Biazet stawia na nowoczesność

Zajmuje o jedną trzecią mniej miejsca niż tradycyjne linie. Pracuje się na niej też o 30 proc. wydajniej. Nic dziwnego – jest tu po prostu o wiele wygodniej. Pracownicy wszystkie komponenty mają w zasięgu ręki: stoją przed nimi na wysokości ramion i oczu. Cała linia została zaprojektowana zgodnie z zasadą: minimum marnotrawstwa, maksimum wydajności. A na tradycyjnych liniach produkcyjnych cały czas trzeba się schylać, odwracać, po coś daleko sięgać...

Pomysły czekają

W planach jest dalsze ulepszenie nowej linii.

– Myślimy o dostawieniu pracownikom krzeseł. Ale to należy jeszcze sprawdzić – mówi Sławomir Dobrzański, dyrektor w Biazecie.

Oficjalnie nowa, zmodernizowana linia produkcyjna w Biazecie została otwarta przedwczoraj. Jednak pracownicy testują ją już od kilku tygodni. I są bardzo zadowoleni. Uwaga – sami zaproponowali zmiany, jakie zostały wprowadzone.

– Nasz partner, Philips, zaproponował nam cykl szkoleń dla pracowników – mówi Dobrzański.

Pracownicy uczyli się na nich m.in., jak efektywniej zarządzać czasem, nie dopuszczać do marnotrawstwa. Efektem tych spotkań są pomysły, jakie pracownicy zgłaszają.

Jeszcze około 60 pomysłów czeka na realizację.

Biazet chce unowocześnić wszystkie swoje linie produkcyjne (łącznie ma ich dziewięć). Ale to sporo kosztuje – na modernizację jednej linii trzeba wydać około 60 tys. zł.

Elastycznie, ale...

Biazet chce też wprowadzić elastyczny czas pracy. Bo spółka produkuje przede wszystkim na potrzeby Philipsa i to od zamówień z tej firmy zależy wielkość zatrudnienia w Biazecie. Gdy zamówienia byłyby mniejsze, pracownicy przychodziliby do zakładu na cztery-sześć godzin. Zaoszczędzone godziny odpracowaliby, gdy byłyby większe zamówienia. Jednak elastyczny czas pracy dla części z obecnych 850 pracowników oznaczałby po prostu zwolnienie.

Pod koniec czerwca pracownicy wzięli udział w referendum – 40 proc. z nich zgodziłoby się na elastyczny czas pracy.