Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

59-latek zabił żonę siekierą. Patrzył, jak umiera. Sąd wydał wyrok 25 lat więzienia

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Archiwum
Sąd Apelacyjny w Białymstoku skazał 59-letniego Jerzego W. za - jak to określił - odrażające zabójstwo żony. I wymierzył 25 lat więzienia.

Oskarżony dopuścił się czynu odrażającego. Pozbawił życia osobę najbliższą, swoją żonę, która opiekowała się nim, była też jego pielęgniarką. Po dokonaniu zabójstwa nie naszła go żadna refleksja, nie próbował nawet ratować żony. Kłamał i oszukiwał, gdy najbliżsi pytali go, gdzie jest pokrzywdzona - powiedziała w uzasadnieniu wyroku sędzia Brandeta Hryniewicka.

Dlatego Sąd Apelacyjny w Białymstoku nie znalazł podstaw, by oskarżonemu o zabójstwo żony złagodzić karę. I utrzymał w mocy wyrok sądu pierwszej instancji, który wymierzył 59-letniemu Jerzemu W. karę 25 lat więzienia.

Do tej tragedii doszło tuż po ubiegłorocznych świętach wielkanocnych we wsi niedaleko Olsztyna. W małżeństwie państwa W. od dłuższego czasu nie układało się dobrze. Jerzy W. był agresywny wobec żony i synów. Nie raz w ich domu interweniowała policja. Kiedy Jerzy W. podupadł na zdrowiu i stracił pracę, tłem awantur stała się zazdrość o żonę.

Wielkanoc rodzina spędziła w gronie najbliższych. Rankiem następnego dnia doszło do kolejnej awantury. Jerzy W. zdenerwował się na żonę. Wziął siekierę i zadał nią partnerce trzy ciosy w głowę.

- Staram się nie podchodzić do spraw emocjonalnie, ale muszę przyznać, że ta zbrodnia jest wyjątkowo odrażająca - jej okoliczności, jak też zachowanie oskarżonego po jej popełnieniu. Jerzy W. zrobił poranną toaletę, zjadł śniadanie, potem przyglądał się, jak żona leży. Ona jeszcze żyła, a oskarżony nie zrobił nic, by jej pomóc. Zachowywał się, jakby nic się nie stało - podkreślała wczoraj w swojej mowie prokurator Beata Kwiećkowska.

Jerzy W. cały dzień przebywał w domu ze zmasakrowanymi zwłokami żony. Potem zakopał je w ogródku. Synom, pytającym o matkę, powiedział, że pojechała do lekarza.

Zbrodnię odkryli policjanci, do których zgłosił się syn zamordowanej. Wtedy jeszcze wszyscy myśleli, że kobieta zaginęła. Na suficie w jednym z pomieszczeń domu państwa W. policjanci dostrzegli ślady brunatnej substancji. Sprawdzili posesję. W ogródku, około 15 metrów od domu zauważyli świeżo rozkopaną ziemię. Tam dokonali makabrycznego odkrycia. Jerzy W. został zatrzymany.

Oskarżony od razu przyznał się, że zabił żonę. Opowiedział jak do tego doszło. Twierdził jednak, że uderzał ją młotkiem. Potem okazało się, że była to siekiera. Na koniec śledztwa Jerzy W. zmienił zdanie. Opowiadał, że żonę zabiło dwóch nieznanych sprawców za długi, które miała. Sąd jednak nie dał wiary tej - jak to określił - naiwnej linii obrony.

Sprawa trafiła na wokandę Sądu Apelacyjnego w Białymstoku, bo ten sąd jest właściwy do rozpoznawania odwołań od wyroków sądów okręgowych województwa podlaskiego, jak również Olsztyna i Ostrołęki.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny