Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Fundusz nas oszukuje

Anna Łubian
Od sierpnia pielęgniarki pogotowia nie będą opiekować się pacjentami w nocy i święta za pieniądze NFZ. - Nie możemy przyjmować pacjentów za darmo - mówi szef białostockiego pogotowia. Ale - jak się wydaje - to dopiero początek naszych, pacjentów kłopotów.

Pogotowie ratunkowe zbuntowało się jako pierwsze. - Nie możemy doprowadzić do tego, żeby dalej się zadłużało kosztem NFZ - wyjaśnia powody wypowiedzenia umowy z Funduszem Krzysztof Tołwiński, wicemarszałek, odpowiedzialny za służbę zdrowia.
Za zapewnienie ambulatoryjnej i wyjazdowej opieki lekarskiej i pielęgniarskiej w nocy i dni wolne od pracy pogotowie dostaje miesięcznie od NFZ 69 groszy na jednego pacjenta. Według pogotowia, to za mało. Chciało zwiększenia tej kwoty o 6 groszy. Co na to NFZ? Nie zgadza się. Proponuje przedłużenie umowy na wcześniejszych warunkach. - Nie mamy dodatkowych pieniędzy - rozkłada ręce rzeczniczka podlaskiego NFZ Grażyna Pawelec.
- Pogotowie nie może zgodzić się na taką propozycję, bo to będzie działanie na szkodę zakładu. Poza tym to są żadne pieniądze - kwituje Tołwiński.
Jeśli nic się nie zmieni ucierpią pacjenci, od sierpnia w pogotowiu, po godz. 18 nie będzie można zrobić zatrzyku. A przez ostatnie miesiące na ten zabieg do pogotowia przychodziło po kilka tysięcy ludzi.

Jak ranny wilk
Ale na tym nie koniec. Za tydzień do Warszawy pojedzie stuosobowa grupa z Podlasia. Wśród nich będą dyrektorzy szpitali. Będą manifestować przed Ministerstwem Zdrowia i Narodowym Funduszem Zdrowia. To właśnie prezes tej instytucji zamiast przekazywać setki milionów złotych na leczenie, chciał je lokować w papierach wartościowych. To właśnie z tego powodu wczoraj minister zdrowia Marek Balicki zażądał dymisji szefa NFZ Jerzego Millera.
Na Podlasiu oliwy do ognia dolały ostatnie - nieoficjalne doniesienia, że w przyszłym roku nasze województwo dostanie na leczenie jeszcze mniej pieniędzy niż w tym.
- Jadę, bo przy takim finansowaniu przez NFZ za jakiś czas zacznie nam brakować na leki i strzykawki. NFZ płaci nam za jeden punkt 9,65 złotych (każdy zabieg ma określoną liczbę punktów - przyp. red.). A w Polsce? Średnia stawka to ponad 11 złotych - mówi zirytowany Marian Jaszewski, szef szpitala wojewódzkiego w Łomży.
W białostockim szpitalu MSWiA wyczerpał się już roczny kontrakt na urologii. Na zabiegi chirurgiczne w Publicznym Szpitalu Klinicznym trzeba czekać kilka miesięcy. Najwcześniejszy termin wizyty u okulisty to marzec 2006 roku.
- Szpital w Choroszczy dostaje za całodobowe leczenie pacjenta o ponad 10 złotych mniej niż inni. Jest jak ranny wilk - podnosi się, przebiegnie parę metrów i znów pada - porównuje Eugeniusz Muszyc, szef Podlaskiej Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia.

Co teraz?
- Ta jesień będzie gorąca. Tak dalej być nie może. Fundusz każe nam leczyć według najnowszych standardów, a pieniądze, jakie daje, nie wystarczają nawet na podstawowe kuracje - nie ma złudzeń Joanna Zabielska-Cieciuch, szefowa białostockiego Kolegium Lekarzy Rodzinnych.
- NFZ ciągle mówi, że wszystko idzie na refundację leków. A to znaczy, że ktoś w Warszawie popełnił błąd konstruując plan finansowy. Dlaczego my mamy za to płacić? - pyta się wicemarszałek Tołwiński.
- A jeśli potwierdzi się, że Fundusz chciał w tej sytuacji chomikować miliony złotych, to jest to zwykła bezczelność - kwituje Eugeniusz Muszyc. Jego zdaniem, to oznacza, że Fundusz nas wszystkich okrada z pieniędzy na leczenie.

Opinie

Marian Jaszewski, dyrektor szpitala w Łomży: Przy takich pieniądzach, jakie dostaję z NFZ powinienem natychmiast zamknąć 5 spośród 20 oddziałów. Mam straty na kardiologii, ginekologii i położnictwie, chirurgii, nefrologii ze stacją dializ i psychiatria. Ale tego nie mogę zrobić, bo to nie jest prywatny szpital. Pełni charytatywną działalność publiczną.

Danuta Zawadzka, dyrektor Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku: Narodowy Fundusz Zdrowia powiedział nam, że nie ma dodatkowych pieniędzy, jedyne co może zrobić, to pozwolić nam na ich przesuwanie. Ale i tak po pierwszym półroczu mamy około milion na minusie. Ale co możemy zrobić? Ktoś musi leczyć chorych.

Joanna Zabielska-Cieciuch, szefowa Kolegium Lekarzy Rodzinnych w Białymstoku: Na jesieni będzie gorąco w służbie zdrowia. A to dlatego, że Narodowy Fundusz Zdrowia w ogóle nie bierze pod uwagę naszych uwag. Nie może być tak, że daje się nam 5 złotych na leczenie, wymaga najlepszej opieki i jeszcze kontroluje, czy dobrze wypełniamy papierki. My, lekarze zostaliśmy zepchnięci do roli urzędników.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny