Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Cochise - 2015 - The Sun Also Rises For Unicorns (wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Wideo
od 16 lat
To już czwarta studyjna płyta zespołu Cochise. Wojtek Napora, Radek Jasiński, Czarek Mielko i Paweł Małaszyński mierzą się z prawdziwie dorosłym rockiem.

Tytułowy „The Sun Also Rises For Unicorns” rozpoczyna się wolno i dostojnie, wywołując klimat podobny porze roku, jaką Cochise wybrali na premierę albumu. Zespół jednak nie byłby sobą, gdyby nie przełamał melancholii soczystymi riffami.

W odwrotnym kierunku poruszała się myśl kompozytorska w „The Boy Who Lived Before”. Zaczyna się od punkowego wręcz łojenia, by dostojnie zwolnić, wyeksponować werbel, jako ważny element aranżacji i wreszcie zakończyć wszystko z wściekłością godną anarchii Sex Pistols.

Heavy bluesem można określić po części „I Don’t Care”. To oczywiście blues od jakiego zaczynali swój start w hard rockowy kosmos Black Sabbath, ale brzmienie przypomina, że żyjemy w epoce, w której i grunge jest już zamierzchłą przeszłością. Tu pojawia się i wtręt psychodelizujący i aż się prosi o bardziej wyrafinowaną produkcje studyjną. Zamiast niej dostajemy ogniste solo Wojtka Napory. Dobre i tyle. Bardzo dobre.

Pierwszą niespodzianką jest niemal klasycznie rockowa piosenka „Homeland”. Z tekstem o miłości, ktoś kto nie wiedziałby, że w zespole śpiewa Paweł Małaszyński mógłby w ogóle nie rozpoznać Cochise. Trzy i pół minuty amerykańskiego grania.

Świetny pomysł na wokalne intro miał zespół w utworze „The Viper Room”. Mimo ewidentnego mroku w przekazie jest w nim ukryta jakaś pierwotna energia, ciekawie nagrany bas, niesztampowe solo gitary. Jest potencjał.

Następna wręcz zabawna piosenka to „Falling”. Gdyby ktoś wykoncypował niesztampowy teledysk mogłaby być hitem w Walentynki 2016. Jest jeszcze czas, spece od marketingu.

Zdecydowanie niepokojący riff buduje klimat kompozycji „Circus”. Napora ciekawie dopowiada partie wokalne. Jest w tym coś z tak zwanego progresywnego metalu, ale też i z klimatów o kilka dekad starszych. Tu na swój sposób surowe brzmienie jest jak najbardziej na miejscu, może niekonieczne były orientalizmy, choć taki riff z dograną drugą gitarą zawsze brzmi stylowo. No i nieoczywiste metrum – to jeszcze jeden atut tego utworu.

Kiedy wczytuję się w tekst „Perfect Place To Die” wydaje się, że Małaszyński podobną estymą darzy Jima Morrisona co Iana Curtisa. Zresztą skojarzenia tych dwóch charyzmatycznych postaci rocka przywoływano w prasie już w latach 80. ubiegłego stulecia. Oprócz udanych kalek tekstowych z wielu rockowych hitów wydaje się, że ten utwór w wersji koncertowej będzie naprawdę ważnym fragmentem występów Cochise.

Trzeba przyznać, że utwory w których Małaszyński śpiewa możliwie niskim głosem wraz linią basu należą na „The Sun Also Rises For Unicorns” do najciekawszych. Świetnie zaaranżowanym wokalnie został właśnie „Stupid Love”. Ewidentny koncertowy hit, który naprawdę będzie można zaśpiewać z zespołem.

Niemal klasycznie brzmi kompozycja „Monster”. Szkoda, że sterylne brzmienie i jakiś brak energii w głosie stoją w opozycji do mocnych fraz tekstu. Widać tak chcieli.

Złe wrażenie po jednak chyba niepotrzebnym „Monster” z miejsca zaciera „Black Summer”. Tu słychać, że Małaszyński dokładnie wie, jak chce zaśpiewać tę piosenkę, a cały zespół działa jak jedna transowa machina. O to przecież chodzi w prawdziwym rocku. Musi tworzyć ze słuchaczy i muzyków jedno plemię.

Folkowo-bluesowo-punkowy wstęp rozpoczyna nagranie „Karma”. Jeśli jeszcze ktoś wierzy, że rock może czegoś nauczyć przesłanie „proszę nie marnuj swego czasu” jest na miejscu. I nie chodzi tu o czas przeznaczony na słuchanie Cochise, a na sprawy dużo bardziej przyziemne. Kwartet stara się tu skierować oczy słuchaczy w niebo.

Płytę kończy mocny i faktycznie westernowy akcent. „Dead Man Wanted” to w części hard rockowa wersja ballady country z jakiegoś nienakręconego jeszcze westernu. Może kiedyś i taki teledysk ktoś nakręci Cochise. Trzeba przyznać, że zespołowi wciąż nie brakuje pomysłów na łączenie riffów w kolejne piosenki.

Cochise nie odkrywają nowych rockowych światów, zresztą niewiele chyba zostało już do odkrycia. Grają własną muzykę solidnie i z przekonaniem, ale najlepiej przekonać się o tym na jakimś koncercie. To właśnie jest rock.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny