Tytułowe "trzysta tysięcy gitar" to szlagwort przeboju zapomnianych dziś przez radiowców Czerwono-Czarnych. W czasach Polski sekretarza Gomułki muzyka młodzieżowa była i problemem i wyzwaniem. Pamiętający doskonale szlak bojowy LWP szef Radiokomitetu, czyli "czapy" kierującej radiem i raczkującą telewizją zezwolił na emisję Programu Trzeciego puszczanie muzyki młodzieżowej, której nie cierpiał, ale widział że chce jej słuchać młodzież. Po pół wieku wielu z ówczesnych wykonawców już nie żyje, a Dariusz Michalski zbierając w antologie swoje osobiste wspomnienia i fragmenty wywiadów, artykułów, czy programów jakby w ostatniej chwili spisuje "jak hartował się polski rock".
Nie jest to jednak książka o zacięciu encyklopedycznym, raczej fascynująca gawęda człowieka, który w tamtych czasach żył i miał przywilej parania się dziennikarstwem muzycznym. W organie młodzieżowej przybudówki partii komunistycznej - "Sztandarze Młodych" pisywał zacne felietony i recenzje z koncertów i jeszcze w latach 80. XX wieku gazeta ta całkiem nieźle trzymała rękę na pulsie wydarzeń na polskiej scenie muzycznej. Michalski poznał właściwie wszystkie istotne postaci polskiej muzyki rozrywkowej i mógłby opowiadać o nich godzinami. Z książki łatwo wyczuć, że zwyczajnie lubił te czasy, nawet jeśli słyszał, że muzyka polska jest daleko niedoskonałą kalką amerykańskiej czy brytyjskiej awangardy rockowej.
Oprócz takich zespołów jak wspomniani Czerwono-Czarni, czy Czerwone Gitary, dziennikarz chętnie pisze o Breakoutach, awangardowej scenie warszawskiego bluesa, opisuje środowiska muzyczne Wrocławia czy Poznania, wspominając nawet o białostockich Żółtodziobach. Jak z rękawa sypie anegdotami, w książce starannie wydanej przez wydawnictwo Iskry nie brak zdjęć zespołów i solistów. Zobaczyć młodego Józefa Skrzeka, czy Dariusza Kozakiewicza z burzą włosów - doprawdy - bezcenne. Michalski rozszyfrowuje pseudonimy autorów tekstów, przybliża kulisy powstania pierwszej polskiej formacji hard rockowej - zespołu Test, generalnie - wręcz czuje się, że 800 stron mogłoby się zamienić w 1800 bez szkody dla czytelników.
Jeśli po lekturze pozostaje niedosyt, zawsze można poszukać archiwalnych nagrań. Przypomnieć sobie rock operę "Naga", w Białymstoku wystawianą w cyrkowym namiocie, czy muzykę zespołu Klan do widowiska "Mrowisko". To były na swój sposób piękne dni.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?