Będzie bojkot
- Wiadomo, że nasze województwo nie będzie miało cen maksymalnych. Dostaną je bogatsze województwa z centralnej Polski. Szpitale, zwłaszcza powiatowe zbankrutują - przewiduje Eugeniusz Muszyc, szef podlaskiego oddziału Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia.
Zgodnie z tabelką z cenami, jaka pojawiła się na stronach internetowych NFZ lekarze rodzinni na roczną opiekę nad pacjentem dostaną maksymalnie 85 złotych. To o około 20 złotych więcej niż obecnie.
- Ale proszę od tego odjąć zapłatę dla pielęgniarki środowiskowej, szkolnej, położnej to zostanie raptem około 41 złotych. I tych pieniędzy musi wystarczyć na rok opieki nad pacjentem, na wykonanie potrzebnych badań diagnostycznych, zorganizowanie nocnej opieki medycznej, wypłatę dla pielęgniarki praktyki, rejestratorki, sprzątaczki, ubezpieczenie... - wylicza Joanna Zabielska-Cieciuch, lekarz rodzinny. Ona i inni lekarze rodzinni z naszego województwa zapowiadają, że - choć chcą leczyć - to nie podejdą do konkursu na leczenie.
Pogotowie: to za mało
Zgodnie z cennikiem NFZ za dobę pracy erki pogotowie może maksymalnie dostać 2,15 tys. zł (obecnie dostaje 1,8 tys. zł), a za taki sam czas pracy karetki wypadkowej - 1,7 tys. zł (obecnie dostaje 1,4 tys. zł). Mimo to propozycje NFZ nie podobają się też Ryszardowi Wiśniewskiemu, szefowi białostockiego pogotowia ratunkowego:
- To sposób testowania dyrektorów. Dlaczego Fundusz podał tylko maksymalne ceny, a minimalnych już nie? Przecież wiadomo, że Podlasie tych najwyższych stawek nie dostanie. Obecnie średni koszt dobowego utrzymania erki to 2,22 tysiąca złotych, a karetki wypadkowej 1,92 tysiąca - twierdzi Wiśniewski. O propozycjach NFZ będzie jeszcze w tym tygodniu rozmawiał z szefami pogotowia w Łomży i Suwałkach. On sam zapowiada, że na razie nie zamierza podchodzić do konkursu.
- Powiem szczerze, że jestem załamana tym co proponuje Fundusz. To oznacza, że nasz kontrakt zmniejszy się o jedną trzecią. A w październiku, po długich staraniach, zaczęliśmy wychodzić na zero - mówi Bożena Grotowicz, szefowa szpitala w Bielsku Podlaskim.
Każdy zabieg w szpitalu ma określoną liczbę punktów. A punkt - stałą cenę. Fundusz płaci za zabiegi mnożąc liczbę punktu przez jego cenę.
- Fundusz zmniejszył cenę punktu. Teraz płacił 11,8 złotych, w przyszłym roku maksymalnie - 10 złotych. Ale to nie wszystko. Zmniejszył też ich liczbę. Najgorzej jest w chirurgii i ginekologii - mówi Bożena Grotowicz. Przyznaje jednak, że podejdzie do konkursu.
Ofertę przygotowuje też Jerzy Kamiński, szef Publicznego Szpitala Klinicznego w Białymstoku. Choć on także nie jest zadowolony z propozycji NFZ.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?