Bezzałogowy samolot albo śmigłowiec z kamerami termowizyjnymi, systemem GPS i czujnikami na substancje chemiczne. Taki sprzęt marzy się podlaskim strażakom. W lipcu rozpisano już przetarg. Okazało się jednak, że takie cacko kosztuje więcej niż strażacy przypuszczali.
- Anulowaliśmy przetarg, bo otrzymaliśmy zbyt wysokie cenowo oferty - informuje Zbigniew Chrzanowski z Komendy Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Białymstoku.
Strażacy chcieli, żeby statek latał bez lądowania 90 minut i przekazywał dane z odległości z trzech kilometrów. Ale sprzęt spełniający takie wymagania kosztuje od 380 tysięcy złotych do nawet 1,6 milionów złotych.
- Specjalnie włożyliśmy kij w mrowisko, rzuciliśmy takie parametry, żeby zobaczyć, co w świecie słychać - wyjaśnia Chrzanowski. - Firma izraelska zaproponowała nam nawet balon na uwięzi. Też ciekawe, bo też lata.
Do końca miesiąca podlaska straż pożarna rozpisze kolejny przetarg. Tym razem z mniejszymi wymaganiami. 30 minut lotu na jednej baterii, transmisja danych z 500-600 metrów.
A po co taki sprzęt?
- Żeby przedłużyć nasze oko. Pożar z góry wygląda zupełnie inaczej - odpowiada Chrzanowski. - Teraz gdy palą się torfy musimy o pomoc prosić straż graniczną. A tak będziemy mieli obraz online.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?