Oto widzicie Państwo rodzinę Muchów na spacerze niedzielnym. Mam problemy z ustaleniem miejsca. Wysokie drzewa wskazują na Zwierzyniec, ale chyba w tamtejszej alei nie było stojących lamp. Ponadto intryguje ledwie widoczny w tle po lewej stronie mur.
A najbardziej zastanawia coś, co znajduje się w głębi, między głowami pani i pana stojących na prawej flance. Fontanna z białą grzywą wybijającej ku górze wody? Kwitnący krzew na klombie?
Na odwrocie zdjęcia też kłopotliwa pieczątka: "Fotografia Artystyczna "STUDIO" Białystok, ul. Sienkiewicza 8". Nie ma natomiast daty, więc trzeba było przeprowadzić małe dochodzenie.
W tym przypadku najłatwiej było ustalić, ile lat mogła mieć najmłodsza istota na tym zdjęciu. Wiadomo, że Marysia - takie miała po mamie imię - urodziła się w 1930 roku. Zatem utrwalone na fotografii spotkanie mogło mieć miejsce w 1933 lub 1934 roku. Z pewnością latem.
Popatrzmy na rodzinkę Muchów. Jakże pięknie są ubrani. Pięknie nie musiało znaczyć bogato, ale wszystkie stroje są dobrze skrojone "do figury", panie zadbały o subtelne nakrycia głowy i efektowne dodatki, panowie o dobrze zawiązane krawaty, dziewczynka ma na głowie fantazyjnego motylka, a podlotek duże kokardy na warkoczach. Miło popatrzeć! A dodać trzeba, że nie byli to wcale białostoccy krezusi, ziemianie, właściciele sklepów lub warsztatów.
Bolesław Mucha (pierwszy z prawej obok żony Józefy) miał aż pięć sióstr (na zdjęciu są cztery, ustawione od lewej: Helena, Józefa, Felicja i Maria) oraz jednego brata. Wżenił się w dom z ogrodem przy ulicy Sokólskiej. Tu były potem najlepsze warunki do rodzinnego biesiadowania, obchodzenia imienin i urodzin, wszelkich innych świąt oraz spotkań na okoliczność i tak po prostu, dla radości bycia ze sobą. Bo raz jeszcze powtórzę, to była wyjątkowo zgodna rodzina, zżyta ze sobą, potrafiąca być razem w chwilach szczęśliwych i w biedzie. Ponoć też wspólnie stawiali się w niedziele na mszach w kościele św. Rocha. I zawsze mieli o czym z sobą rozmawiać.
Skoro zaś o gaworzeniu mowa, to przypomnę zasłyszaną kiedyś opinię. Białostoczanina z krwi i kości poznać można było dawniejszymi czasy po kilku cechach. Po pierwsze, po miękkości mowy. Po drugie, po chęci do rozmowy z każdym, o każdej porze i na każdy temat. Po trzecie, po okraszanej gęsto uśmiechem i gestem rozmowie, że o śmiganiu rękami nie wspomnę, a w towarzystwie męskim to i o wzmacnianiu się piwkiem lub czemś mocniejszym.
Niestety, w młodszym pokoleniu widoczna na zdjęciu rodzina państwa Muchów nie prezentowała się tak imponująco. Niektóre siostry pana Bolesława pozostały w stanie wolnym, inne miały ledwie - Bóg wiedzieć dlaczego - tylko po jednym dziecku. Grzegorz, syn Felicji, wybrał karierę wojskową, poszedł jako młody oficer do wojska i do Białegostoku już nie wrócił. Ostatnia z osób widocznych na zdjęciu zmarła w 1992 roku.
A przecież tyle jeszcze było do opowiadania. Także o ulicy Sokólskiej, przed wojną sielskiej, z zabudową drewnianą, co widać na drugim zdjęciu. Właśnie dróżką do miasta wybrała się Józefa Mucha, teściowa pani Jadwigi. Daleko? Prawda, ale dojść można było bez spóźnienia i wydatku na bilet autobusowy.
I na tym zdjęciu nie ma podanej daty, a wiek dorosłej kobiety trudniej określić. Coś mi się wydaje, że to już czas powojenny, bo torebka skromna, a i beret pospolity.
Proszę raz jeszcze - opisujcie Państwo swoje zdjęcia, byle delikatnie!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?