Będzie łatwiej dostać becikowe. Wystarczy jedno zaświadczenie.

Pieniądze z becikowego są bardzo potrzebne. Szkoda tylko, że nie mogą być większe - mówi Andrzej Kruszewski, tata malutkiej Otylii. - Jeszcze nie myśleliśmy, na co je przeznaczymy. Przy dziecku jest sporo wydatków.

Teraz, żeby otrzymać becikowe, żona pana Andrzeja, oprócz dowodu i aktu urodzenia dziecka, musi przedstawić w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie trzy zaświadczenia od ginekologa - po jednym z każdego trymestru ciąży. Tak jest od 1 listopada 2009 roku.

- Od tego czasu nie wypłaciliśmy becikowego już kilkanaście razy, właśnie dlatego, że zabrakło tych zaświadczeń - mówi Agnieszka Górska, zastępca dyrektora białostockiego MOPR.

Ale Ministerstwo Zdrowia chce kolejny raz zmienić przepisy. Tym razem na korzyść rodzących. Nadal będzie konieczne zaświadczenie od lekarza, ale już tylko jedno.

- I wystarczy. Większość kobiet i tak chodzi do lekarza częściej. A taka biurokracja jest niepotrzebna - uważa Agnieszka Kosk, mama Błażeja.

- Nie ma znaczenia, ile razy kobieta będzie u lekarza. Becikowe powinno przede wszystkim motywować do posiadania dziecka, tak jak to jest np. w Niemczech - uważa prof. Tadeusz Laudański, kierownik kliniki perinatologii i położnictwa w białostockim USK.

Zresztą dla przyszłych mam problemem nie jest liczba zaświadczeń, ale fakt, że pierwszą wizytę teraz trzeba zaliczyć nie później niż w 10. tygodniu ciąży.

- Część kobiet mówi, że w takim okresie jeszcze nie wiedziały, że są w ciąży. Nie mam powodu im nie wierzyć, ale według przepisów, teraz nie możemy wypłacić becikowego - przyznaje Agnieszka Górska.

Nowy projekt ma być rozpatrywany już na najbliższym posiedzeniu rządu.

Ministerstwo zapowiada jednak, że zmiana jest tylko tymczasowa. Za dwa lata, gdy już wszyscy oswoją się z obowiązkowymi wizytami u lekarza, stare przepisy mają wrócić.