyjno-politycznych i emocji. Naszej ojczyzny nie stać na nieprzemyślane eksperymenty.

W ubiegłorocznych wyborach parlamentarnych, wzięło udział ponad 70 proc. uprawnionych do głosowania. Teraz może być podobnie?

Życzyłbym sobie i wszystkim takiej rekordowej frekwencji. Ta w wyborach samorządowych tradycyjnie nie jest jednak zbyt wysoka i oscyluje w graniach około 50 procent. Jestem realistą i uważam, że wyższa od średniej frekwencja też będzie bardzo dobrym prognostykiem i oznaką zaangażowania społecznego. Namawiam tradycyjnie do udziału w każdych wyborach i także do kandydowania. Pamiętajmy, że tym razem wybieramy tych, co będą decydowali o najważniejszych sprawach mieszkańców i będą przez 5 lat gospodarzami lokalnych wspólnot samorządowych.

Zobacz także:

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny