- Trzeba poczekać na tę opinię. Wiadomo, że chłodnia to nie Pałac Branickich i nie jest w kręgu publicznego zainteresowania - mówi Andrzej Nowakowski, wojewódzki konserwator zabytków.
O chłodni stało się głośno pod koniec czerwca. Na sesji rady miejskiej głosowano nad tym, czy obiekt powinien być chroniony planem miejscowym jako tzw. dobro kultury współczesnej. Z taką propozycją wystąpili miejscy urbaniści. Monumentalny budynek chłodni powstawał w latach 1952-54. Chociaż panował wtedy socrealizm, obiekt jest przykładem kontynuacji przedwojennego modernizmu. Większości radnych nie przekonały jednak takie argumenty. Obecny na sesji prezes Chłodni Białystok twierdził, że chce sprzedać budynek, by w ten sposób uratować miejsca pracy.
Teraz okazało się, że pracownicy chłodni poszli na bruk. - Prezes kreował się na osobę ratującą miejsca pracy, a firma jest na skraju bankructwa i nie płaci ludziom - mówiła na debacie o chłodni radna Janina Czyżewska, która głosowała za ochroną budynku.
Na biurko prezydenta miasta trafił właśnie list otwarty w sprawie ochrony chłodni. Sygnatariuszami są autorytety z zakresu architektury i historii.
Więcej w sobotnim Obserwatorze
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?