Do trzech razy sztuka?

Główne zarzuty stawiane Alfredowi Kozłowskiemu to brak płynności finansowej miasta, krytyczny stan finansów i nieudolna kontrola podległych jednostek.
- To są bardzo ogólne hasła grupy radnych, która od samego początku kadencji rości sobie prawo do władzy - odpowiada burmistrz.
Alfred Kozłowski jest burmistrzem Czarnej Białostockiej od trzech lat. W tym czasie już raz Rada głosowała nad jego odwołaniem (rok temu Radzie Miejskiej zabrakło jednego głosu, aby burmistrz opuścił swoje stanowisko), odbyło się także referendum dotyczące tej samej sprawy.
Tym razem pod wnioskiem o odwołanie Alfreda Kozłowskiego, podpisało się siedmiu radnych. Ma on zostać przegłosowany na Radzie Miejskiej 25 września. Przepisy mówią, że by odwołać burmistrza, wniosek musi poprzeć co najmniej trzy piąte radnych. Opozycji potrzeba więc 14 głosów.
- Właśnie tyle udało się zebrać rok temu - powiedział radny Marek Zalewski. - Wtedy były inne przepisy i trzeba było 15 głosów. Teraz powinno nam się udać.
W zarzutach przeciwko Alfredowi Kozłowskiemu radni podkreślają brak kontroli nad Przedsiębiorstwem Komunalnym. Było ono zadłużone wobec pewnej spółki węglowej. Doszło do tego, że na finanse miejskie położył swoją rękę komornik. Wraz z kosztami i odsetkami kosztowało to budżet Czarnej Białostockiej około 150 tys. złotych.
- Ten zarzut jest bardziej skierowany przeciwko Radzie Miejskiej niż burmistrzowi - odpiera Alfred Kozłowski. - To radni ustalają stawki jakie płacą mieszkańcy Przedsiębiorstwu. Jeśli są one zbyt niskie, to niekiedy brakuje środków na opłacenie faktur.
Burmistrz uważa, że wniosek siedmiu radnych nie zyska wymaganego poparcia. - A całą sytuację mogę skomentować tylko w ten sposób, że niektórzy nie potrafią się pogodzić z tym, że nie mają władzy - dodaje Alfred Kozłowski.