Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marcin Burkhardt o meczu z Legią: Będzie mały dreszczyk emocji

Tomasz Dworzańczyk
Marcin Burkhardt grając w Jagiellonii pokazał się z dobrej strony i udowodnił, że jego wypożyczenie było dobrym ruchem ze strony białostockich działaczy
Marcin Burkhardt grając w Jagiellonii pokazał się z dobrej strony i udowodnił, że jego wypożyczenie było dobrym ruchem ze strony białostockich działaczy Fot. Bogumiła Maleszewska
Z Legii odszedłem już ponad dwa lata temu, a lekki dreszczyk emocji tylko może zmobilizować do lepszej gry. - mówi Marcin Burkhardt, piłkarz Jagiellonii Białystok.

Wypada rozpocząć od pytania o zdrowie, bo w ostatnim czasie odniósł Pan dwie kontuzje. Szczególnie niepokojąco wyglądał uraz nosa, odniesiony w meczu z Cracovią Kraków. Jak wygląda obecnie sytuacja?

Marcin Burkhardt (Jagiellonia Białystok): Ze zdrowiem jest już znacznie lepiej niż tydzień temu. Nos nie okazał się złamany, tylko mocno zbity i już prawie nie boli. Większy kłopot mam natomiast z mięśniem czworogłowym, który jak to się mówi w piłkarskiej gwarze, pociągnął mnie na treningu w ubiegłym tygodniu.

Kibice Jagiellonii mają jednak nadzieję, że będzie Pan mógł zagrać w poniedziałek w Warszawie z Legią.

- Szansa jest, chociaż powiedziałbym, że nie jest ona jakaś wielka. Zostało jeszcze kilka dni, więc zobaczymy. Jeśli zagram, to na pewno w masce, którą powinienem nosić trzy tygodnie, od feralnego zdarzenia, czyli przynajmniej do 21 kwietnia. Większy problem stanowi jednak kontuzja nogi i głównie od tego zależy mój występ przeciw Legii.

Spotkanie przy Łazienkowskiej nie jest chyba zwyczajnym meczem. Szczególnie dla kogoś, kto spędził trochę czasu grając w barwach Legii?

- Na pewno coś w mojej głowie będzie się działo z tej okazji, ale bez przesady. Z Legii odszedłem już ponad dwa lata temu, a lekki dreszczyk emocji tylko może zmobilizować do lepszej gry. A co do stołecznego zespołu, to nie osiąga on w tej chwili najlepszych wyników i moim zdaniem jest okazja, żeby przywieźć z Warszawy trzy punkty.

Całkiem nieźle wkomponował się Pan w zespół, w którym odgrywa bardzo istotną rolę. Chyba ta decyzja o przenosinach z Charkowa do Białegostoku nie była taka zła?

- Gdyby nie ta nieszczęsna kontuzja, która wybiła mnie w jakiś sposób z rytmu, to byłoby całkiem nieźle. Teraz nie wiem, jak przerwa w grze wpłynie na moją formę. Mimo to, myślę, że mały plusik można przy tej decyzji postawić. Zwłaszcza, że zespół, w którym gram, cały czas rozwija się i uzyskuje coraz lepsze wyniki.

No i przy okazji otwiera się szansa na zdobycie trofeum. Jaga jest o krok od awansu do finału Pucharu Polski.

- Tak, owszem zdaję sobie sprawę, że wszyscy tutaj bardzo na to liczą. Trzeba jednak pamiętać, że droga do tego jest na razie daleka. Obecnie najważniejsza jest liga i najbliższe spotkanie z Legią. Do spokojnego utrzymania się potrzebujemy jeszcze kilku punktów.

Za blisko miesiąc rozgrywki w Polsce dobiegną końca. Ma Pan już plan co dalej?

- Na razie nie podjąłem jeszcze żadnej decyzji. Po zakończeniu sezonu spokojnie zasiądziemy do rozmów i zobaczymy co z tego wyniknie.

W grę wchodzi pozostanie w Jagiellonii na kolejny sezon?

- Oczywiście.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny