Białystok po czterech latach: Gigantyczne korki i inwestycje

To, że Białystok się zmienił, widać gołym okiem. I słychać w zdumionych wypowiedziach tych, którym ostatnio zdarzyło się odwiedzić stolicę Podlasia po dłuższej nieobecności. Miasto wykonało spory skok do przodu, wciąż jednak to bardziej doganianie innych niż zaskakiwanie ich własną innowacyjnością i śmiałością posunięć.

Białystok inwestuje na potęgę w drogi, które do tej pory były naszą zmorą. Tego typu inwestycje długo by można wymieniać - trwająca obecnie przebudowa ulicy gen. Maczka, a wkrótce całej Trasy Generalskiej, ulice wokół opery, przedłużenie Piastowskiej. Efekt? Niewidziane do tej pory korki i utrudnienia, bo drogowcy zaatakowali jednocześnie wiele rejonów miasta. Mieszkańcy powoli jednak się z tym pogodzili, bo rozumieją, że na tym skorzystają.

Trwa budowa nowoczesnego stadionu. W planach jest hala widowiskowo-sportowa. Od dwóch lat miasto może w końcu twierdzić, że ma rynek z prawdziwego zdarzenia. Spacerkiem można teraz przejść od katedry do Ratusza, a nawet jeszcze nieco dalej. Przy czym trakt stanowi spójną estetyczną całość, choć jeszcze nie do końca ukończona jest wizja projektantów rynku. Na ustawienie wciąż czeka kilka rzeźb. I co ważne - rynek nabiera życia, rodzą się kolejne pomysły na wzbogacenie go, jak choćby ostatni projekt Leona Tarasewicza ustawienia tu nowoczesnego łuku triumfalnego.

Raczkuje specjalna strefa ekonomiczna. Na wiosnę rusza budowa parku naukowo-technologicznego. Przy ul. Węglowej powstaje call center. To zwiastuny tego, że może coś w końcu drgnie, jeśli chodzi o przyciąganie inwestorów i tworzenie nowych miejsc pracy w mieście.

Śmiałym posunięciem było wprowadzenie mocnej podwyżki czynszów za mieszkania komunalne. Nie obeszło się bez protestów samych zainteresowanych. Gwoli sprawiedliwości trzeba jednak pamiętać, że jednocześnie miasto przygotowało system działań osłonowych w postaci ulg i dodatków. Jednocześnie zaczęło budować nowe bloki komunalne. Przybywa też mieszkań w TBS. Całość sprawia wrażenie dobrze przemyślanej wizji gospodarowania gminnym, a więc naszym wspólnym dobrem. Choć polityka odnosząca się do lokali usługowych, zwłaszcza w centrum miasta, niekoniecznie budzi zachwyt lokalnych środowisk biznesowych.

Tak się złożyło w minionych czterech latach, że w mieście powstało parę galerii handlowych, co podoba się nie tylko białostoczanom, ale i mieszkańcom regionu. Trzeba jednak pamiętać, że to zasługa głównie ich inwestorów i że tego typu projektów nie planuje się w ciągu paru miesięcy.

Dzieci i młodzież co jakiś czas dostają do użytku nowe place zabaw i miejsca do rekreacji, np. przy ulicy Zachodniej czy skatepark w parku Dziekońskiej. Aż miło popatrzeć na odrestaurowany dziedziniec wjazdowy do Pałacu Branickich. Prace trwają w pałacowym ogrodzie.

Miasto w końcu przypomniało sobie także, że turystyka to też przemysł, a Białystok ma spory potencjał w tej dziedzinie. Drzemie on zwłaszcza w naszej wielokulturowości, odmienności zwyczajów, ale też kuchni. Wytyczane są nowe szlaki dla zwiedzających, w tym także szlak kulinarny, który niedawno miał swoją inaugurację, a teraz weekend nie minie bez jakichś nowych atrakcji z nim związanych. Na wiosnę oznaczone zostaną m.in. szlak budownictwa drewnianego, Branickich czy fabrykancki.

Nie da się ukryć, że inwestycyjny boom odbywa się trochę kosztem zadłużania miasta. Nadal jest to jednak bezpieczny poziom, choć jak każde długi, tak i te trzeba będzie w przyszłości spłacić. Warto jednak było w minionych paru latach korzystać z szeroko odkręconego kurka z unijnym dofinansowaniem, bo w najbliższym czasie strumień euro stanie się znacznie skromniejszy.

Białystok wreszcie został też dostrzeżony na zewnątrz. Dzięki wciąż jeszcze niewystarczającym działaniom promocyjnym, jak też dzięki tak pozytywnym przypadkom jak badania Eurostatu, w których okazało się, że miasto jest najprzyjemniejszym miejscem do życia.

Oczywiście nie można popadać w samozachwyt i spoczywać na laurach. Nadal jednak Białystok ma spory dystans do nadrobienia w stosunku do innych. Wciąż nie ma szans na wydostanie się ze stolicy Podlasia drogą lotniczą. I bez wdawania się w dyskusje, kto odpowiada za tę inwestycję, trzeba stwierdzić, że w XXI wieku brak lotniska jest sporym minusem w oczach potencjalnych inwestorów i turystów. I - mimo pętających często ręce procedurach, formalnościach, raportach oddziaływań itp. - przypomina się jednak stare powiedzenie, że dla chcącego nic trudnego.

Współczesny Białystok spoczywa w żelaznym uścisku jednej formacji politycznej. Objęła ona zarówno najwyższe szczeble w magistracie, jak i miejskie spółki i inne instytucje. Zabawnie kontrastuje to z powtarzanym przez obecnego prezydenta twierdzeniem, że jest on apolityczny. Prof. Zyta Gilowska niedawno powiedziała otwarcie, że samorząd bez polityki jest jak masło bez tłuszczu albo jak wódka bez alkoholu. W maju w rozmowie z "Porannym" pierwszy demokratycznie wybrany prezydent Białegostoku z żalem mówił o ogromnym upolitycznieniu obecnego samorządu. To samo konstatował szef pierwszej rady miejskiej, wybranej po demokratycznych przemianach 20 lat temu.

W tym kontekście teza o apolityczności obecnych władz Białegostoku nie broni się. Choć nie da się zaprzeczyć, że miastu trafił się dobry gospodarz. A na tym jednak najbardziej zależy mieszkańcom. W poniedziałek przekonamy się czy wystarczająco dobry, by rządził miastem nadal.