Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jurowiecka 10, czyli zabytkowe nie będzie niczego

Tomasz Mikulicz
Ulica Jurowiecka 10, czyli zabytkowe nie będzie niczego
Ulica Jurowiecka 10, czyli zabytkowe nie będzie niczego T. Maleta
Tak, przywołując słynne stwierdzenie Krzysztofa Kononowicza, można określić to, co się stało. Jeśli tak dalej pójdzie, Białystok w ogóle nie będzie miał zabytków.

To żadne odkrycie, że Białystok nie stoi zabytkami. Naturalnym wydaje się więc, że powinniśmy chronić to, co jeszcze jako tako się zachowało. Oczywiście, że to trudne. Inwestorzy wciąż powtarzają, że barierą są pieniądze. Nie dość, że wyremontowanie zabytku sporo kosztuje, to jeszcze rzadko można liczyć na zwrot kosztów inwestycji. Natomiast jeśli zbudujemy wysoki blok, to mamy niemalże pewność, że na tym zarobimy.

Kamienicę przy ul. Jurowieckiej 10 zburzono pomimo sprzeciwu środowiska obrońców zabytków. Prośby o wpisanie budynku do rejestru wysłała zarówno Małgorzata Karczewska z Ośrodka Badań Europy Środkowo-Wschodniej, jak i wiceprezydent Białegostoku Rafał Rudnicki. Wojewódzki konserwator zabytków jednak odmówił. Czy jednak ostatnie słowo nie należało do urzędników miejskich, skoro to oni w zeszłym roku wydali pozwolenie na budowę? Zdawać by się mogło, że mogli cofnąć własną decyzję.
- Nie było do tego podstaw prawnych - zarzeka się Rafał Rudnicki.

Cytuje przepisy prawa budowlanego mówiące o tym, że decyzje o rozbiórce wydaje prezydent w uzgodnieniu z konserwatorem zabytków. Jeśli ten ostatni przez 30 dni nie podejmie decyzji, a tak stało się w tym przypadku, następuje tzw. cicha zgoda.

- Prezydent mógłby wycofać zgodę na rozbiórkę, ale pod warunkiem że zaistniałaby nowa okoliczność, czyli ewentualne rozpoczęcie przez konserwatora procedury wpisu budynku do rejestru zabytków. Tak się jednak nie stało. Konserwator mógł uratować kamienicę, ale tego nie zrobił - twierdzi Małgorzata Karczewska.

Pełniący obowiązki konserwatora wojewódzkiego Jerzy Maciejczuk (poprzedni konserwator Andrzej Nowakowski stracił niedawno stanowisko - przyp. RED) też mówi o braku nowych okoliczności. - Nie ma ich w opinii dr hab. Małgorzaty Dolistowskiej, która do nas trafiła - zarzeka się.

Według niego opinia nie wskazuje innej niż znana dotychczas (ok. 1850 r.), daty powstania obiektu. A datacja zawarta w opinii (między 1825 lub 1833 a 1847 r.) oparta jest na przypuszczeniach.

- Rok 1847 wymieniony jest w kronice z 1913 r., a więc nie pochodzi z bezpośredniego źródła - twierdzi Maciejczuk.
Małgorzata Dolistowska mówi, że dokładna data powstanie budynku nie jest aż tak ważna. - Na podstawie aktualnej wiedzy i wiarygodnych materiałów datuję budynek na II ćwierć XIX wieku, przed 1847 r. Jest to jedyny w Białymstoku przykład domu mieszkalnego z czasów Obwodu Białostockiego zachowany w niezmienionej bryle i układzie przestrzennym. Budynek przy Jurowieckiej 10 stanowił materialne źródło historyczne bardzo mało znanego okresu w rozwoju Białegostoku. Jest świadkiem historii szczególnie cennym, ponieważ źródła archiwalne z tego okresu są bardzo skąpe i trudno dostępne - podkreśla Dolistowska.
Według służb konserwatorskich kamienica jest typowym budynkiem z połowy XIX wieku bez jakichkolwiek cech stylowych.

- Jeśli budynek jest "typowy" to proszę o wskazanie innych, analogicznych przykładów takiej architektury w Białymstoku - odpiera Dolistowska.

W swojej opinii opisała m.in. takie walory architektoniczne jak: zachowane proporcje bryły, klasyczna kompozycja fasady oraz półkolistego okno w elewacji frontowej.

- Budynek przy ul. Jurowieckiej 10 jest obecnie jedynym zachowanym reliktem klasycyzującej architektury mieszkaniowej z pierwszej połowy dziewiętnastego wieku. Bryła budynku jest wartościowym elementem historycznego centrum i stanowi materialne świadectwo pierwotnej skali jego zabudowy z okresu bezpośrednio poprzedzającego gwałtowną industrializację Białegostoku. W mieście, którego zabudowa śródmieścia została utracona w ponad 80 proc. w wyniku zniszczeń II wojny światowej, zachowana autentyczna substancja materialna obiektu o wysokich walorach historycznych, jest wartością, która powinna podlegać szczególnej ochronie - czytamy w opinii.

Jerzego Maciejczuka nie interesuje jednak związek między architekturą budynku a jej historycznym kontekstem urbanistycznym.

- Pozostawiam to bez komentarza. W tym miejscu zasadne wydaje się być pytanie o kompetencje zawodowe pracowników administracji rządowej odpowiedzialnych za ochronę zabytków w województwie podlaskim - zastanawia się Dolistowska.
Konserwator nie wziął też pod uwagę związku budynku przy Jurowieckiej 10 z osobą wileńskiego architekta Dominika Kułakowskiego, którego działalność w Białymstoku była kluczowa dla rozwoju miasta w I połowie XIX w. - Można postawić hipotezę, że był on autorem projektu, a z pewnością miał wpływ na wybór wzoru elewacji - podkreśla Małgorzata Dolistowska.
Jerzy Maciejczuk zarzuca jej zresztą, że w opinii nie wskazuje autora projektu budynku.

- Zupełnie nie rozumiem tego żądania. Od kiedy jest to obligatoryjny wymóg wpisu do rejestru zabytków? Czy jakakolwiek XIX-wieczna białostocka kamienica wpisana do rejestru ma przypisaną atrybucję autorską? - pyta retorycznie Małgorzata Dolistowska.

Według niej podejście służb konserwatorskich do tej sprawy świadczy nie tylko o złej woli, ale również o braku jakiegokolwiek zainteresowania dziedzictwem kulturowym Białegostoku. - Smutne i symptomatyczne, że taką postawę zajmuje wojewódzki konserwator i pracownicy urzędu, który ustawowo powinien zajmować się ochroną zabytków - kwituje.

Ostatecznie więc, powołany przez służby konserwatorskie zespół ekspertów stwierdził, że kamienica pomimo, iż posiada pewne wartości kulturowe (lokalizacja w historycznej linii zabudowy, proporcjonalna bryła budynku, detal architektoniczny), jednakże nie takie, które kwalifikowałyby ją do wpisania do rejestru zabytków.

- Szkoda, że przed rozbiórką nie zrobiono chociażby dokumentacji budynku. Ale niestety, tak się w Białymstoku często dzieje - twierdzi Małgorzata Dolistowska.

Warto też dodać, że oprócz domu przy ul. Jurowieckiej 10 zburzona została także "dwunastka" - kamienica z II połowy XIX wieku. W planach właściciela terenu są kolejne rozbiórki. Niedługo nic nie zostanie też z powojenny budynek dawnego dworca PKS. Oba wspomniane budynki nie widniały w ewidencji zabytków. Tutaj więc konserwator nie był nawet pytany o zdanie. Ale i tak trudno sobie wyobrazić, by je uratował.

Sylwetka

Dominik Kułakowski, absolwent Szkoły Sztuk Pięknych w Wilnie i uczeń Jana Rustema, wprowadzał w swej pracy projektowej i administracyjnej propagowane przez profesora Karola Podczaszyńskiego idee architektury racjonalnej, użytecznej i ekonomicznej, zgodnej z teorią Jean-Nicolasa-Louisa Duranda. W ten sposób francuska awangardowa myśl architektoniczna trafiała do prowincjonalnego Białegostoku. Proces ten dokonywał się poprzez projekty własne Dominika Kułakowskiego, który pełnił funkcję naczelnego architekta Obwodu Białostockiego. Przypisywany mu gmach Rządu Obwodowego oraz budynek komory celnej) jak i wybierane przez niego i wskazywane do realizacji wzory elewacji. Przykładem takiego działania w obszarze architektury mieszkaniowej był dom przy ul. Jurowieckiej 10.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny