Nie płaci i się bogaci

Publiczny Szpital Kliniczny w Białymstoku w ubiegłym roku przekroczył kontrakt z BKCh o ponad 650 tysięcy złotych. - Są to głównie zabiegi i leczenie szpitalne na sumę 562 tysięcy złotych. O 53,7 tysięcy złotych przekroczyliśmy umowę w zakresie porad specjalistycznych - wylicza Marek Karp, zastępca dyrektora PSK. Dodaje, że rozmowy z BKCh na temat zapłaty za ponadlimitowe świadczenia do tej pory nie przynoszą skutku.

- Branżówka przysłała nam propozycję tegorocznej umowy. Razem z nią mielibyśmy podpisać się pod oświadczeniem, że BKCh rozliczyła się ze szpitalem za usługi wykonane w 2002 roku - mówi Marek Karp. Dodaje, że to był jeden z powodów, dla których szpital nie podpisał z nią umowy. - Nie stać nas na zrezygnowanie z 650 tysięcy złotych - denerwuje się.
- Kilka tygodni temu wysłaliśmy warszawskiej siedziby BKCh pismo z prośbą o zapłatę blisko 100 tysięcy złotych za ponadlimitowe świadczenia. Do tej pory nie otrzymaliśmy odpowiedzi - mówi Grzegorz Tomaszuk, szef szpitala w Hajnówce.
- Nam kasa branżowa zalega stosunkowo niewiele, bo około 8 tysięcy złotych. Dwa tygodnie temu zobowiązała się zapłacić należności, ale do tej pory tego nie zrobiła - mówi Bożena Grotowicz, dyrektor szpitala w Bielsku Podlaskim.
Łomżyński szpital do dzisiaj czeka na 207 tys. zł, które branżówka jest mu winna za ponadlimitowe usługi wykonane do września ubiegłego roku.
Powodu do zmartwień nie ma tylko Bogdan Dziatkiewicz, szef Wojewódzkiego Szpitala Zespolonego w Białymstoku, który nie przekroczył limitu ustalonego z BKCh.

Szpital wojewódzki w Suwałkach (kasa branżowa jest mu winna około 572 tysiące złotych za ubiegły rok) przez kilka dni nie przyjmował pacjentów z BKCh. Pomogło. Na interwencję do Warszawy pojechał m.in. wicemarszałek województwa podlaskiego odpowiedzialny za służbę zdrowia - Krzysztof Tołwiński. - Doszliśmy do porozumienia. BKCh wypłaci natychmiast 50 procent spornej kwoty. A resztę w późniejszym terminie. Ale nie będzie to sto procent długu - mówi Tołwiński.
Dyrektorzy szpitali mówią, że jeśli negocjacje zawiodą, zwrócą się do sądu. Nie stać ich na sponsorowanie BKCh.
- To skandal. Szpitale się zadłużają, a BKCh rosną odsetki na koncie - komentuje sytuację Eugeniusz Muszyc, szef podlaskiego oddziału Federacji Związków Zawodowych Pracowników Ochrony Zdrowia.

TAK JUŻ BYŁO

Podobna sytuacja zdarzyła się półtora roku temu w Podlaskiej Regionalnej Kasie Chorych. 10 października 2001 wyszło na jaw, że ma ona około 80 milionów złotych nadwyżki. Pieniądze znajdowały się m.in. na lokatach długoterminowych. Ta informacja wywołała skandal, zwłaszcza, że szpitale zadłużały się z powodu niskich kontraktów z kasą. Kilka dni później Jerzy Florys, ówczesny szef PRKCh, został za to odwołany ze stanowiska. (an)

- Wstępny bilans branżówki za ubiegły rok będziemy znali za tydzień. Jednak po trzech kwartałach BKCh miała 260 milionów złotych na plusie - wyjaśnia Małgorzata Woźniak, rzeczniczka warszawskiego Urzędu Nadzoru Ubezpieczeń Zdrowotnych. Dlaczego więc, skoro ma pieniądze, branżówka nie płaci szpitalom? Justyna Zachor, rzeczniczka BKCh nie umie odpowiedzieć. Odsyła na jutro. Zapewnia, że BKCh będzie jeszcze prowadzić rozmowy ze szpitalami, które przekroczyły limity. Kiedy i ile ze spornej kwoty BKCh zapłaci szpitalom? Tego na razie nie wiadomo. - To taka sytuacja, jakbym zamówił u pani 100 bochenków, a pani by upiekła 120 i prosiła o to, żebym zapłacił za wszystkie - metaforycznie podchodzi do problemu inny pracownik branżówki.