Kurier Poranny: W zwycięskim meczu z Legionovią Legionowo zagrałaś na zupełnie innej pozycji - środkowej, ale mimo to bardzo pomogłaś swojemu zespołowi.
Sylwia Chmiel: Nie było najgorzej, choć nie ukrywam, że w ogóle nie czuję gry na środku. To nie jest moja pozycja i po prostu się do tego nie nadaję. Nie było jednak wyboru, bo okazało się, że Rheeza Grant nie może grać z powodu kontuzji barku. O tym, że mam wystąpić na środku, dowiedziałam się w dniu meczu. Na pewno nie byłam szczęśliwa z tego powodu, ale nie miałam przecież wyjścia.
Skończyło się jednak dobrze, bo ograłyście Legionovię w tym ważnym meczu.
- Tak, ale przed nami teraz dwa spotkania na wyjeździe, a tam będzie dużo trudniej niż w Białymstoku, gdzie mogłyśmy liczyć na wsparcie naszych kibiców. W Legionowie jest gorący teren i w tej dużej hali gra się bardzo ciężko. Ale będziemy walczyć. Jeśli zagramy tak dobrze zagrywką, jak w pierwszym meczu, to jesteśmy w stanie znów ograć Legionovię, bo to jest rywal jak najbardziej w zasięgu, co zresztą udowodniłyśmy.
Czy zatem trudna sytuacja w klubie was zmobilizowała?
- To nie do końca tak. Nie mamy nic do stracenia i gramy po prostu tylko dla siebie. To, co się obecnie dzieje w klubie, przechodzi ludzkie pojęcie. Nie ma prezesa, nie wiadomo nawet do kogo się zwrócić w jakiejkolwiek sprawie. Przed meczami play-out nikt z zarządu nie rozmawiał z nami na ten temat. Był promyk nadziei po przyjściu do klubu Cezarego Wysockiego, który szczerze z nami porozmawiał, pewne kwestie wyjaśnił i czułyśmy się z tym lepiej. Ale po jego odejściu znów zostałyśmy ze wszystkim same.
Nikt z klubu nie rozmawiał z wami o ewentualnej premii za utrzymanie się w Orlen Lidze?
- Premii? Nawet o tym nie pomyślałyśmy. Czekamy na to, żeby zostały nam wypłacone choć podstawowe zaległości w ramach kontraktów. Były prezes zaczął je częściowo regulować, ale obawiam się, że z jego odejściem temat został zamknięty.
Właśnie z powodu zaległości chciałaś niedawno rozwiązać kontrakt z klubem.
- To prawda. Miałam już tego dość. Brak wypłat, nasze treningi, z którymi był ciągły problem, bo nie było warunków i odpowiedniej liczby dziewczyn. Ten sezon zresztą traktuję jako trochę stracony. Nie zastanawiałam się jeszcze, co będę robić dalej, ale już teraz mogę powiedzieć, że w Białymstoku na pewno nie zostanę.
Nawet jeśli uda się obronić Orlen Ligę?
- Nie wyobrażam sobie, żeby znów przez to wszystko przechodzić. Ten sezon kosztował mnie i tak mnóstwo sił, zarówno pod względem fizycznym, jak i psychicznym.
A skoro mowa o kondycji, to wytrzymacie do końca rywalizację z Legionovią?
- Mam nadzieję, że tak, choć ta krótka ławka rezerwowych, a w zasadzie jej brak, daje nam się mocno we znaki. Do końca zostało jednak niewiele i musimy się sprężyć. Ostatnio mamy lżejsze obciążenia treningowe i ćwiczymy tylko raz dziennie. Wszystko po to, żeby zachować siły i grać na większej świeżości.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?