Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Polonia Warszawa - Jagiellonia Białystok 2:0 - analiza (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk
Polonia Warszawa - Jagiellonia Białystok 2:0
Polonia Warszawa - Jagiellonia Białystok 2:0 Fot. Maciej Gilewski
Wynik nie jest specjalną niespodzianką, zważywszy na fakt, że trener żółto-czerwonych Michał Probierz zaufał w tym meczu dublerom.

[galeria_glowna]
Przegraliśmy, ale najważniejsze potyczki dopiero przed nami - tłumaczy szkoleniowiec białostockiego zespołu.

Sobotnie spotkanie na pewno było dużo bardziej istotne dla gospodarzy, których ewentualna porażka stawiałaby w bardzo niekorzystnej sytuacji. W przypadku Jagi nie zmieniała ona wiele, bo 30 punktów, jakie drużyna ma już na swoim koncie powinno dać utrzymanie się w ekstraklasie. Ale oczywiście w teorii wszystko jest możliwe, więc zarówno trener, jak i piłkarze zapowiadali, że jadą do stolicy przypieczętować pozostanie w lidze.

Niestety, okazało się że liczne zmiany, na jakie zdecydował się Probierz spowodowały obniżenie jakości gry. Szczególnie widoczny był brak dwóch podstawowych pomocników - Rafała Grzyba i Hermesa, którego zabrakło nawet w kadrze meczowej.

Wiedzieli, że są groźni

Od początku przewagę zyskali poloniści, którzy już w 5. minucie byli blisko objęcia prowadzenia. Gapiostwo obrońców Jagi mógł wykorzystać Tomasz Jodłowiec, który najwyżej wyskoczył do piłki i Grzegorz Sandomierski z trudem przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.

- Wiedzieliśmy, że rywale są bardzo groźni przy stałych fragmentach gry. Mieliśmy na nie wyjątkowo uważać - przyznaje Tomasz Frankowski, który jako jeden z nielicznych starszych zawodników znalazł się w wyjściowej jedenastce.

Niestety, białostoczanie dzielnie bronili się tylko do 28. minuty. Wówczas dobrze wykonany rzut wolny wykorzystał Daniel Gołębiewski, który uprzedził źle ustawionego Andrzeja Niewulisa i strzałem głową pokonał Sandomierskiego.
- Po stracie gola postawiliśmy na jedną kartę, bo nie było czego bronić - wyjaśnia opiekun Jagi.

Ataki Jagi były jednak dość nieporadne i trudno powiedzieć, czy 17-letni bramkarz Czarnych Koszul Michał Gliwa zauważył szturm żółto-czerwonych. Golkiper Polonii owszem, dwukrotnie interweniował w tej części gry, najpierw odbijając dośrodkowanie z rzutu wolnego Bruno, a następnie w ten sam sposób poradził sobie ze strzałem zza pola karnego Michała Renusza. Wszystko to było jeszcze jednak przed uzyskaniem przez gospodarzy prowadzenia.

Po przerwie niewiele się zmieniło. Polonia kontrolowała sytuację i w 58. minucie zdobyła drugą bramkę. Znowu rzut wolny, w wydawałoby się niegroźnym miejscu był początkiem nieszczęścia. Piotr Klepczarek opuścił lewy sektor gry, dając miejsce Adrianowi Mierzejewskiemu na oddanie strzału. Uderzenie zdołał odbić Sandomierski, ale nikt go nie zaasekurował i Jodłowiec skierował piłkę z bliska do pustej bramki.

Gol mógł dać lepszy bilans

Jagiellończycy po tym golu za wszelką cenę szukali bramki honorowej, która dałaby im lepszy układ bezpośrednich spotkań z Polonią. Najlepszej okazji nie wykorzystał Niewulis, który w 90. minucie główkował w poprzeczkę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny