Decyzję o karze wydał kilka dni temu burmistrz Andrzej Kunt. - Burmistrz działa na szkodę spółki, której miasto jest akcjonariuszem - komentuje Dołganow. Po skarbie państwa miasto jest największym udziałowcem Kostrzyńsko - Słubickiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej.
Zapłacą za pośpiech
A. Kunt uważa, że podjął słuszną decyzję. - Były dwa wyjścia: nałożyć karę lub umorzyć postępowanie. Umorzyłbym, gdybym miał 120 proc. pewności, że właściciel terenu zrobił wszystko, żeby zapobiec szkodzie. Moim zdaniem dopuścił się jednak niechlujstwa przy załatwianiu formalności związanych z uzyskaniem pozwolenia - dodaje.
,,Świadomą niestaranność'' przy ubieganiu się o zezwolenie zarzucił strefie także sąd, przed oblicze którego trafiło dwóch mieszkańców oskarżonych o nielegalną wycinkę drzew. To im prawie dwa lata temu strefa zleciła usunięcie drzew m.in. z rowów melioracyjnych. - Dostali oni mapkę terenu i wniosek strefy o wycinkę zanim urząd wydał zgodę. Na tej podstawie robotnicy byli przekonani, że wycinają drzewa legalnie - mówi burmistrz. Z tego też powodu w czerwcu zeszłego roku słubicki sąd uniewinnił obu mężczyzn. Sąd zajmował się sprawą wycinki dwukrotnie, bo oprócz drzew wyciętych z rowów, ktoś usunął też inne, które rosły na terenach sąsiednich należących do strefy. Sprawców nie udało się jednak ustalić.
Skorzystali na wycince
Takie są przepisy
Zgodnie z ustawą o ochronie przyrody na usunięcie drzewa lub krzewów trzeba mieć zgodę wójta, burmistrza albo prezydenta miasta. Koszty ustala miasto, a ponosi je właściciel terenu. Nie pobiera się opłat od osób fizycznych, które uzyskały zezwolenia na cele nie związane z prowadzeniem działalności gospodarczej, a także w przypadku, gdy drzewo zagraża bezpieczeństwu lub obumarło. Bez zezwolenia można usunąć m.in. drzewa owocowe i takie, których wiek nie przekracza 5 lat. Kary równe są trzykrotnej opłacie za usunięcie drzew.
K. Dołganow uważa, że jeśli już, to strefa może odpowiadać jedynie za wycinkę drzew z rowów, a nie z całego terenu. - Przecież nie wiadomo, kto je usunął. Przecież nie ogrodzimy lasu drutem pod napięciem! - denerwuje się. - Bezspornym jest, że strefa skorzystała na wycince
- uważa burmistrz. - Z protokołu przesłuchania przedstawiciela strefy wynika, że teren jest przeznaczony do sprzedaży
- tłumaczy Kunt. Legalna wycinka kosztowałaby przyszłego inwestora 1,6 mln zł, a to oznacza, że musiałaby sprzedać działkę taniej.
K. Dołganow jest prezesem strefy od kilku miesięcy. - W żadnym sprawozdaniu przekazanym mi przez mojego poprzednika (Zbigniewa Falińskiego - przyp. red.) nie ma śladu, że strefa może zostać ukarana tak dużą kwotą - mówi. - Ta sprawa ciągnęła się przecież dwa lata - dodaje. - Dlaczego wypłynęła dopiero po zmianie prezesa? - zastanawia się. Nie wyklucza, że mogło mieć związek z tym, że burmistrz Kunt i Zbigniew Faliński należeli obaj do jednej partii - SLD (obecnie A. Kunt jest bezpartyjny). - To nie miało żadnego znaczenia - odpiera zarzut burmistrz.
- Najpierw rok badał sprawę sąd, a potem my musieliśmy przeprowadzić drobiazgowe postępowanie administracyjne, żeby móc wydać decyzję - tłumaczy. Opieszałość zarzucają mu jednak także niektórzy radni, np. Bogusława Strojnowska mówi: - Też mam wrażenie, że był opór w tej sprawie po linii politycznej.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?