Kibice i siatkarki AZS Metal-Fach czekały na jakiekolwiek decyzje co do przyszłości zespołu. Najbardziej prawdopodobny i jednocześnie najczarniejszy scenariusz zakładał rozwiązanie klubu.
Kworum na walnym wynosiło dziesięć osób, a pofatygowało się na nie w czwartkowy wieczór tylko siedem osób. Nie można było zatem podjąć żadnej decyzji.
Co ciekawsze, na zebranie nie raczył przyjść Stanisław Łuniewski, który jest postrzegany jako człowiek rządzący wszystkim z tylnego siedzenia, chociaż odbywało się ono w siedzibie Astwy, a więc spółki, której działacz jest prezesem. Zamiast osobistej obecności Łuniewski przez jedną z pracownic przedstawił rezygnację z członkowstwa w stowarzyszeniu.
- Chyba wstydził się przyjść i spojrzeć innym w oczy, bo podobno był u siebie - mówi jeden z uczestników zebrania.
Nie wiadomo, co będzie z rezygnacją, bo jej przyjęcia odmówił Zbigniew Brożek, szef komisji rewizyjnej.
Osoby związane z sekcją dalej uprawiają zatem żenującą szopkę szopkę, która doprowadziła klub na skraj upadku. Kibice wierzą, że uda się uniknąć najgorszego, czyli likwidacji klubu. Fani wystosowali nawet list otwarty z apelem o uczynienie wszystkiego, by zespół mógł przystąpić do rozgrywek I ligi.
Wiele na to wskazuje, że jednak do tego nie dojdzie. Długi sekcji są ogromne i trudno sobie wyobrazić, by mogły zostać nie tylko w krótkim czasie, ale w ogóle spłacone. Co prawda zespół z autonomicznej sekcji ma wrócić pod skrzydła Akademickiego Związku Sportowego, ale niewiele to da, bo i tak przejmuje się nie tylko aktywa, ale i zobowiązania nieudacznie prowadzonej sekcji.
I liga zatem pozostaje raczej poza zasięgiem białostockiej drużyny. Gra idzie o całą siatkówkę seniorek w Białymstoku i dobrze będzie, jeśli uda się zmontować zespół do rozgrywek drugoligowych i uzyskać w nich miejsce.
Kolejna data walnego zgromadzenia została wyznaczona na najbliższy wtorek - 16 kwietnia. Może tym razem członkowie stowarzyszenia wykażą więcej dobrej woli oraz odwagi cywilnej i uda się coś postanowić.
Na jakiekolwiek decyzje czekają trener Jacek Malczewski i jego podopieczne. Na razie siatkarki dostały tydzień wolnego. 16 kwietnia drużyna miała się spotkać na pierwszym treningu w ramach roztrenowania, ale w związku z zaistniałą sytuacją do tego nie dojdzie.
- Nic nie wiem na sto procent, ale prawdopodobnie we środę drużyna spotka się z działaczami i mogę mieć tylko nadzieje, że wreszcie dowiemy się, na czym stoimy - tłumaczy Malczewski.
- Szkoda, że to tak się kończy, bo dałyśmy z siebie wszystko. Przynajmniej teraz liczyłyśmy, że będziemy wreszcie traktowane poważnie - dodaje libero Angelika Bulbak.
O trenowaniu w tej sytuacji raczej mowy nie ma, bo ktoś musiałby załatwić salę. Tymczasem okazało się, że siatkarki nie mogły nawet wejść na rozruch przedmeczowy przed decydującym starciem z Legionovią Legionowo, bo nikt o to nie zadbał. Miara nieudacznictwa włodarzy białostockiego klubu wydaje się być bezdenna.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?