MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Bojary do adopcji. Nowy pomysł na ochronę dzielnicy

Tomasz Mikulicz [email protected] tel. 85 748 95 54
Ewa Drozdowska zapowiada, że baner powiesi wkrótce na swoim domu. Liczy, że władze miasta wezmą sobie do serca ochronę Bojar. W zeszłym roku ktoś na domu przy ul. Staszica 22 namalował sprayem portret Tadeusza Truskolaskiego z dopiskiem: Bojary? Ale po co?
Ewa Drozdowska zapowiada, że baner powiesi wkrótce na swoim domu. Liczy, że władze miasta wezmą sobie do serca ochronę Bojar. W zeszłym roku ktoś na domu przy ul. Staszica 22 namalował sprayem portret Tadeusza Truskolaskiego z dopiskiem: Bojary? Ale po co? Anatol Chomicz
Ewa Drozdowska, rodowita mieszkanka Bojar chce, by miasto przekazywało działki gminne w prywatne ręce. Pod warunkiem, że chętni wybudują na nich drewniane domy. Później ziemia mogłaby być przez nich wykupowana. Władze miasta pomysł uważają za nierealny.

Kolejne przetargi na sprzedaż bojarskich działek kończą się fiaskiem. Choć obowiązujący tu plan miejscowy przewiduje budowanie domów zgodnie z charakterem drewnianej dzielnicy, w praktyce budynki nie powstają. Nie ma kto ich wznosić.

- I nic dziwnego. Działki są drogie. A wiadomo, że jak ktoś ma pieniądze, to chce budować sobie pałac, a nie mieszkać w drewnianej chacie. By Bojary odżyły potrzebni są pasjonaci, a ci, niestety, groszem nie śmierdzą - mówi Ewa Drozdowska, rodowita mieszkanka Bojar.

Zaprosiła nas do domu, który wznosił jej dziadek. Było to dokładnie 101 lat temu - w 1912 roku. - Deski są jeszcze starsze. Dziadek przeniósł tu wiejską chatę z Pogorzałek - podkreśla Ewa Drozdowska.

Dom przetrwał lata - dwie wojny światowe i dwa ustroje. W zeszłym roku, o mały włos, a po budynku nic by nie zostało. W maju palił się stojący naprzeciwko dom przy ul. Wiktorii 6/1. Płonące części dachówek fruwały na wszystkie strony. Był środek nocy. Wiał wiatr.

- Bardzo się bałam o siebie i rodzinę. To wtedy postanowiłam, że zrobię coś, by takich tragedii już więcej nie było - mówi Ewa Drozdowska.

Pod wpływem impulsu wzięła pożółkłe plany budowy swojego domu i zrobiła projekt baneru, na którym zamieściła też zdjęcie swoich dziadków. Napisała wielkimi literami: Doceńcie drewniane domy. Baner zamierza wkrótce powiesić na domu.

- Chcę w ten sposób przekonać władze miasta, że warto chronić Bojary - tłumaczy.

Ma też ciekawą propozycję. Według niej miasto zamiast sprzedać, powinno oddawać bojarskie działki do adopcji. Zainteresowany dostałby ziemię za darmo w zamian za to, że na własny koszt wzniesie na niej dom zgodny z bojarskimi standardami. Po powiedzmy 40 latach dbania o postawioną przez siebie chatę, ktoś taki mógłby wykupić adoptowaną działkę za np. 20 procent ceny. Jeśli jednak by się okazało, że w domu nie ma bojarskiego ducha - np. okna są plastikowe, a kolor elewacji różowy - działka byłaby odbierana.

Andrzej Meyer, wiceprezydent Białegostoku mówi, że pomysł jest ciekawy, ale nierealny.

- Nie pozwala na to prawo. Nie da się odebrać komuś działki na takiej podstawie, że dom nie odpowiada jakimś wymogom - mówi.

Poza tym sprzedaż działek gminnych musi się odbywać na mocy przetargu. A do tego ostatniego może przystąpić każdy. Dochodziłoby więc do takich sytuacji, że ktoś wzniósłby na własny koszt dom, który zostałby podkupiony przez kogoś innego.

- Można jednak tak skonstruować umowę, że wszystkie te kwestie byłyby wyjaśnione. Wystarczy chcieć - twierdzi Ewa Drozdowska.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny