Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Bolesław Szymański: Od Pana Tadeusza do prezydenta

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego
Bolesław Szymański z żoną Marią i córką Haliną. Liwiny 1913 rok. Ze zbiorów rodzinnych.
Bolesław Szymański z żoną Marią i córką Haliną. Liwiny 1913 rok. Ze zbiorów rodzinnych.
Zapowiada mi się dłuższa opowieść o prezydencie Białegostoku Bolesławie Szymańskim, bo odkrytych nieznanych dotychczas wątków jest sporo.

O dzieciństwie Bolesława Szymańskiego nie wiemy nic, poza tym, że przebiegało na Bojarach w domu przy Starobojarskiej 30. Pierwszy dorosły ślad przyszłego prezydenta pojawia się w 1905 r., kiedy to już 28-letni Bolesław angażuje się w organizację Towarzystwa Muza i występuje w inscenizacji "Pana Tadeusza".

Wydaje się, że udział w stosunkowo elitarnym przedsięwzięciu stał się możliwy za sprawą szwagra Mariana Korycińskiego. W przedstawieniu tym brała bowiem też udział siostra Bolesława, Eugenia, która była już wówczas żoną Korycińskiego. Przypuszczalnie też przy pomocy ustosunkowanego szwagra Szymański w 1908 r. otrzymuje posadę nauczyciela w Szkole Handlowej. Pracuje w niej zaledwie rok. W tym samym 1908 r. poślubia Marię Dąbrowską. Ślubu w białostockiej farze udzielił im brat Bolesława, Walery. Wkrótce małżonkom Szymańskim rodzi się syn - Janusz. Niestety szybko umiera.

Po tym smutnym fakcie Szymańscy, nie wiemy z jakich przyczyn, wyjeżdżają do Smoleńska. Z relacji rodziny wiemy, że Bolesław otrzymuje tam posadę urzędnika. Właśnie w Smoleńsku przychodzi na świat ich córka Halina. Kolejnym miejscem pobytu są Liwiny, niewielkie miasteczko w guberni orłowskiej położone 500 km od Smoleńska. Być może w tych miastach Szymański pracował w którymś z miejscowych banków, co później, już po objęciu stanowiska prezydenta Białegostoku pozwoliło mu na powoływanie się na doświadczenie bankowca.

W 1915 r. Szymańscy wracają do Białegostoku, a Bolesław zostaje zmobilizowany do armii carskiej. Ma już 38 lat, więc do służby liniowej raczej się nie nadawał. Przydatne natomiast mogły być jego kwalifikacje zawodowe. W stopniu chorążego służy więc w sztabie bliżej nieznanej nam jednostki. Być może jest to intendentura. Nie znamy dokładnie jego losów w latach I wojny światowej, a i on sam nie wspominał o karierze wojskowej, co może wskazywać na jego drugoplanową rolę gdzieś na zapleczu frontu.

Do Białegostoku wraca na przełomie 1918 i 1919 r. Powtarzane opinie o jego wojennych losach są dosyć ogólnikowe. Wiemy więc, że w Rosji "za bolszewików głodował jak wszyscy" oraz to, że "do kraju powrócił prawie że goły w załatanych portugałach, jak każdy porządny człowiek, który wyrwał się z okropnego piekła bolszewickiego". Ale też dodawano, że przed 1915 r. był w Białymstoku "zupełnie nieznanym człowiekiem, bez wszelkiej wagi społecznej".

Tym większe było zaskoczenie, że natychmiast po powrocie do miasta zajmuje eksponowane stanowisko zastępcy komisarza rządowego ziem wschodnich. Nominalnie jest to stanowisko wicestarosty białostockiego. Trudno ponownie oprzeć się wrażeniu, że tak niespodziewany awans znów zawdzięczać mógł Marianowi Korycińskiemu. Przecież w Białymstoku od osób pretendujących do ról liderów aż się roiło. Niekwestionowaną rolę odgrywał w miejscowym środowisku Feliks Filipowicz. On w odróżnieniu od Szymańskiego znany był szerokiemu ogółowi ze swej działalności niepodległościowej jeszcze przed wybuchem wojny. Wkrótce okazało się, że obaj - Filipowicz i Szymański, przypadając sobie wyraźnie do gustu, stworzą stabilny duet rządzący miastem niepodzielnie do 1927 r.

Ale zanim to nastąpiło, Szymański konsekwentnie budował swój wizerunek. Uważano, że jest "białostoczaninem odznaczającym się wielkim przywiązaniem do swojego miasta rodzinnego, szeroką wiedzą w zakresie gospodarki i administracji, energią, wielkim zrozumieniem potrzeby miasta". Szymański swoją działalnością w miesiącach poprzedzających pierwsze wybory samorządowe, które odbyły się we wrześniu 1919 r., na tę pochlebną opinię niewątpliwie zasłużył.
Z nieznanego nikomu urzędnika, który większość zawodowego życia spędził poza Białymstokiem, Szymański w przeciągu pół roku stał się jednym z najważniejszych aktorów miejscowej sceny samorządowej. Gdy 15 października 1919 r. radni jednogłośnie powierzyli mu urząd prezydenta miasta, powszechnie uznano, że wybór jest słuszny. Inna rzecz, że po niemrawym poprzedniku, przewodniczącym Tymczasowego Komitetu Miejskiego, Józefie Karolu Puchalskim, energia Szymańskiego była jak dynamit. Z kolei oceniając stan miasta, jego potrzeby, a wręcz zastraszającą nędzę, wzięcie magistrackiego steru w swoje ręce dla wielu potencjalnych kandydatów uchodziło niemal za krok samobójczy.

Szymański w pierwszych miesiącach swego urzędowania spełnił oczekiwania. Miasto przetrwało zimę. Pomimo niezwykle ciężkich warunków udało się załatwiać dostawy opału i żywności. Opanowana została też epidemia tyfusu. Nieoczekiwanie przyszło inne śmiertelne niebezpieczeństwo. Toczyła się wojna polsko-bolszewicka, a front niebezpiecznie zbliżał się do Białegostoku. 13 czerwca 1920 r. powstał Obywatelski Komitet Obrony Narodowej. W jego prezydium znaleźli się Karol Tołłoczko, Władysław Kolendo, Kazimierz Riegert i oczywiście Szymański. Dodatkowo prezydentowi na mocy rozkazu generała Józefa Hallera dano pełnomocnictwa do tworzenia armii ochotniczej. Tu przydało się doświadczenie sztabowe Szymańskiego.

Dalsze wypadki potoczyły się szybko. Ostatnie posiedzenie Komitetu w Białymstoku odbyło się 27 lipca, kilka godzin przed zajęciem miasta przez bolszewików. Następne miało miejsce już w Wysokiem Mazowieckiem, skąd Komitet wyjechał do Warszawy. Do Białegostoku jego członkowie powrócili dopiero 18 września 1920 r. Szymański ponownie zjednywał sobie wszystkich energią i umiejętnościami organizatorskimi.

Te pierwsze lata prezydentury były bez wątpienia szczytem jego kariery publicznej. Do legendy miasta przeszedł dzień 21 sierpnia 1921 r., kiedy to uroczyście nadawano honorowe obywatelstwo Białegostoku Józefowi Piłsudskiemu. W trakcie całodniowego pobytu w mieście Naczelnik Państwa podjęty został śniadaniem w domu prezydentostwa przy Starobojarskiej 30.

Z czasem jednak górę nad praktycznym, skutecznym działaniem zaczęły brać skłonności Szymańskiego do niepotrzebnej celebry. Kontrowersje wzbudzały jego poczynania finansowe. Za ich przyczyną w mieście zaczęła narastać krytyka sprawowania rządów przez ciągle nierozłączny duet Szymański - Filipowicz. Dalszy ciąg tej opowieści za tydzień.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny