Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Brat zabił brata

Jarosław Sołomacha [email protected]
Pierwszy raz tak się pobili. Wcześniej o ich sprawach mało było słychać – mówi Roman Płoński
Pierwszy raz tak się pobili. Wcześniej o ich sprawach mało było słychać – mówi Roman Płoński
W środę wieczorem sąsiedzi pobili się o kilkanaście centymetrów ziemi. Jeden nie żyje, drugi pewnie spędzi resztę życia za kratkami. Byli stryjecznymi braćmi.

Co mu do głowy przyszło?! - nie może uwierzyć Roman Płoński ze wsi Jabłoń Dąbrowa.
Przecież tu wszyscy ze wszystkimi w zgodzie żyją. Rozmawiali ze sobą, razem do sklepu chodzili - zaczyna łkać pani Zuzanna.
- To był dobry sąsiad. Zawsze przyszedł, porozmawiał - wspomina jej synowa Ewa. - A teraz taka tragedia...

O płot za daleko

Wiesław J. miał 57 lat. Roman J. był o dwanaście lat starszy. Ich synowie się lubili. Na wsi mówią, że nawet razem na piwo chodzili.
A ojcowie? Ludzie ze wsi twierdzą, że też. Ale ci najbliżsi sąsiedzi mówią co innego. Bo o ziemię kłócili się od dawna. - Ja tu mieszkam już czterdzieści lat. I oni od tego czasu tak się zaczepiali - opowiada Jan Szepietowski. - Wiesław jest moim rówieśnikiem. Lubił zażartować. Złego słowa powiedzieć nie mogę. A Roman to nerwus był - dodaje.
- Mieli często spory - potwierdza Stanisław Jabłoński. - Rozmaicie między nimi było - dodaje kolejny.
- Konflikt się nasilił, gdy Wiesław J. zaczął grodzić swoją posesję. Według sąsiada, płot wchodził kilkanaście centymetrów w jego działkę - tłumaczy Grzegorz Malinowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wysokiem Mazowieckiem. - Pomiędzy nimi zaczęło dochodzić do przepychanek, a Roman J. kilkukrotnie niszczył ogrodzenie sąsiada.

Złapał za sztachetę

We wtorek pokłócili się po raz ostatni. W pewnej chwili Roman J. złapał za sztachetę z wystającym gwoździem. Kilka razy uderzył nią w głowę kuzyna. Gdy ten upadł na ziemię, odszedł od niego, jak gdyby nic się nie stało.
Zwłoki mężczyzny w przydomowym ogródku znalazła jego żona. Szukała go, bo niepokoiła się, że nie wrócił do domu. Od razu wezwała policję.
Roman J. został zatrzymany już dwie godziny potem. Przyznał się do zabójstwa. Opowiedział policjantom o całym zdarzeniu i o konflikcie, który narastał.

Chłop jak byk

Jabłoń Dąbrowa to wieś w powiecie wysokomazowieckim. Wszyscy się tam znają. Tragedia spadła na nich jak grom z jasnego nieba.
- Dla mnie obydwaj byli dobrzy. Żaden mi nie ubliżył. A sobie zrobili straszną krzywdę. Jeden nie żyje, a drugi będzie cierpiał za kratkami - wzdycha Jabłoński.
Nikt nie przypuszczał, że taki będzie finał kłótni. - Tamten był większy. Chłop jak byk. Ze 130 kilo ważył. Jak on się dał? - zastanawiają się i szukają przyczyn zabójstwa.
- Jak pan Bóg chce ukarać, to rozum odbiera - twierdzi pani Zuzanna.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny