Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Był 3 maja 1932 roku...

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Co za dynamika! Równy krok, praca rąk, zaciętość na twarzach. Po mszy świętej w farze zmierzają przed Ratusz.
Co za dynamika! Równy krok, praca rąk, zaciętość na twarzach. Po mszy świętej w farze zmierzają przed Ratusz.
To jeszcze jedno zdjęcie białostockie z cyklu "warto mu się przyjrzeć". Wielkie, podwójne święto, bo narodowe i Maryjne.

I nic to, że jeszcze trwał wielki kryzys ekonomiczny, a wiosna tego roku spóźniała się, co widać po drzewach bez liści. Święto Konstytucji było w Białymstoku czczone ze szczególną emfazą. Rozpoczynało się poprzedniego dnia capstrzykiem, w którym główną rolę odgrywały - i to głośno - orkiestry wojskowe.

Przede wszystkim jednak zachwycała postawa młodych. Popatrzcie Państwo na tę kolumnę druhen. Co za dynamika! Równy krok, praca rąk, zaciętość na twarzach. Po mszy świętej w farze zmierzają przed Ratusz. Tam odbywało się tradycyjne składanie wieńców na Płycie Nieznanego Żołnierza. A za harcerkami podążają gimnazjalistki. Mrowie osób starszych stoi na chodniku, w głębi wyprężone szeregi piechoty z 42. pułku. Tylko patrzeć, jak nadjadą ułani.

Co sprawiało, że pochody majowe, sierpniowe i listopadowe były tak liczne? Mniej było w porównaniu z naszymi czasami wysokich urzędników i osób im towarzyszących oraz dyżurnych delegacji, więcej radości. Mniej rutynowych czytanek, więcej woli wspólnego przeżycia. Mniej reżyserii, więcej spontaniczności.

Zostawmy już w spokoju nostalgiczne wspominki. Ta fotografia stanowi dobrą okazję i do przyjrzenia się ważnemu fragmentowi centrum miasta. Zacznijmy od bruku, bo brakowało wciąż pieniędzy na lepszą nawierzchnię (choćby kostkę), nie mówiąc już o marmurach. Ładnie prezentowała się linia zabudowy, nikt na szczęście nie wpadł jeszcze na pomysł wstawienia tu kwadratowego luksusowego bunkra, który dziś konkuruje z kompleksem kościelnym. A jeśli ktoś sądzi, że przesadzam, to niech stanie na wysokości Ratusza i spojrzy w kierunku katedry.

Zobaczy wysoko w górze szyld, który bynajmniej nie pobudza ducha.

Dawność zakłócił jednak i wówczas element nowoczesności. To wysoki okrąglak mieszczący w środku stację elektryczną. Projektodawcy starali się nadać mu kształt baszty, ale wyszło nieszczególnie. Za to przyjazne uczucia budzi kiosk zwieńczony wręcz barokowym daszkiem. Pewnie należał do inwalidy wojennego, bo ci korzystali z prawa do koncesji i w ten sposób dorabiali do renty.

Z pomocą lupy można odtworzyć i inne jeszcze lokalne punkty "użyteczności publicznej". Popularnością cieszyła się apteka, a zdrowych wabił bar z wódecznością i śledzikiem. Skromny napis obwieszczał, że znajdował się tu "przystanek komunikacji autobusowej", w pobliżu czekały na klientów także taksówki. Można też było dokonać zakupów, a wieczorem pójść do kina.

W sumie zdjęcie to stanowi wyrazisty dowód przewagi w przedwojennym Białymstoku ducha na materią. Materia dziś szybko pnie się do góry. A co z duchem?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny