Becikowe nie działa

Według danych Urzędu Stanu Cywilnego w Sokółce, w czerwcu w sokólskim szpitalu urodziło się 43 dzieci, a w lipcu 48. W tych samych miesiącach w roku ubiegłym urodziło się aż 102 noworodków. Wygląda na to, że becikowe nie motywuje małżeństw do tego, żeby powiększać rodziny.
- I nie ma co się dziwić. Taka jednorazowa zapomoga nikogo nie skusi na dziecko - mówi Aneta Abramczyk, która tydzień temu została po raz trzeci mamą.

Popularne becikowe

Jednak inna świeżo upieczona mama Marta Sokółowska ne ukrywa, że zna przypadki, że o zajściu w ciążę zadecydowało słynne becikowe.
- Znam kilka takich kobiet, które te pieniądze skusiły - podkreśla Marta Sokołowska.
W ciągu siedmiu miesięcy tego roku sokólski Ośrodek Pomocy Społecznej becikowe wypłacił 112 rodzinom. Z tego aż 68 osób skorzystało z dodatkowego zasiłku z tytułu urodzenia dziecka.
- Te osoby ze względu na niski dochód pozyskały dodatkowo 1000 złotych - tłumaczy Mirosława Zubrzycka, dyrektorka OPS w Sokółce.
Prawo do becikowego mają wszystkie kobiety, które urodzą dziecko. Z tego tytułu na ich konto wpłynie 1000 złotych. Szansę na dodatkowy tysiąc mają rodziny, w których dochód na osobę nie przekracza 504 złotych. W przypadkach dziecka niepełnosprawnego jest to kwota 583 złotych.

Słaba zachęta

Młode mamy, które spotkaliśmy na sokólskiej porodówce, zauważają jednak, że na ulicach widać sporo ciężarnych kobiet. Nikt jednak nie jest w stanie odpowiedzieć, czy to zasługa becikowego. Zdaniem jednej z położnych, to bardziej zasługa planowania rodziny niż becikowego.
- Zawsze więcej dzieci rodzi się latem. Ludzie planują potomstwo, a lato to najlepszy czas na narodziny - zapewnia położna.
Wprowadzenie becikowego dla wszystkich matek, bez względu na dochód miało pozytywnie wpłynąć na liczbę urodzeń dzieci. Jednak mamy przyznają, że jednorazowe wypłacenie 1000 złotych to nie jest najlepsza zachęta do rodzenia kolejnych dzieci.
- Gdyby to była jakaś regularna pomoc finansowa, na przykład przez kilka pierwszych lat dopłacanie do dzieci, to może warto byłoby się nad tym zastanowić, ale w takim przypadku to w ogóle nie ma o czym mówić - tłumaczy Marta Sokołowska.