Kilka minut wcześniej nestor wśród miejskich samorządowców wygłosił dość emocjonalny, ale zarazem życzliwy apel do prezydenta. Rozmowa w cztery oczy, w bocznym rzędzie od głównej nawy obrad, była chyba najbardziej wymownym symbol stu dni, które upłynęły od złożenia przez Tadeusza Truskolaskiego trzeciego ślubowania. Różniły się one zasadniczo od tych z poprzednich dwóch kadencji.
Wiosną 2007 roku pierwsze trzy miesiące rządów prezydenta stały się impulsem do billboardowej ekspansji wizerunkowej. Zbiegła się ona w czasie z przedterminową kampanią wyborczą do sejmiku. Prezydent chwalił się monitoringiem, patrolami straży miejskiej, modernizacją stadionu dodatkowymi milionami na inwestycje oraz sloganem: "Sto dni PO w Białymstoku". I choć sam w wyborach nie startował, to nie ukrywał, że w ten sposób promował środowisko, które wystawiło go kilka miesięcy wcześniej do walki o najważniejszy fotel w mieście.
Drugie sto dni prezydenta w zasadzie były czasem wyciszenia. Ówczesna opozycja twierdziła, że zimą 2010/2011 Tadeusz Truskolaski wcielił się raczej w rolę reprezentacyjne i honorowe, a w administrowaniu miastem bardziej widoczny był jego pierwszy zastępca Adam Poliński. Z jednej strony taki odpoczynek nie dziwił. Prezydent wygrał wybory już w pierwszej turze, w radzie miasta niepodzielnie rządziła popierająca go Platforma. Z drugiej strony na horyzoncie nie było wydarzeń politycznych, które wymuszałyby siłę prezentacji podobną do tej sprzed czterech lat.
Trzecia kadencja od samego początku obarczona była balastem kohabitacji (PiS zdobył większość w radzie miasta). Białostoczanie w listopadzie 2014 r. zdecydowali nie o dominacji jednego ośrodka władzy, ale ich równowadze: współdziałaniu i współodpowiedzialności. Problem w tym, że beneficjenci widzieli dwuwładzę w zupełnie odmiennych barwach. Podziały nie przygasły wraz z wynikiem wyborów, a raczej z każdym kolejnym tygodniem były swoistym przedłużeniem kampanii. Tak, jakby za chwilę miała nastąpić trzecia tura, która - używając terminologii sportowej - wskaże tego właściwego "suwerena".
Wymownym przykładem był spór o boiska na Krywlanach dla szkółki Jagiellonii - prezydent nie wsłuchał się w głos radnych PiS, by wycofał się z przetargu. Z kolei oni w sprawie zachodniej obwodnicy miasta postawili ultimatum: jeśli prezydent nie weźmie pod uwagę zagrożeń dla bezpieczeństwa i nie uwzględni uwag zgłoszonych przez część mieszkańców, to zablokują finansowanie tej inwestycji.
Podobnych dysonansów było znacznie więcej. Obnażały one wcześniejsze intencje i deklaracje, ale też przysłoniły lepsze momenty pierwszych stu (zapowiedź wprowadzenia od września parkomatów, podwyżki dla pracowników administracji szkolnej).
Z drugiej strony licytacja o to, kto pierwszy i jak bardzo ulży seniorom, weto PiS - mimo deklaracji szefa rady i lidera klubu Mariusza Gromki - przeciwko możliwości wyznaczenia przez klub Tadeusza Truskolaskiego swojego kandydata do fotelu wiceprzewodniczącego rady, sprzeciw radnych prezydenckich wobec przebudowy dawnej synagogi na siedzibę rady (choć w poprzedniej kadencji Tadeusz Truskolaski nie widział w inwestycji nic zdrożnego) - dobitnie pokazuje, że atmosferą stu dni zostaną skażone kolejne miesiące. Bez widoków na ostateczne zwycięstwo w tej batalii.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?