Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bliźniaczki rozdzielone po urodzeniu nie dostaną pieniedzy. Czasu cofnąć nie można. Prawa też nie

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
W tym roku kobiety skończą 65 lat. O tym, że nie wychowywały się w biologicznych rodzinach, dowiedziały się dopiero w 2012 roku, po badaniach DNA.
W tym roku kobiety skończą 65 lat. O tym, że nie wychowywały się w biologicznych rodzinach, dowiedziały się dopiero w 2012 roku, po badaniach DNA. Archiwum/Anatol Chomicz
Rozdzielone po urodzeniu bliźniaczki nie dostaną pieniędzy.

Niewątpliwie charakter tej sprawy bulwersuje opinię społeczną. W Polsce toczy się kilka podobnych procesów. Dotyczą zdarzeń z 1946 roku, 1950, 1952 i 1956 roku. Służba zdrowia w tamtych latach pozostawiała wiele do życzenia. Jednak w tej sprawie podstawowe znaczenie ma prawo - rozpoczął uzasadnianie wyroku sędzia Bogusław Suter.

W miniony piątek na wokandę Sądu Apelacyjnego w Białymstoku trafiła głośna sprawa dotycząca gigantycznego odszkodowania za fatalną pomyłkę personelu z nieistniejącego już szpitala św. Ducha w Łomży. W grudniu 1950 roku przyszły tam na świat bliźniaczki jednojajowe - Basia i Iwona. Dzień później w tym szpitalu inna kobieta urodziła Hanię. Gdy matki wraz z dziewczynkami wypisywane były do domów, Basia i Hania zostały zamienione.

W tym roku kobiety skończą 65 lat. O tym, że nie wychowywały się w biologicznych rodzinach, dowiedziały się dopiero w 2012 roku, po badaniach DNA. Rok później wniosły do sądu pozew o odszkodowanie za naruszenie dóbr osobistych. Rozdzielone bliźniaczki domagały się po pół miliona złotych. W sprawie występowało też czworo ich rodzeństwa. Dlatego w sumie ich pozew opiewał na dwa miliony złotych.

W czerwcu ubiegłego roku sąd pierwszej instancji oddalił powództwo. Rodzeństwo złożyło apelację i tak sprawa trafiła do Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, który w miniony piątek wydał prawomocny już wyrok w tej sprawie. Nie jest korzystny dla rodzeństwa. Sędziowie utrzymali w mocy wyrok sądu pierwszej instancji.

Sąd tłumaczył w uzasadnieniu, że zasadniczą kwestią było to, w oparciu o jakie przepisy należy rozstrzygać. Okazuje się, że nie można działać na podstawie paragrafów, które obowiązują współcześnie, a brać pod uwagę te, które obowiązywały w 1950 roku. - W tamtym czasie prawo nie przywidywało roszczeń z powodu naruszenia dóbr osobistych. A kardynalna zasada mówi: prawo nie działa wstecz - przypomniał sędzia Bogusław Suter.

Dodał, że nawet jeśli istniałyby przepisy pozwalające na przyznanie rodzeństwu odszkodowania, to roszczenie i tak byłoby przedawnione.

Rodzeństwa nie było w sądzie. - Na nic już nie liczę. Na żadną sprawiedliwość. Wszyscy mówią, że stało się nieszczęście, ale na tym koniec - powiedziała Porannemu Barbara Papież, jedna z rozdzielonych bliźniaczek, która mieszka w Suwałkach.

Jej siostra Iwona od wielu lat żyje w Stanach Zjednoczonych. Z kolei Hanna poszukiwana jest za porwanie wnuczka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny