- Co się stało, to się nie odstanie - dodaje kobieta. - Ale może już nikt nigdy nie będzie tak skrzywdzony jak my.
Karolinka ciągle jest w bardzo ciężkim stanie. Przebywa na oddziale intensywnej terapii w Klinice Neonatologii USK. Rodzice są u niej codziennie.
- Najbardziej chcielibyśmy, aby córka była zdrowa - mówią.
Na oddziale są pierwsze konsekwencje zaniedbań, do jakich doszło podczas porodu. Po kilku tygodniach postępowania wewnętrznego, w środę dyrekcja Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego poinformowała, jakie poniosą osoby, które były na oddziale w chwili, gdy rodziła się dziewczynka.
Lekarz nadzorujący, który miał dyżur w nocy z 4 na 5 czerwca otrzymał wymówienie z pracy, bez obowiązku jej świadczenia. Rezydent, który sprawował bezpośredni nadzór nad pacjentką, został ukarany naganą. Położne i kierownik kliniki otrzymali upomnienia.
Te konsekwencje to także efekt pracy komisji rektorskiej, powołanej do wyjaśnienia sprawy i działań samego rektora, który niezależnie od komisji też badał zdarzenie.
USK. Dziecko urodziło się chore. Rodzice: winni są lekarze
- Ze złożonych raportów wynika, że nie był przestrzegany wewnętrzny regulamin, obowiązujący w klinice - mówi prof. Lech Chyczewski, rzecznik Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku, któremu podlega szpital. - Regulamin ten bardzo szczegółowo określa procedury postępowania na oddziale. Teraz będzie jeszcze uzupełniony tak, aby był jeszcze bardziej precyzyjny. Stwierdzony też został brak komunikacji w zespole na poszczególnych szczeblach.
W efekcie największe konsekwencje poniósł specjalista, który tego dnia nadzorował pracę całej kliniki. To lekarz pracujący w szpitalu od wielu lat, zatrudniony na kontrakcie. Feralnej nocy zjawił się u pacjentki dopiero w momencie, gdy dziecko już się rodziło. Za późno już było na cesarskie cięcie czy zatrzymanie porodu.
USK. Karolinka urodziła się chora. Rodzice nie darują szpitalowi
Wcześniej szpital zawieszeniem w dyżurach na porodówce ukarał tylko lekarza-rezydenta. Za to, że nie rozpoznał i w efekcie nie powiadomił lekarza nadzorującego o rozpoczynającym się u pacjentki porodzie. Teraz doszła nagana. Nie zapadła jeszcze decyzja o tym, czy będzie mógł dyżurować dalej. Decyzję w jego sprawie podejmie też zapewne Ministerstwo Zdrowia, które nadzoruje rezydentury i czeka na wyniki kontroli w szpitalu.
W środę z rodzicami Karolinki spotkał się prorektor ds. klinicznych UMB, prof. Zenon Mariak.
- Usłyszeliśmy przeprosiny, rektor prosił też o naszą wersję zdarzeń - opowiada Ewa Gotowicka. - Pytał, co naszym zdaniem można by zmienić w systemie szpitala, aby do takich zdarzeń więcej nie doszło.
To nie koniec wyjaśniania okoliczności zdarzenia. Postępowanie w tej sprawie prowadzą też prokuratura oraz rzecznik odpowiedzialności zawodowej lekarzy. Kontrolę w szpitalu, na zlecenie Ministerstwa Zdrowia, prowadzi także podlaski oddział NFZ.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?