MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Artur Jan Szczęsny – Zdroje niespokojne. Wybór wierszy z lat 1980-2020

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Artur Jan Szczęsny – Zdroje niespokojne. Wybór wierszy z lat 1980-2020
Artur Jan Szczęsny – Zdroje niespokojne. Wybór wierszy z lat 1980-2020 Książnica Podlaska
Artur Jan Szczęsny, urodzony w Krakowie białostocki poeta, po czterech dekadach pisanie wierszy doczekał się wyboru swoich poezji, w formie obszernego tomu. „Zdroje niespokojne. Wybór wierszy z lat 1980-2020” to nie tylko poezje, ale też materialny dowód obecności poezji w życiu miasta.

Bo choć Artur Jan Szczęsny urodził się w Krakowie, to w Białymstoku chodził do II Liceum Ogólnokształcącego i, jak wspomina jego koleżanka z ławy, dziś także pisząca poezję, Małgorzata Sochoń, i właśnie w liceum już o jego oczytaniu i literackich talentach wiedziano. A że czasy były to niespokojne w PRL-u, wszak rodziła się „Soilidarność”, to i młodzież porwał duch określony później jako DIY, czyli własnoręcznego wydawania w mikronakładach swoich poezji. A dziś, po czterech dekadach, możemy przekonać się, że już wówczas w Szczęsnym tkwiła ogromna wrażliwość na słowo i jeszcze większa - na świat. Szczęsny pisał wówczas lakonicznie, chcąc może trochę dorównać ówczesnym poetyckim trendom. Bo paradoksalnie w PRL-u poezję wydawano i czytywano, ba, w samym Białymstoku nie brakło poetyckich konkursów, spotkań, a i sami poeci czuli się tu chyba nie najgorzej. Jak pisze w przedmowie sam poeta – do roku 1987, z racji panowania komunistycznego reżimu nie myślał nawet o wydawaniu czegoś w koncesjonowanych wydawnictwach. Dopiero studia na polonistyce i działanie w kołach naukowych uznał za swego rodzaju przyczółek wolności.

Czytaj też: Krzyże Wolności i Solidarności dla działaczy opozycji. Nie bronią, a odwagą i honorem walczyli z komuną [ZDJĘCIA]

Ale przyczółków było więcej. Wciąż jeszcze wiele osób pamięta, że był jedną z najważniejszych postaci, jakie skupił wokół legendarnego pisma „Kartki” świętej pamięci Bogdan Dudko. I wspomina, że dzięki „Kartkom” jego tomiki mogły trafiać pod strzechy – przynajmniej czytelników tego rozpoznawalnego w Polsce literackiego pisma. I jakby sam rozumie, że nie do końca ze swoim pisaniem do stylistyki „Kartek” pasował. Ha, wręcz we wstępie tłumaczy się jakby z tego, ukierunkowując czytelników na swoją miłość do poezji. Bo Szczęsny, nota bene prawdziwy erudyta, z lekkim piórem potrafi napisać wiersz przypominający stylistycznie każdego niemal uznanego poetę z różnych epok, a jednocześnie pozostać sobą. I to jedna z zalet jego „Zdrojów niespokojnych”. Zagłębiając się w lekturę, nie sposób się nudzić. Co i ruch poeta mruga do czytelnika okiem, kiedy posiłkując się stylistyką swoich mistrzów, potrafi zawrzeć w swoich strofach zgoła zaskakującą puentę. A wracając do historii druku jego poezji, przy okazji można przypomnieć sobie innego białostoczanina – Wojciecha Koronkiewicza, który jako Oficyna Grópy Obłęd wydał mu „Zwykły wiersz o miłości” w Bibliotece Jednego Wiersza. I to całkiem niedawno, bo w roku 2013. Tylko… kto o tym słyszał?

Czytaj też: Kartki - kultowe czasopismo. Historia wolności słowa

Teraz jest po temu doskonała okazja. Nie dość, że można prześledzić jak zmieniał się Artur Jan Szczęsny jako poeta, to jeszcze poznać jego „Wiersze przybrane”, czyli niepublikowane, a stworzone w ciągu ostatnich dwóch lat. I od razu widać, że nadal jest wierny… różnorodności. Po raz kolejny mam nieodparte wrażenie, że poecie marzy się, by jego słowa były wyśpiewane. Wystarczy uruchomić wyobraźnię czytając „Przez ciemną wodę”. Niech już skończy się pandemia, a chętnie posłuchałbym interpretacji wokalnej tych słów na jakimś przeglądzie poezji śpiewanej. I myślę, że nie ja jeden. Pani Małgorzata Sochoń w posłowiu wspomina, że już w liceum poeta był na swój sposób staroświecki, trudno się zatem dziwić, że w tytułowych „Zdrojach niespokojnych” pewną uwagę zwraca na modny wegetarianizm – współczuje zjadanym zwierzętom, ale ma też w sobie zwykłą porcję przeinteligentnej ironii. Łatwo domyślić się skąd może pochodzić trawestacja tytułu „Wiersz przy tarciu bułki”. Szczęsny i z mitologią jest za pan brat w równym stopniu co z krwawymi horrorami. Jak to erudyta. Jak tu się nie uśmiechnąć nad trawestacją „a gdybym dom kiedyś miał, to będzie prastary koniecznie”. Aż muzyka od razu zaczyna brzmieć w głowie. Piękna konstrukcja wiersza „A jeśli” kończy się wręcz ponadczasowym wersem o kłębiącym się ludzie czekającym na cud pod świątyniami.

I można powiedzieć, że swego rodzaju cudem jest samo wydanie tego wyboru wierszy. Książnica Podlaska daje nie tylko poecie cudowną pamiątkę i honoruje go chyba w najbardziej wymarzony sposób, ale też spełnia coś, czego trudno oczekiwać po wydawnictwach komercyjnych. Wiadomo, na poezji trudno zarobić, a i żyć bez niej pewnie da się. A Artur Jan Szczęsny żyje poezją od urodzenia i chce dzielić się swoją pasją i talentem z czytelnikami. Spróbujcie.

„w chwili wstąpienia do krainy wiersza
ważne są pierwsze słowa zaklęcia...”

pisze poeta. I jest w jego słowach i moc, i piękno, i mnóstwo emocji. Spróbujcie go poczytać - odwagi.

Czytaj też wspomnienia Atura Jana Szczęsnego o zmarłym poecie i redaktorze: Jerzy Nachiło do końca szukał swojej drogi

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Zofia Zborowska i Andrzej Wrona znów zostali rodzicami

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny