Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Gołąbek (nie)pokoju

Jonatan Koralun
Przygarniając gołębia z przetrąconym skrzydłem i uciętymi palcami, pani Masłowska kierowała się współczuciem. Nie spodziewała się, że skargi jednej z sąsiadek na rzekomy "nieznośny fetor” uruchomią lawinę bezdusznej biurokracji.
Przygarniając gołębia z przetrąconym skrzydłem i uciętymi palcami, pani Masłowska kierowała się współczuciem. Nie spodziewała się, że skargi jednej z sąsiadek na rzekomy "nieznośny fetor” uruchomią lawinę bezdusznej biurokracji. Fot. Wojciech Oksztol
Czym ptak zawinił? Najpierw były donosy sąsiadki. Po drodze różne ekspertyzy.

Potem werdykt wydała specjalna komisja. A szef administracji przyklepał nakaz eksmisji. Kto im wszystkim tak zalazł za skórę? Gołąbek na balkonie.

Pięć lat temu pani Janina Masłowska znalazła zranionego gołębia. Wyleczyła go, ale ptak nie może latać. Ma też obcięte palce. Zamieszkał więc na balkonie pani Janiny przy ulicy Antoniukowskiej 23. Nie przeszkadzał nikomu. Do czasu.
- Pierwsza skarga do administracji wpłynęła mniej więcej rok temu, ale prawdziwa wojna zaczęła się niedawno - opowiada pani Janina. Sąsiadka poskarżyła się na "fetor nie do zniesienia".
Sprawa stała się bardzo poważna. 10 lipca zajęła się nią Komisja Pojednawcza Rady Osiedla Administracji Przyjaźń. "Pojednanie" zakończyło się kategorycznym nakazem usunięcia gołębia z balkonu. Napisano: "z powodu skarg sąsiadów".

Tymczasem sąsiedzi pani Janiny podpisali petycję, że gołąbek im nie przeszkadza. I nie ma żadnego fetoru. Ptak denerwuje tylko jedną kobietę. Ale to wystarczy.

- Musimy postępować zgodnie z prawem dla dobra wszystkich mieszkańców - poważnie mówi Barbara Awruk, kierownik osiedla. I podaje argument nie do zbicia. Być może gołąb pani Masłowskiej jest czysty, ale zlatują się do niego koledzy. - Te ptaki brudzą całą elewację budynku - dodaje. I doradza pani Masłowskiej: - Jeśli już musi, niech trzyma gołębia w domu!

Nie przekonał jej nawet inspektor Towarzystwa Ochrony nad Zwierzętami, który, po wizycie w domu (i na balkonie), stwierdził:"gołąb nie roznosi żadnych chorób, balkon jest codziennie sprzątany i nie czuć żadnego fetoru".

Nic z tego. Gołąb, zgodnie z decyzją prezesa spółdzielni BSM, musi się wynieść. - Codziennie podpisuję setki takich pism, więc trudno mi się rozeznać w szczegółach - rozkłada ręce zdziwiony Stanisław Hołubowski.

- Prawdziwy problem tkwi w ludziach, nie w zwierzętach - mówi smutno Grażyna Nabokow z Towarzystwa Opieki nad Zwierzętami. - Niektórzy z nas w zwierzętach widzą czujące istoty i rozumieją, że, aby współżyć, trzeba tolerować pewne niedogodności. Niestety, dla wielu to tylko niedogodności.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny