Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Apteki dostali za darmo? Cefarm został sprzedany prawie trzy tygodnie temu, a pieniędzy wciąż nie ma.

Wojciech Nowicki
Cefarm został sprzedany prawie trzy tygodnie temu, ale pieniędzy wciąż nie ma.
Cefarm został sprzedany prawie trzy tygodnie temu, ale pieniędzy wciąż nie ma. Fot. Bogusław F. Skok
Usłyszeliśmy, że nie ma jeszcze terminu, do kiedy Farmacol ma przekazać pieniądze - mówi Alina Worobiej

Kurier Poranny: Już prawie trzy tygodnie minęły od ogłoszenia sprzedaży białostockiego Cefarmu katowickiej spółce Farmacol. Flagi protestacyjne z budynku Cefarmu nie znikają. Wciąż nie możecie dogadać się z nowym właścicielem?

Alina Worobiej, szefowa Związku Zawodowego Pracowników Cefarmu: Farmacolowi zostaliśmy sprzedani 28 lipca. To media rozmawiały z rzecznikiem Skarbu Państwa, jak tylko oflagowaliśmy budynek. I dowiedziały się, że ministerstwo w sprawie Cefarmu nie ma już nic do powiedzenia. To, co dzieje się w zakładzie, jest wyłącznie sprawą Farmacolu.

A co takiego dzieje się w firmie?

- W środę byliśmy z naszym radcą prawnym w Warszawie. Chcieliśmy przejrzeć umowę prywatyzacyjną, a szczególnie tę jej część, która dotyczy gwarancji pracowniczych. Ale usłyszeliśmy, że prywatyzacja jest w toku i nie możemy dostać do wglądu żadnego dokumentu. Na nasze pytanie, kiedy proces się zakończy (Farmacol musi otrzymać zgodę UOKiK, a także wpłacić ustaloną kwotę), usłyszeliśmy, że nie określono jeszcze terminu, do kiedy Farmacol ma pieniądze przekazać.

Były właściciel nie chce z Wami rozmawiać. Nowy szef też uznał rozmowy o gwarancjach pracowniczych za zakończone. Co dalej?

- Czekamy, aż w ministerstwach i parlamencie skończy się przerwa urlopowa. Może uda się powołać coś w rodzaju komisji w naszej sprawie. Kilku posłów ujęło się za nami i mamy nadzieję, że pomogą wyjaśnić nam cały proces prywatyzacyjny.

Czego nie rozumiecie?

- Dziwne jest, że w kryzysie, kiedy dziura budżetowa wydaje się taka straszna, państwo - sprzedając nas Farmacolowi - pozostawiło zysk 6 mln zł w firmie. Czyli de facto przekazało te pieniądze Farmacolowi. Przy prywatyzacji np. Polfy Warszawa 16 mln z zysku trafiło do skarbu państwa. Bo trzeba było zapełniać dziurę w budżecie. Dlaczego teraz rząd daje Farmacolowi taki prezent?

Może dlatego, że na białostocki Cefarm nie było chętnych...

- Zostaliśmy sprzedani za 71 mln zł. Jeżeli odejmiemy 6 mln, które trafią do Farmacolu, okaże się, że "poszliśmy" za 65 mln. A biorąc pod uwagę nowe magazyny i budynek Cefarmu przy Sienkiewicza, uważamy, że nasze apteki Farmacol dostał za darmo.

Nie będzie rozmów, będzie strajk?

- Na razie pracujemy normalnie. A flagi wiszą, i chyba nikomu nie przeszkadzają. Nie myślimy o strajku - bo nie mamy partnera do negocjacji. A Farmacol zrobi tu taką samą czystkę jak w Cefarmie Warszawa i innych spółkach, które przejął.

Prezes Farmacolu obiecał, że nie będzie robił w firmie rewolucji...

- Wystarczy, że zaczną się delegacje pracowników wewnątrz firmy. A jak komuś nie będzie odpowiadać praca np. w Katowicach, to sam zrezygnuje. W ten sposób został zlikwidowany Farmacol warszawski, chociaż jego pracownicy też mieli gwarancje etatów.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny