Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mirosław Hanusz. Dziewięć lat czekał na wyrok sądu. Właśnie usłyszał, że jest niewinny

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
- W trakcie procesu zrezygnowałem z obrońcy. Najlepszym adwokatem okazała się moja żona Isa - podkreśla Mirosław Hanusz.
- W trakcie procesu zrezygnowałem z obrońcy. Najlepszym adwokatem okazała się moja żona Isa - podkreśla Mirosław Hanusz. Wojciech Wojtkielewicz
Taki wyrok daje satysfakcję. To oczywiste. Ale ta sprawa zabrała mi dziewięć lat. Tego już nie odzyskam - mówi Mirosław Hanusz, były białostocki radny.

Dziewięć lat: najpierw śledztwa, potem procesu. 80 rozpraw, 200 tomów akt. 22 tysiące kilometrów przejechanych z Białegostoku do sądu w Ostrołęce. Wreszcie Mirosław Hanusz został uniewinniony.

Gdy w środę, 13 maja z żoną Raisą wrócili po rozprawie, przed ich domem czekali przyjaciele. Niezapowiedziani, z szampanem, kwiatami. Choć Hanuszowie byli zmęczeni, świętowali do późna. Że wreszcie - po tylu latach stresów, nerwów, niepewności, a z drugiej strony - tkwienia w absurdalnej sytuacji, będą mogli spokojnie przespać noc. I najważniejsze, że Mirosław nie jest już oskarżonym w aferze korupcyjnej.

Mirosław Hanusz, były białostocki radny, odzyskał twarz, dobre imię.

- Taki wyrok daje satysfakcję. To oczywiste. Ale ta sprawa zabrała mi dziewięć lat. Tego już nie odzyskam - mówił dzień po ogłoszeniu wyroku na konferencji prasowej, którą zorganizował.

W poszukiwaniu haka na radnego

Był rok 2005. W Białymstoku był tylko jeden hipermarket. Mirosław Hanusz, jako szef komisji zagospodarowania przestrzennego, nie ukrywał, że jest za tym, aby w Białymstoku powstały galerie handlowe. Tym ściągnął na siebie podejrzenia. Sięgnęły zenitu, kiedy 25 lipca po głosowaniu okazało się, że większość radnych popiera budowę galerii handlowej na osiedlu Mickiewicza.

Parę miesięcy później do prokuratury wpłynął donos dotyczący nieprawidłowości przy budowie galerii Biała. Mirosław Hanusz znalazł się na celowniku: rzekomo tak intensywnie lobbował, bo miał w tym prywatny interes. W takiej galerii jego żona mogłaby mieć swoje sklepy.

- Białostocka prokuratura szybko chciała umorzyć śledztwo, jednak po interwencji posła Jurgiela z PiS u samego ministra sprawiedliwości Ziobry, sprawa została przeniesiona do prokuratury w Lublinie - opowiada Raisa Hanusz, która od początku bardzo zaangażowała się w proces męża.

Zaczęła się gra na nerwach. Radni dostali wezwania na przesłuchania, Hanusz i dwaj jego koledzy nie. W końcu został sam, a przecież wiedział najwięcej. Gdy zirytowany czekaniem zadzwonił do ABW, usłyszał, że wszystko w swoim czasie.

- Od tego momentu byłam pewna, że przyjdą po męża. Spakowałam mu nawet torbę do aresztu - mówi Raisa Hanusz.

- To były czasy IV RP. Co chwila pokazywano w telewizji, jak wyprowadzają ludzi w kajdankach. Z automatu trafiali do aresztu na trzy miesiące. Wiedziałem, że robią wszystko, by coś na mnie znaleźć. Za wszelką cenę - dodaje Mirosław Hanusz.
Prokuratura się pomyliła

12 grudnia 2006 roku. Było jeszcze ciemno, po godzinie 6. Domofon: ABW do Mirosława Hanusza.

- Weszli, powiedzieli, o co chodzi. Nie byli zainteresowani przeszukaniem mieszkania. Mogłem się przygotować, wykąpałem się, oni siedzieli z żoną na dole. Pili kawę i doradzali Isie, co może spakować mi do torby - na to wspomnienie Mirosław Hanusz uśmiecha się z niedowierzaniem.

- Powiedzieli, że kubek to najlepiej metalowy, więc zaczęłam nerwowo szukać po domu takiego kubka - dodaje jego żona.

Nie wiedziała, gdzie zabierają Mirosława, jakie są zarzuty i kiedy wróci. Pojechała do adwokata.

- Od godziny 14 zaczęły się pojawiać w radio i internecie informacje, że Mirosław H. został zatrzymany w sprawie korupcyjnej i przyznał się do zarzutów. Słyszeli to wszyscy - rodzina, moi pracownicy, księgowa, znajomi. Dzwonili, a ja nie wiedziałam, co mam im mówić. Najgorsze były tytuły na pierwszych stronach gazet następnego dnia. 25. rocznica stanu wojennego, a tu radny Mirosław H. z przepaską na oczach - wspomina pani Raisa.

Następnego dnia prokuratura przyznała się do pomyłki. Ostatecznie Hanuszowi został zarzut, że nakłaniał radnego do absencji podczas głosowania 25 lipca 2005 roku, czym wpłynął na przejrzystość procedur.

Wszyscy pytają: Hanusz wraca?

Akt oskarżenia trafił do sądu jesienią 2007 roku. Proces ruszył szybko, ale ciągnął się w nieskończoność. - W ogóle nie znałem ludzi, z którymi byłem oskarżony. Byłem pewien, że moja sprawa zostanie wyłączona i szybko się zakończy wyrokiem uniewinniającym - wspomina Mirosław Hanusz.

Niesłuszne oskarżenie i proces złamały jego karierę. Wycofał się z polityki, nie chciał kandydować. Czekał na wyrok. Nawet nie przypuszczał, że będzie to tak długo trwało.

- Pamiętam relacje z głosowań w Sejmie, kiedy PO odmówiła głosowania nad zmianami w ordynacji. Potem, przy innym głosowaniu, działacze PiS ostentacyjnie wyszli, żeby nie głosować. W telewizji zobaczyłam, jak idą po schodach z Kaczyńskim na czele. Pomyślałam, że oni oficjalnie o tym mówią, a mąż ma taki zarzut od iluś tam lat. Wysłałam do prokuratury pismo o możliwości popełnienia przestępstwa przez Kaczyńskiego i przepisałam zarzut męża niemal słowo w słowo. Prokuratura odpisała, że nie wszczynają śledztwa, bo to nie przestępstwo. Złożyliśmy tę odpowiedź do sądu - opowiada Raisa Hanusz.

Mirosław Hanusz dużo zawdzięcza żonie. Jak mówi, była najlepszym adwokatem. Przez pierwszy rok procesu nocami czytała akta, robiła notatki, analizowała.

- Potem przyszedł taki moment, że przestaliśmy o tym myśleć, ale zawiadomienie o kolejnej rozprawie sprawiało, że mąż znów nie spał całe noce. Mówiłam: Mirek najgorsze już za nami. Bo te pierwsze miesiące były straszne, upokarzające - mówi żona.

Hanuszowie podkreślają, że dopóki człowiek się z tym nie zetknie, nie ma pojęcia, jakie mechanizmy są w polskim prawie.

- Wszyscy przyznawali, że ta sprawa to absurd. W słuszność oskarżenia zwątpił chyba już nawet prokurator, bo nie pojawił się na wyroku - mówi były radny.

Dziś wszyscy pytają, czy Hanusz wraca do polityki? - Isa jest temu bardzo przeciwna - nie ukrywa. - A mnie ciągnie. Bo cieszy to, że moje plany zostały zrealizowane - jest deptak na Rynku Kościuszki, ulica Miłosza. Dyskutuję o nowych pomysłach na facebooku, ale fajnie by było mieć realny wpływ na rozwój miasta.

Decyzja jeszcze nie zapadła. Hanuszowie skupiają się teraz na czymś innym. Czekają na narodziny pierwszego wnuczka. To już za dwa miesiące.

Czytaj e-wydanie »Lokalny portal przedsiębiorców

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny