Nie mam pretensji do kierowcy. Na jego miejscu postąpiłbym tak samo. Nie ryzykowałbym życia pasażerów – mówi pan Marek z Tykocina.
W minioną środę o godzinie 19.30 wracał autobusem Voyagera z pracy w Białymstoku. W Siekierkach kierowca stwierdził, że dalej nie da rady pojechać. – Kazał nam wysiąść. Do Tykocina zostało jeszcze dziesięć kilometrów i każdy musiał radzić sobie sam. Dzwoniliśmy więc do znajomych i rodziny, by ktoś po nas przyjechał – opowiada pan Marek.
– Na drodze było bardzo ślisko, zaczęło zarzucać. Nasz pracownik nie mógł ryzykować swojego i pasażerów życia oraz zdrowia – tłumaczy Katarzyna Kiejko z firmy Voyager Trans.
Mimo to nie ma pretensji o zaniedbania na drodze. – Tego dnia była gołoledź. Rozumiem, że nie ma możliwości, by wszędzie dotrzeć i posypać – uważa.
Za to pretensje do władz gminy Tykocin ma nasz Czytelnik. Do jej zadań należy utrzymanie drogi. – Żeby ta trasa była posypana, nie doszłoby do tego incydentu – uważa pan Marek.
Krzysztof Chlebowicz, burmistrz Tykocina powiedział nam, że nawet drogi krajowe oraz te w Nowym Jorku też nie są czarne. A na trasie do Siekierek nie było żadnych zaniedbań.
– Zażądamy od gminy wyjaśnień w tej sprawie – zapowiada Marek Jędrzejewski, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Białymstoku.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?