Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Lambretta - włoski skuter szpanował na podlaskich drogach (zdjęcia)

Alizja Zielińska
Bywało, że Jan Bondaruk ustępował kierownicy swego skutera innym. Tu na zdjęciu ze  szwagierką Zofią Car
Bywało, że Jan Bondaruk ustępował kierownicy swego skutera innym. Tu na zdjęciu ze szwagierką Zofią Car
Mam kolekcję włoskich skuterów marki Lambretta. Brakuje mi pierwszego. Jeździł nim w latach 60. pan Jan Bondaruk z Białegostoku, ale sprzedał go koledze w Ełku. Ten jednak już nie żyje i ślad po skuterze się urywa. Może dzięki Czytelnikom Porannego uda mi się znaleźć ten model - napisał Leszek Płonka.

[galeria_glowna]
Temat więc dziś jest motoryzacyjny, ale z wątkiem historycznym. Trzy lata temu pisaliśmy o tym, jak Jan Bondaruk w dość przypadkowy sposób stał się właścicielem włoskiego skuteru lambretta. Otóż kupił go od kolegi z Warszawy. A on, co ciekawe nabył go z przetargu ogłoszonego przez Komitet Centralny partii. Jeździła nim kierowniczka transportu. Był nieco uszkodzony i dlatego pewnie został wystawiony na sprzedaż.

Na początku lat 60., kiedy nasza motoryzacja była w powijakach, lambretta, piękny włoski model, robiła wrażenie. Ile ich było w Polsce, nie wiadomo. Można się domyślać, że Instytut Motoryzacji sprowadził parę sztuk, by podpatrzeć rozwiązania techniczne i zastosować w rodzimej produkcji skuterów.

Lambretta spisywała się znakomicie. Pan Jan jeździł nią wszędzie, rozwijał nawet prędkość do 80 km. Przydarzyła mu się też zupełnie niespodziewana historia. Po jakimś czasie zużyła się opona. Próbował zastąpić ją oponą z samolotu, ale nie pasował rozmiar. Wówczas z nieocenioną pomocą przyszedł mu Włoch Caruso Basso. (Wspaniały człowiek, pisaliśmy o nim również w Albumie - na Podlasie trafił jako jeniec wojskowy, po wojnie osiadł w Białymstoku, tu założył rodzinę). Obaj panowie poznali się podczas spotkań krótkofalarskich w klubie Ligi Przyjaciół Żołnierza. Kiedy Caruso Basso dowiedział się o problemie z oponą, napisał do fabryki Ferdinando Innocenti w Mediolanie z prośbą o przysłanie opon. Odpisał sam dyrektor naczelny - list był na firmowym papierze ze zdjęciem fabryki - że oni już takich skuterów nie produkują, ale pracownicy postarają się poszukać opon. I przysłali, za darmo! Elegancko zapakowane, jeszcze z podziękowaniem za reklamę włoskiego skutera na polskich drogach.

Po kilku latach pan Jan sprzedał lambrettę znajomemu z Ełku, sobie kupił bardziej terenowy model, by jeździć nim na Mazury. Czas mijał. Po skuterze pozostały wspomnienia i zdjęcia. Jak również tekst w Porannym. A ponieważ artykuły z Albumu Białostockiego są zamieszczane w internecie, to przeczytał o lambretcie Leszek Płonka, kolekcjoner tych skuterów.

Fascynacja Lambrettą

"Moja fascynacja zaczęła się w połowie lat 50. ubiegłego wieku - napisał w mailu pan Leszek Płonka. - Wtedy jako mały chłopiec często bywałem w Krakowie, obserwując te pojazdy, parkujące w Rynku Głównym, koło Sukiennic. Moim marzeniem było posiadanie takiego skutera, zaporą jednak była astronomiczna cena w tamtym czasie - 22 tysiące złotych. W 1965 roku tata, który był kierownikiem jednej ze szkół podstawowych w okolicy Krakowa, obiecał, że jeżeli zdam egzamin na studia i zostanę przyjęty, to kupi mi taki skuter. I tak się stało. Jeździłem nim z wielkim szpanem, trzeba pamiętać, że lambretta w latach 60. była uważana w rodzinie motocykli, jak mercedes w rodzinie samochodów. W 1972 roku skuter sprzedałem, przesiadłem się na pierwszy samochód. Nostalgicznie jednak wracałem wspomnieniami do mojej lambretty, co spowodowało, że w 1980 roku kupiłem lambrettę 150 Ld. Stała się ona początkiem kolekcji liczącej dziś osiem skuterów. Praktycznie są to wszystkie modele produkowane przez włoską firmę Innocenti w latach 1950 - 1964. Nie posiadam tylko pierwszej lambretty model 125 A, produkowanej w latach 1947 - 1948".

Leszek Płonka po rozmowie z Janem Bondarukiem zabawił się w detektywa. Po wielu trudach, znając tylko nazwisko właściciela lambretty z Ełku, udało mu się zdobyć do jego rodziny numer telefonu. Ten pan, niestety już od kilku lat nie żyje. Jego syn wspominał, że jako chłopak lubił siadać na ten pojazd komandosów, jak nazywał. Bo skuter w czasie wojny służył spadochroniarzom, by mogli po wylądowaniu szybko się przemieszczać. Jednak ów poszukiwany przez niego model , ten w Ełku uległ zniszczeniu podczas pożaru domu.

- Nie tracę jednak nadziei, że uda mi się go odnaleźć - mówi Leszek Płonka. - Znajomy z Krakowa, który pasjonuje się starymi pojazdami powiedział mi, że na giełdzie staroci w Łodzi widział mocno sfatygowaną lambrettę. Może to była ta, którą jeździł pan Jan Bondaruk z Białegostoku i gdzieś się zachowała?

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny