Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Wypadek śmiertelny: Pijany kierowca zabił pieszą i uciekł. Odpowie przed sądem

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Archiwum
Przed sądem stanie wkrótce 29-letni Andrzej D. Odpowie za spowodowanie po pijanemu śmiertelnego wypadku i ucieczkę.

Był czwartek, 26 lutego. Andrzej D. pił alkohol z kolegą Pawłem S. już od rana. Wieczorem zabrakło trunku i papierosów. Dlatego mężczyźni postanowili, że pojadą toyotą dziewczyny Andrzeja na stację benzynową. Tak zrobili. Mimo, że 29-letni Andrzej D. był pod wpływem alkoholu i - jak się potem okazało - miał zabrane prawo jazdy, wsiadł za kierownicę.

Zdaniem śledczych, toyota jechała za szybko, choć na tamtym odcinku było ograniczenie prędkości do 50 kilometrów na godzinę. W tym czasie do oznakowanego, ale nieoświetlonego przejścia dla pieszych zbliżała się 34-letnia Monika S. Akurat wysiadła z autobusu.

Gdy toyota była tylko kilkadziesiąt metrów od przejścia, kobieta wkroczyła na pasy. Było za późno na hamowanie. Rozpędzone auto staranowało ją. Siła uderzenia wyrzuciła Monikę S. do góry, kobieta przetoczyła się przez przód samochodu, wybijając przednią szybę. Przeleciała nad autem i bezwładnie upadła na jezdnię.

Kierowca nie zatrzymał się. Nie pomógł rannej pieszej. Widząc, co się stało, Andrzej D. jeszcze przyspieszył i odjechał stamtąd. To świadkowie wezwali pogotowie. Lista obrażeń, jakie odniosła Monika S., była koszmarna. Kobieta nie miała żadnych szans na przeżycie.

Andrzej D. i Piotr S. pojechali prosto na posesję rodziców dziewczyny Andrzeja. Już mieli plan: zdejmą uszkodzone części i spalą je lub zakopią w lesie. Będą udawać, że nic się nie stało.

Mężczyźni powiedzieli rodzicom dziewczyny, że potrącili dzika. I Piotr S. z ojcem Andrzeja - Mirosławem D. przystąpili do rozbierania toyoty. Zdjęli maskę, zderzak, wybili do końca szybę, wyrwali uszczelki, które Piotr S. spalił w ognisku. To ustalili śledczy. W tym czasie Andrzej D. z dziewczyną poszli pieszo na stację po alkohol i papierosy. Potem wszyscy spotkali się na pobliskim boisku i pili. Tak zastali ich policjanci.

Andrzej D. trafił do aresztu, gdzie przebywa do dziś. Wkrótce stanie przed Sądem Rejonowym w Białymstoku.

- Oskarżony chce dobrowolnie poddać się karze - mówi Tomasz Pianko, szef Prokuratury Rejonowej w Białymstoku.

Prokurator zgodził się na karę siedmiu lat więzienia i dożywotni zakaz jazdy autem. Piotr S. i Mirosław D. odpowiedzą za utrudnianie śledztwa.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny