O The Rolling Stones i samym Micku Jaggerze napisano tomy. A jednak wciąż są dziennikarze, którzy potrafią pokazać go z jeszcze innej strony.
Billy Altman portretuje Jaggera właśnie przez pryzmat jego wyjątkowej charyzmy. Bo czy ma lat naście, czy twarz pooraną zmarszczkami - zawsze wyróżnia się z tłumu.
I właśnie w taki sposób chyba trzeba traktować ten biograficzny album. Starając się odnaleźć cudowną receptę na sukces artysty i całego zespołu. Można wręcz pokusić się o faustowskie poszukiwanie tajemnicy nieśmiertelności, bo przecież grupa nadal istnieje, koncertuje, nagrywa i kiedy tylko zechce, nie schodzi z pierwszych stron kolorowych magazynów.
Tajemnic z pewnością jest wiele, a jedną z nich surowe wychowanie młodego Micka. Wszak jego ojciec był zapalonym trenerem i od małego wpajał synowi potrzebę regularnych ćwiczeń. Widać - ziarno padło na podatny grunt, bo i dziś, mimo siódmego krzyżyka na karku Jagger skacze na scenie. A przecież na zdjęciach w albumie Altmana możemy zobaczyć jak z w miarę grzecznego chłopca w golfiku i marynareczce, przeistaczał się w najbardziej kolorowego ptaka światowego showbiznesu, niestroniącego od używek.
A może tajemnica tkwi w diagnozowanym przez wielu specjalistów seksoholizmie lidera Stonesów. Nie miałby jednak sukcesów na tym polu tylko ze względu na sławę i gigantyczne pieniądze zarobione na rock and rollu i przemyślanych inwestycjach. Miał i ma po prostu wyjątkowy talent i to coś - charyzmę bijącą z każdej, nawet najpodlejszej fotografii.
I to tego daru brakuje większości może i lepszych muzyków, może i bardziej sprawnych wokalistów. Najlepsze szkoły nie nauczą tego, jak pociągać tłumy. To jednak jest dar.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?