Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Czyhają na naiwność starszych osób

Magdalena Kuźmiuk
Rekordowa kwota, jaką wyciągnęli oszuści to 370 tys. zł. Tyle w styczniu 77-latka z Gdańska przelała na konto fałszywej wnuczce
Rekordowa kwota, jaką wyciągnęli oszuści to 370 tys. zł. Tyle w styczniu 77-latka z Gdańska przelała na konto fałszywej wnuczce Archiwum
To był gang pięciu oszustów. Wyłudzali pieniądze od osób z całej Polski, w tym najwięcej z naszego regionu. Zostali złapani dzięki czujności jednego z białostoczan. Emeryci coraz częściej dzwonią na policję.

Edward Bargłowski z Białegostoku odebrał telefon z palącą prośbą. Wujek? - usłyszał głos mężczyzny. Już wtedy - jak mówi - zapaliła mu się czerwona lampka w głowie. - Zapytał mnie, czy mogę mu pożyczyć 50 tysięcy na zakup ziemi. Okazja. Zaśmiałem się, że mam nawet 100 tysięcy i nie ma sprawy. Choć to był blef. Rozłączył się i za chwilę zadzwonił drugi facet, który przedstawił się jako oficer CBŚ z Radomia. Powiedział, żebym szedł do banku po pieniądze i w chwili ich przekazania oni złapią tego oszusta wnuczka - opowiadał pan Edward.

Tak też zrobił. Pobrał 5000 złotych. A w tym czasie jego przyjaciółka zawiadomiła już prawdziwą policję. - Specjalnie wolno szedłem z tego banku, żeby mieli go jak obstawić. Po krótkiej wymianie zdań, sam złapałem tego wnuczka za kołnierz. Aż wypadły mi pieniądze z dziurawej, jak się okazało, kieszeni kurtki - wspomina pan Edward już dziś ze śmiechem.

To dzięki panu Edwardowi policjanci ujęli na gorącym uczynku Dominika G. Zdaniem śledczych, oszust jest członkiem gangu, który w podobny sposób oszukał lub próbował oszukać w całej Polsce kilkadziesiąt osób. Białystok - po m.in. Bielsku Podlaskim, Koninie, Koszalinie, Gdyni, Rzeszowie - jest kolejnym miastem, jakie jesienią 2013 roku odwiedzili oszuści. Razem z Dominikiem G. w gangu był też Sylwester Z., Marcin O. i Arkadiusz S., a także Karol M., który był szarą eminencją w szajce, wydając polecenia, gdzie jest kolejny wyjazd i od kogo trzeba odebrać pieniądze.

Przed tygodniem przed Sądem Okręgowym w Białymstoku ruszył proces oszustów. Na ławie oskarżonych zasiedli Dominik G. i Sylwester Z. Dwaj inni Marcin O. i Arkadiusz S. już wcześniej dobrowolnie poddali się karze. Karol M. występuje jako podejrzany w innym śledztwie.

Białostocka prokuratura oszacowała, że gang chciał oszukać ludzi na ponad pół miliona złotych. W połowie przypadków mu się to udało. Wiadomo, że ponad 200 tysięcy złotych trafiło do Anglii za pośrednictwem przekazów Western Union.

Dzwoniąc do starszych osób, oskarżeni przedstawiali się jako siostrzeńcy, mężowie wnuczek, kuzyni z Wałbrzycha, mieszkający w Holandii synowie, a nawet księża. W wielu przypadkach oszuści dopinali swego, ale zdarzali się seniorzy, którzy im się przeciwstawili. Jedna z pokrzywdzonych osób stwierdziła, że owszem pożyczy pieniądze, ale chce podpisać umowę pożyczki. Druga nie przekazała gotówki mężczyźnie, ponieważ stwierdziła, że go nie zna.

Czujny personel banku

Oszuści nie próżnują. Takich historii jest wciąż dużo. Ostatni poniedziałek, ranek. W mieszkaniu 79-letniej mieszkanki Łap dzwoni telefon. Mężczyzna w słuchawce przedstawia się jako wnuczek. Jest w Niemczech i potrzebuje 12 tysięcy na samochód. Prosi, by babcia nikomu nie mówiła. Wnuczek długo babci prosić nie musi. Ta zgadza się przelać mu pieniądze. Babcia jednak błędnie wypisuje dane, transakcja się nie udaje i babcia rezygnuje.

Wtorek. Telefon znów dzwoni. Tym razem rozmówca przedstawia się jako funkcjonariusz białostockiej komendy policji. Wie o tym, że dzień wcześniej dzwonił do babci wnuczek. Potwierdza, że potrzebuje pieniędzy na samochód. Tym razem prosi o przelanie 35 tysięcy złotych.

Ufna babcia poszła do banku, by zrobić przelew. Ale na szczęście nie dołączyła do grona seniorów oszukanych przez wnuczków, policjantów, kuzynów z zagranicy, bratanków, pracowników gazowni. Bo czujny personel banku zorientował się, że klientka prawdopodobnie padła ofiarą oszustów. I nie przelała im oszczędności swojego życia.

"Policjant" ma wzbudzić zaufanie

Choć historie takie jak ta z Łap niemal codziennie pojawiają się w mediach, podlascy policjanci niemal każdego tygodnia informują o kolejnych ofiarach oszustów.

Metody, jakimi posługują się oszuści, mogą być różne, ale schemat działania pozostaje ten sam. W ich wachlarzu metoda "na wnuczka" jest metodą najbardziej popularną, bo niestety wielokrotnie sprawdzoną. Oszuści wyszukują swoje ofiary w książce telefonicznej. Patrzą na imiona popularne wiele dekad temu. Dzwonią, podszywając się pod członka rodziny i proszą o pilne przekazanie gotówki. Zarzekają się, że sami nie mogą jej odebrać. Że wyślą dobrego kolegę. Babcia, dziadek godzą się. W taki sposób przepadają nieraz oszczędności całego życia.

Metoda "na wnuczka" w połączeniu z metodą "na policjanta" przynosi oszustom setki tysięcy złotych. Perfidia polega na tym, że zaraz po telefonie rzekomego wnuczka dzwoni kolejny oszust, podający się za funkcjonariusza policji CBŚ. Podaje nazwisko, numer legitymacji. Tak zdobywa zaufanie. Mówi, że tropi oszustów wyłudzających pieniądze od seniorów. Nalega, by przesłać pieniądze, przekazać je osobiście, bo to pomoże w ustaleniu tożsamości oszusta. Obiecuje, że zaraz po "akcji" pieniądze zostaną zwrócone.

Oszuści wyłudzają różne kwoty. Od kilku do kilkudziesięciu tysięcy złotych. Rekordowa kwota, jaką wyciągnęli to 370 tys. zł. Tyle w styczniu 77-latka z Gdańska przelała na konto fałszywej wnuczce.

Seniorze, nie daj się!

Jak nie dać się naciągaczom i nie stracić oszczędności życia? Podlascy policjanci przestrzegają, by nigdy nie przekazywać pieniędzy obcym. Być czujnym, gdy dzwonią do nas osoby przedstawiające się za członka rodziny i proszą o pilną pożyczkę. Zawsze należy to sprawdzić, dzwoniąc do wnuczka czy siostrzeńca. Policjanci ostrzegają, że oszuści wywierają na seniorach presję czasu, opisują losowe wydarzenia, jakich rzekomo doświadczają i w tym celu potrzebują wsparcia finansowego. Zawsze w takiej sytuacji należy zadzwonić na policję i poinformować o swoich podejrzeniach. W trakcie rozmowy z rzekomym wnuczkiem starać się zapamiętać jak najwięcej szczegółów, a potem jak wyglądała osoba, której przekazaliśmy pieniądze, jak się zachowywała.

Coraz więcej starszych osób zgłasza się na policję. Z danych podlaskiej policji wynika, że seniorzy zaczęli zgłaszać mundurowym to, że ktoś próbował ich okraść lub mu się to udało. - Tylko w tym roku przyjęliśmy 141 takich zgłoszeń - mówi podkom. Kamil Sorko z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. W ubiegłym roku odnotowanych w policyjnych kartotekach było 58 oszustw. Zaś w 2014 policjanci mieli ich 92. Dobra informacja jest też taka, że seniorzy rzadziej nabierają się na historyjki wymyślone przez oszustów. Statystyki pokazują, że coraz więcej tego typu przestępstw to tylko usiłowania i nie dochodzi do przekazania pieniędzy oszustowi.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny