Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sto lat temu w Białymstoku. Nadciągała wojna

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego
Pomimo nadciągającej do Białegostoku wojny, życie w mieście toczyło się jakby normalnie. Reklama cukierni Wincentego Fijałkowskiego z 1913 roku.
Pomimo nadciągającej do Białegostoku wojny, życie w mieście toczyło się jakby normalnie. Reklama cukierni Wincentego Fijałkowskiego z 1913 roku. Ze zbiorów Muzeum Podlaskiego
Uwagę białostoczan przykuwała kapryśna aura czerwca 1915 roku. Noce były tak chłodne, że słabsze rośliny, pomarzły. Ucierpiały nawet kartofle.

Sto lat temu do Białegostoku przybliżała się wojna. Ale białostoczanie pomimo, że zdawali sobie z tego doskonale sprawę, żyli i tak po swojemu. Ba, byli nawet uczestnikami wydarzeń niezwykłych. Bo jakże inaczej można by określić czerwcowy nadzwyczajny koncert mega gwiazdy Wiktorii Kaweckiej, "primadonny Warszawskich Teatrów Rządowych i Piotrogrodzkiego Palace - teatru".

Artystka, której towarzyszyli rosyjscy koledzy wystąpiła oczywiście w białostockim Palace - teatrze. Kulturalni bywalcy mogli wybierać, bo oto w iluzjonie Fantazja, który znajdował się przy Lipowej zapraszano na nowy "nadzwyczajny program". Składał się on z trzymającego w napięciu kryminału - Banda wyższej marki, komedii - Miłość i benzyna oraz z "pięknego dramatu z życia amerykańskich kolonistów" zatytułowanego W puszczach Ameryki.

Jedynym śladem, że gdzieś toczy się wojna była Kronika z wojny bieżącej - Wypadki z zachodniego frontu wojny. O paradoksie, tu wschodni front tuż za progiem, a białostoczanie zaśmiewali się z podlanej benzyną miłości, a wojnę obserwowali tylko na zachodzie Europy. Może było to skutkiem działalności osławionego w Białymstoku cenzora Bantysza, którego czujność stała się przedmiotem licznych drwin. Powtarzano sobie, że "jeżeli poeta rosyjski Puszkin nazwał cenzurę - Wielka Dura Cenzura, a Francuzi nazywali cenzurę Głupia Anastazja, to białostockiego żandarmskiego cenzora można było śmiało nazwać Wielkim Durniem w sinym mundurze i z czerwonym ołówkiem".

No i tenże Wielki Dureń zwany też Bałwanem z frontem wschodnim rozprawiał się tak. Jeden z białostockich redaktorów opowiadał jak to Bantysz "bierze ołówek czerwony. Czyta: Kozacy zapędzili Austriaków w błota. Zabraniam drukować tego! Austriacy nie powinni wiedzieć, że tam są błota. Niech jeszcze raz trafią w te sapiska".

W jeszcze bardziej komicznej sytuacji znalazł się redaktor "Białostockoj żizni" Izaak Efraimski. Przyniósł on Bantyszowi kolejny numer gazety, w którym był komunikat Sztabu Generalnego. Podawano w nim, że "wojska rosyjskie obchodzą Kraków z lewej strony". Cenzor z furią wykreślił to zdanie, a na pytanie Efraimskiego o co chodzi, wrzasnął - "nieprzyjaciel nie powinien wiedzieć z jakiej strony obchodzą go nasze wojska". No, ale dajmy spokój cenzurze. Życie i tak toczyło się swoim torem.

Oprócz wspomnianych doznań artystycznych uwagę białostoczan zaprzątały zwykłe sprawy miejskie. Ot, koszula bliższa ciału. Tak więc oburzano się na zarząd konnego tramwaju, który od roku nie mógł uporać się z kłopotliwym problemem nieopodal hotelu Ritz. Pisano, że "na zakręcie linii tramwajowej przed domem T-wa Ric niemal codziennie wyskakują z szyn wozy tramwajowe. Wykolejenie się takie naraża korzystającą z usług tramwaju publiczność na nienależące do zbyt miłych wstrząśnienia w czasie jazdy po bruku. Ruch uliczny i ruch innych tramwajów wskutek tego ulega dłuższej przerwie".

Prawdziwy obraz życia miasta można zobaczyć czytając ogłoszenia drobne. I w nich też ani śladu grozy wojennej. 100 lat temu białostoczanie próbowali sprzedać za 400 rubli 5-letniego konia, albo wynająć "pokój umeblowany rodzinie w pobliżu dworca". Pewien student "politechnik" był chętny do udzielania korepetycji z matematyki w swojej stancji przy Jurowieckiej, a ktoś poszukiwał "w inteligentnym domu zdrowych obiadów".

Ktoś inny sposobił się do remontu domostwa i ogłaszał, że sprzeda stare okna i drzwi zaznaczając, że są w bardzo dobrym stanie. Z kolei wyśmienity cukiernik Wincenty Fijałkowski, o którym kilka miesięcy temu pisałem, jakby nigdy nic polecał "znane ze swej dobroci wyroby oraz przyjmował wszelkie zamówienia w zakres cukiernictwa wchodzące". Mało tego. Zapraszał do nowo otwartej przy cukierni sali z dwoma stołami bilardowymi, uważając najwyraźniej, że świst kul bilardowych wywoła większe emocje niż śmiercionośnych, karabinowych. Ale wszystkich i tak zakasował znany skądinąd Michał Sztachelski ze Staszica wówczas Stołypińskiej 10, który ogłosił, że "sprzeda wyjątkowo piękne rogi jelenia".

Uwagę białostoczan przykuwała też kapryśna aura czerwca 1915 roku. Donoszono, że "niektóre noce były tak chłodne, że słabsze rośliny pomarzły. Mocno ucierpiały kartofle, nać których poczerniała i wyglądała jakby osmalona. Jeżeli dotychczasowa susza trwać będzie w dalszym ciągu - kartofle przepadną". Pozostawało tylko mieć nadzieję w Bogu, że ziemniaki się uratują.

A żarliwe modlitwy o urodzaj można było od czerwca 1915 roku zanosić do Stwórcy przed nowym ołtarzem głównym ustawionym w białostockim kościele farnym. Pisano, że "w środkowej części ołtarza umieszczona została piękna grupa, wyobrażająca Wniebowzięcie Najświętszej Marii Panny. Artystycznie pomyślana rzeźba w całości robi bardzo dobre wrażenie. Część górna, wysunięta jakoby na plan pierwszy, to prawie naturalnej wielkości świetnie wykonana postać Matki Bożej w otoczeniu aniołów. W części dolnej zgrupowani są wszyscy apostołowie". Wśród nich białostoczanie ze wzruszeniem odnajdowali postać zmarłego przed dwoma miesiącami księdza Wilhelma Szwarca, budowniczego fary.

Tak to toczyło się białostockie życie. Ale jednak był to jedynie pozór miejskiego spokoju. Tę harmonię co raz przerywały wojenne dysonanse. Ale o nich opowiem za tydzień.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny