Postępowanie wobec pijanego naczelnika zostało umorzone ze względu na brak znamion czynu zabronionego - wyjaśnia Alicja Werkowska, zastępczyni prokuratora rejonowego w Ełku.
Śledczy uznali, że sprawa miała charakter zaledwie "deliktu dyscyplinarnego". Według prokuratury szarpaniny nie było, a uderzenie w policjanta (nazwane np. zahaczeniem o klamrę) "nastąpiło niechcący". Śledczy sprawdzili monitoring tylko z hotelu, który do sprawy nie wniósł wiele, losem porwanej kamizelki nawet się nie zainteresowali.
Prokuratura poleciła tylko podlaskiemu komendantowi wojewódzkiemu przeprowadzenie postępowania dyscyplinarnego wobec oficera. To zostało zakończone już wcześniej. Naczelnik został uznany winnym, ale odstąpiono od wymierzenia kary ze względu na "nienaganny przebieg służby", co rozśmieszyło nawet kolegów naczelnika.
Naczelnik policji z Białegostoku zaatakował patrol drogówki. Winny, ale kary nie będzie (źródło: TVN24/x-news)
Do awantury przed hotelem Gołębiewski doszło w nocy z 20 na 21 kwietnia. Patrol drogówki pojawił się tam, żeby dać zatrzymanemu Białorusinowi mandat. Policjantów zauważył naczelnik ważnego wydziału Komendy Wojewódzkiej Policji w Białymstoku. Był akurat na imprezie w hotelu.
Dlaczego zaatakował zwykłych policjantów na służbie? Wszystko przez bardzo napięte stosunki panujące w tym czasie między białostocką drogówką i KWP. Zaczęło się od tego, że jeden z patroli zatrzymał prawo jazdy synowi cywilnego zastępcy komendanta wojewódzkiego policji Sławomira Wilczewskiego. Syn wkrótce prawko odzyskał, ale drogówka była już na cenzurowanym.
Zobacz: Wojna w policji. Drogówka zatrzymała prawo jazdy synowi wicekomendanta wojewódzkiego policji
Niedługo po tym pięć załóg naraz zostało przyłapanych przez kolejnego oficera KWP na piciu kawy na stacji BP. Drogówka trafiła wtedy do patroli pieszych (jedna z ukaranych załóg to ta, która złapała syna wicekomendanta, druga - ta sprzed hotelu).
Zobacz: Piesza drogówka. Policjanci przyłapani na piciu kawy za karę trafili do patroli pieszych
Wtedy doszło do awantury przed Gołębiewskim.
- Pijany naczelnik wyzywał i szarpał policjanta na służbie, aż porwał mu kamizelkę odblaskową, wydawał mu rozkazy, mówił, że jest wyższy stopniem - opowiadał nam informator.
Na miejsce zjechali się przełożeni i nadzór. Zrobiła się wielka awantura.
- Oficer był pijany - przyznał wtedy podinsp. Andrzej Baranowski, rzecznik podlaskiej policji. Jednak w alkomat nie dmuchał, na badania krwi też nie pojechał. - Miał do tego prawo - uzasadniał rzecznik.
Zobacz też: Pijany oficer policji zaatakował policjanta z drogówki. Szeregowi boją się, że sprawy nie będzie
22 kwietnia, po naszym artykule, sprawą zainteresowała się prokuratura Białystok-Północ. Wkrótce się jednak wyłączyła, żeby uniknąć podejrzeń o stronniczość. Przenoszenie postępowania trwało prawie miesiąc, bo prowadzący sprawę prokurator z Ełku dostał ją dopiero w drugiej połowie maja.
W tej sprawie potwierdziły się wszystkie informacje pochodzące od naszych informatorów. Jeszcze kiedy śledztwo było w Białymstoku, oni już wiedzieli, że sprawa trafi do Ełku i będzie umorzona.
Ta sama prokuratura zajmowała się też innym naczelnikiem z KWP Białystok, Janem G., który pijany jechał samochodem i pobił się z policjantami, którzy go zatrzymali. W tym przypadku był nawet akt oskarżenia, ale prokurator zgodził się na śmiesznie niską karę bez przeprowadzania rozprawy.
Warto dodać, że prokuratura w Ełku podlega Prokuraturze Okręgowej w Olsztynie. Sławomir Mierzwa (obecny szef podlaskiej policji) był tam komendantem wojewódzkim.
- Zna tam wszystkich prokuratorów - twierdzi nasz informator.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?