Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Buty Miry Becker przebyły cały świat. Teraz są w muzeum w Jerozolimie

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Mira Becker wciąż wspomina swoje miasto rodzinne
Mira Becker wciąż wspomina swoje miasto rodzinne Archiwum prywatne
To są naprawdę wyjątkowe buty. Z Białegostoku przez Grodno - miasta polskie - Paryż, USA, z Los Angeles na końcu, dotarły do Yad Vashem w Jerozolimie i znajdują się na ekspozycji poświęconej losom Żydów polskich. Należały do białostoczanki Miry Becker.
W tych butach przeżyła wojnę i najgorsze chwile w swoim życiu
W tych butach przeżyła wojnę i najgorsze chwile w swoim życiu Archiwum prywatne

W tych butach przeżyła wojnę i najgorsze chwile w swoim życiu
(fot. Archiwum prywatne)

W 1939 roku Micha-Mohel Kossowitzer kazał zrobić buty swej córce Mirze. Prawdę mówiąc trudno je byłoby dziś skojarzyć z postacią szczupłej dziewczyny, urodzonej w 1922 roku, uczennicy białostockiego gimnazjum Druskina. Na pierwszy rzut oka buty przypominały sławetne oficerki. Były jednak od nich lżejsze, z nadzwyczajnej skóry, z cholewkami ozdobionymi wzorem. Przeznaczone na bardzo długie lata, na najcięższe zimy i najdokuczliwsze słoty. Mira nosiła je z dumą.

Buty okazały się bardzo przydatne i w czas wojenny. Zyskały na uniwersalności, dodawały pewności. W czerwcu 1941 roku Mira wraz z kolegami próbowała ewakuować się na wschód przed nacierającymi wojskami niemieckimi. Dotarli do Baranowicz, dalej wyścig z czołgami z czarnymi swastykami nie miał sensu.

Dziewczyna szczęśliwie wróciła do domu, w czym pomogły jej długie blond włosy i dobra znajomość języka niemieckiego. A buty przeszły bardzo udanie chrzest bojowy.
Nie zawiodły Miry i w tragicznych miesiącach getta. W nich wsiadła 16 sierpnia 1943 roku do pociągu, który rzekomo miał zawieźć Żydów białostockich do pracy, a w rzeczywistości skończył bieg w obozie koncentracyjnym w Treblince. Były tym cenniejsze, że stały się kryjówką dla 200 dolarów. Mira wraz z narzeczonym Miszą wyskoczyli po drodze, do dziś nie wiadomo gdzie dokładniej. Misza zginął, Mira przez dwa tygodnie wracała do Białegostoku.

O tym już kiedyś pisałem, ale są nowe szczegóły. Przypomnę, że ta niezwykle dzielna i przedsiębiorcza dziewczyna zdołała wykupić się Niemcom z patrolu, który dobijał rannych "skoczków", następnie głównie nocami wędrowała na wschód.
Teraz dowiedziałem się, że przeżyła jeszcze jeden dramat, spotkanie z folksdojczem, który ją zatrzymał i następnie wezwał dwóch żandarmów. Mira zagrała po mistrzowsku rolę dziewczyny z sąsiedniej wsi i na koniec zaprosiła Niemców na niedzielę do domu rodzinnego, obiecując jedzenie, picie i zabawę.

Anonimowi sprawiedliwi

Zachowana narzuta z Białegostoku
Zachowana narzuta z Białegostoku
Archiwum prywatne

Zachowana narzuta z Białegostoku

(fot. Archiwum prywatne)

Spotkała po drodze i dobrych ludzi, jeden z nich podarował jej skarb nad skarby - bochenek chleba, inny przewiózł łódką przez rzekę (z pewnością była to Narew). Obaj pozostali we wdzięcznej pamięci białostoczanki. Niestety, jako anonimowi sprawiedliwi.
2 września 1943 roku, na swoje urodziny, Mira Becker była znów w Białymstoku, dotarła do domu Marii Kazuczyk przy ul. Sitarskiej, a po kilku dniach do Marii Kazuczyk (krewna tej pierwszej Marii) we wsi Janowicze koło Juchnowca. Tu buty okazały się zbyteczne, uciekinierka z transportu w ogóle rzadko wychodziła z domu. Nauczyła się jeść rękoma i zahartowała stopy. Pamięta, że po przejściu frontu założyła swe buty, by wrócić do Białegostoku. Wydały się jej po raz pierwszy za ciężkie i niezbyt wygodne.
Różne przyczyny sprawiły, że kolejnym miejscem pobytu Miry Becker stało się Grodno. Mieszkała razem z koleżankami, te pożyczały buty na tańce. Może nieco ciążyły przy szybkich rytmach, ale co za szyk. Bieda aż piszczała, buty były pańskie.

Pamiątki z Białegostoku

Za sprawą wujka z Ameryki i dzięki stu dolarom, które przysłał, Mira wyjechała do Paryża, tu poznała swego męża Saszę (Aleksandra) Bekryckiego, syna właściciela fabryki włókienniczej w Białymstoku. On też miał trzy osobliwe pamiątki z rodzinnego miasta: małą walizkę z którą objechał świat (zaczął tę podróż jeszcze przed wybuchem wojny), koc i narzutę (kapę) z firmy ojca. Oboje małżonkowie zachowali wiele wspomnień i sentymentu do Białegostoku oraz nieco zdjęć.

Pani Mira utrzymuje nadal kontakty z ziomkami (niestety, szybko ich ubywa), jest niezwykle ciekawa wieści z naszego miasta, odwiedziła go przed rokiem po ceremonii wręczenia Medali "Sprawiedliwi wśród narodów świata".

Buty z cholewkami nie pasowały do zalanej słońcem Kalifornii, miały status honorowej pamiątki. Pani Mira dbała o nie, czyściła je starannie, pokazywała gościom. Czyściła w sposób specjalny, by nie naruszyć błota przyczepionego do podeszew, wciśniętego między szwy. Może pozostały i grudki z drogi męki i nadziei, od miejsca wyskoczenia z wagonu do Białegostoku i Janowicz? Na wszelki wypadek na jednej z cholew właścicielka przykleiła kartkę: "To są buty, w których wyskoczyłam z pociągu, pamiątka po moich rodzicach i mojej młodości".

Przetrwały także w domu na przedmieściach Los Angeles koc i narzuta, ubyła jedynie mocno podniszczona walizka,

W minionym roku o butach dowiedział się współpracownik Yad Vashem, przekonał panią Mirę, że tak cenna pamiątka powinna być dostępna tysiącom osób odwiedzających ten wyjątkowy kompleks pamięci i badań naukowych.
I tak stało się, buty Miry Becker można obejrzeć w Jerozolimie, a w Los Angeles pozostała fotografia, którą zamieszczam. Nazwiska szewca - arcymistrza w swoim zawodzie nie można odtworzyć. Na pewno był jednym z licznych szewców białostockich.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny