Podlascy celnicy i pogranicznicy także kupowali od przemytników ten trefny towar. Działo się to pięć lat temu na przejściu granicznym w Bobrownikach.
Teraz 20 osób musi się tłumaczyć przed sądem. Śledczy zarzucają im m. in. niedopełnienie obowiązków, przyjmowanie łapówek, działanie w zorganizowanej grupie przestępczej.
W środę odbyła się kolejna rozprawa, na której sąd kontynuował odsłuchiwanie nagrań z podsłuchów założonych na telefonach funkcjonariuszy. Ale według obrońców dowody te nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego, a powinny być zniszczone. Bo śledczy mogli podsłuchiwać tylko dwóch oskarżonych. Reszta podsłuchów nie była legalna.
- Jeżeli założyłeś nielegalne podsłuchy, z których wynikają jakieś okoliczności, to nie możesz ich użyć, jeżeli nie masz na to zgody sądu - mówi Marzanna Białobrzeska, obrońca jednego z celników.
Sąd wyższej instancji wydał taką zgodę. Ale prokuratura zwróciła się o nią dopiero po czterech latach od momentu wykrycia przestępstwa. - Sąd Najwyższy mówi, że organy ścigania mają pięć dni na złożenie wniosku o legalizację podsłuchu - dodaje mecenas.
- Ocena materiału dowodowego zebranego w tej sprawie należy teraz do sądu - tłumaczy Adam Kozub, rzecznik białostockiej prokuratury okręgowej, która prowadziła śledztwo.
Podobnego zdania jest sędzia Antoni Tokarzewski, rzecznik białostockiego sądu okręgowego. - Jeśli sąd uzna taki dowód za niezasadny, wtedy nie będzie on podstawą do wydania takiego czy innego orzeczenia.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?