Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Jagiellonia Białystok musi wiele poprawić

Tomasz Dworzańczyk [email protected]
Grzegorz Bonin (z lewej) w tej sytuacji ośmieszył białostocką defensywę i zdobył wyrównującą bramkę. Oby takich pomyłek jagiellończyków w kolejnych meczach było jak najmniej.
Grzegorz Bonin (z lewej) w tej sytuacji ośmieszył białostocką defensywę i zdobył wyrównującą bramkę. Oby takich pomyłek jagiellończyków w kolejnych meczach było jak najmniej. Andrzej Zgiet
Na sześć kolejek przed końcem fazy zasadniczej żółto-czerwoni mają 41 oczek. W poprzednim sezonie taka zdobycz dawała już pewne miejsce w ósemce.

- Zrobiliśmy dziewięć punktów w pięciu wiosennych meczach. Obyśmy w następnych spotkaniach również punktowali i zapewnili sobie miejsce w grupie mistrzowskiej - podkreśla Michał Probierz, trener Jagiellonii.

Choć możliwych jest jeszcze wiele różnych scenariuszy, to białostoczanie raczej nie wypadną już poza ósemkę. Podstawowy cel - utrzymanie się został więc na 99 procent zrealizowany.

- Nie patrzymy na to w ten sposób. Czujemy, że fajnie pracujemy i ten trud jest potem wynagradzany. Nawet kiedy ta ósemka będzie już pewna, to nikt się nie położy i nie złoży broni. Każdy chce się promować i być chwalonym, dlatego w naszym interesie jest, by dalej grać jak najlepiej i wygrywać - przekonuje Sebastian Madera, obrońca żółto-czerwonych.

Po zwycięstwie z Górnikiem Łęczna 2:1, piłkarzy nikt jednak za bardzo nie chwalił, chyba że za sam wynik. Gra bowiem pozostawiała wiele do życzenia. Gdyby nie skuteczność Mateusza Piątkowskiego i refleks w bramce Bartłomieja Drągowskiego, to goście nie mieliby raczej problemów z wywiezieniem punktów z Podlasia.

- Nie jesteśmy jeszcze zespołem, który w każdym meczu będzie swoją grą porywał kibiców. Bardzo byśmy chcieli zawsze grać pięknie, ale czasami są takie mecze jak ten z Górnikiem i trzeba po prostu te punkty wyszarpać. Wiemy jednak, nad czym mamy pracować i co robić, żeby być lepszą drużyną - przekonuje Madera.

Na pewno do poprawy jest wiele elementów. Sporo dotychczas mówiło się, że jagiellończycy mają problemy z atakiem pozycyjnym, ale w sobotę okazało się, że z wyprowadzaniem kontr także nie jest najlepiej. Ekipa z Łęcznej przez większą część drugiej połowy prowadziła grę, ale nie udało się tego wykorzystać. Brakowało odbiorów piłki w środku pola, które zazwyczaj napędzają kontrataki. To pokłosie braku Michała Pazdana (pauzującego za kartki). Martwi fakt, że pod jego nieobecność aż tak źle to wyglądało. Zarówno Rafał Grzyb, jak i Taras Romanczuk nie potrafili załatać tej dziury.

- Nie ma co ukrywać, że Michał Pazdan jest bardzo ważnym ogniwem naszego zespołu. Myślę, że z nim zupełnie inaczej by ten mecz wyglądał - przekonuje Piątkowski.

Spotkanie z Łęczną pokazało też, że przyjście Giorgi Popchadze nie zakończyło problemu na lewej obronie. Gruzin nie był pewnym punktem defensywy i trudno nie oprzeć się wrażeniu, że obecnie nie jest w najlepszej formie. Przegrywał pojedynki biegowe z Grzegorzem Boninem, ponosi m.in. winę za straconą przez białostoczan bramkę.

- To był jego pierwszy mecz w tym sezonie, a nie łatwo jest grać przeciwko Boninowi. Jestem przekonany, że z Popchadze będziemy jeszcze mieli sporą pociechę - kwituje Madera.

Oby wnioski szybko zostały wyciągnięte, bowiem w niedzielę białostocka obrona będzie wystawiona na kolejną ciężką próbę. Przed żółto-czerwonymi spotkanie w Bielsko-Białej z groźnym u siebie Podbeskidziem.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny