Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Teraz nie można dać się zwariować

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Rafał Grzyb (z prawej) i inni białostoccy piłkarze jeszcze wierzą, że żółto-czerwoni nie powiedzieli ostatniego słowa w walce o mistrzowski tytuł
Rafał Grzyb (z prawej) i inni białostoccy piłkarze jeszcze wierzą, że żółto-czerwoni nie powiedzieli ostatniego słowa w walce o mistrzowski tytuł Andrzej Zgiet
Na dwie kolejki przed końcem sezonu żółto-czerwoni nadal mają szansę na mistrzostwo Polski. Oprócz Jagi, w grze o najcenniejsze krajowe trofeum na obecnym etapie rozgrywek, pozostają już tylko Lech i Legia.

Niedzielnym zwycięstwem z Górnikiem Zabrze 3:2 białostoczanie przypieczętowali ligowe podium oraz start w europejskich pucharach. O tym, jakiego koloru medale otrzymają oraz w jakiego rozdzaju rozgrywkach UEFA wystąpią, zadecydują dwie ostatnie kolejki. Jagiellończycy już jutro zmierzą się w Szczecinie z Pogonią, a sezon zakończą niedzielnym meczem u siebie z Lechią Gdańsk.

- Bez względu na wszystko, trzeba wygrać te dwa ostatnie spotkania. Jeśli to nam się uda, to wszystko jest jeszcze możliwe. Legia i Lech także mają do rozegrania jeszcze po dwa mecze i mogą pogubić punkty - zauważa Jonatan Straus, lewy obrońca Jagiellonii.

Żółto-czerwoni jeszcze nigdy na tym etapie nie pozostawali w grze o tytuł. Dotychczas ich najlepszym sezonem były rozgrywki przed czterema laty, które także pod wodzą Michała Probierza zakończyli na czwartym miejscu. Nawet jednak wówczas, szansa na mistrzostwo zgasła dużo szybciej, bowiem już trzy kolejki przed końcem nie było matematycznej możliwości dogonienia późniejszego mistrza kraju - Wisły Kraków. Teraz pozostały tylko dwa spotkania, a Jagę wciąż wymienia się jako ten zespół, który może zakończyć sezon na szczycie ligowej tabeli.

- Nasze szanse są mniejsze niż Lecha, czy Legii, ale najważniejsze, że nadal są. Dopóki piłka w grze, wszystko może się zdarzyć. Ktoś z prowadzącej dwójki może się przecież potknąć, a wtedy pojawi się okazja, by nasze miejsce na podium jeszcze poprawić - przyznaje Rafał Grzyb, kapitan, białostockiego zespołu.

Do tego niezbędnym warunkiem jest jednak komplet punktów w meczach z Pogonią i Lechią. Białostoczanie już wczoraj po treningu wyruszyli w daleką podróż do Szczecina. Z zespołem nie pojechał m.in. Paweł Sawicki - Białorusin manifestował w wywiadach swoje niezadowolenie i wczoraj rozwiązał kontrakt z klubem. W autokarze zabrakło kontuzjowanego Jana Pawłowskiego (podejrzenie zerwania więzadeł w kolanie). Z drużyną na Pomorze udał się natomiast Bartłomiej Drągowski, który w meczu z Górnikiem został mocno poturbowany. Na szczęście z białostockim bramkarzem wszystko jest jednak w porządku.

- Przed nami bardzo trudne zadanie logistyczne, bowiem w kilka dni musimy przemieścić się na drugi koniec Polski i z powrotem - przyznaje Probierz. - Poprzednio do Szczecina lecieliśmy samolotem z Warszawy, ale te wszystkie formalności na lotnisku zajęły zbyt wiele czasu i tym razem zdecydowaliśmy się na autokar - wyjaśnia.

W umiejętności strategiczne białostockiego szkoleniowca nikt na Podlasiu nie wątpi. Piłkarze mają do niego zaufanie, bo widzą, że wypełnianie nakreślonej taktyki przynosi efekty. To właśnie mądre rozszyfrowanie przeciwników było kluczem do wygranej w ostatnim meczu z Górnikiem. Defensywa rywali została sprowokowana do wyjścia wyżej, co umożliwiło skuteczne skontrowanie zabrzan jeszcze w pierwszej połowie.

- Mieliśmy plan na te spotkanie i on wypalił. Owszem, nie uniknęliśmy trudnego momentu po stracie bramki na 1:2, ale najważniejsze, że potrafiliśmy się podnieść i sięgnęliśmy po trzy punkty - przyznaje Straus. - Ogólnie czuję jako zawodnik, że jesteśmy na takiej fali wznoszącej jako zespół. Atmosfera jest świetna i teraz tylko nie można zwariować, lecz trzeba ciężko pracować i czekać, co wydarzy się w tym tygodniu - przekonuje.

Siłę Jagiellonii doceniają też rywale białostoczan, którzy przyznają, że nie ma przypadku w tak wysokiej pozycji białostockiego zespołu w tym sezonie.

- Szczęście to można mieć w dwóch, góra trzech meczach, a nie po 35 kolejkach - mówi wychowanek Jagiellonii Radosław Sobolewski, obecnie piłkarz Górnika. - Postawa białostoczan to największa niespodzianka tych rozgrywek. Już mają podium, a kto wie, gdzie byliby na koniec, gdyby nie zostali oszukani w Warszawie - zaznacza.

Czytaj e-wydanie »

Oferty pracy z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny